mefedron czyli jak łatwo o śmierć...
detale
raporty kamilek1988
mefedron czyli jak łatwo o śmierć...
podobne
Trafiłem na ta strone po raz pierwszy.... Pamiętam jak już skonczyłem branie czegokolwiek szczególnie w takich ilościach jak kiedyś...czyli naprawde duzo po 10 piguł na Stwierdziłem ze palic szajsu jakiegos nie bede albo ziolo albo nic ale czemu nie sprobowac proszku albo tabletek z dopalaczy skoro lsd czy mdma jadłem... no i pojechaliśmy.... Trafiliśmy z kolegami na miasto akurat mieliśmy 40 zł i nie wiedzielismy czy sie napic czy co....no to zaprtoponowałem zebysmy walneli sobie coco-mint...akurat promocja nabój po 10 złtych nas czterech... wróciliśmy samochodem na osiedle i w parku juz w nocy sobie wąchnęliśmy... po niedlugiej chwili zaczelismy juz odczuwac skutki, zaczely się tak szybko nasialac po tak małej dawce ze wszyscy sie wystraszylismy....kolega wyjal pierwsza lepsza szmate z bagaznika i chcielismy to wysmarkac....ale bylo za pozno. Mieliśmy jeszcze tyle we łbie ze wsiasc do samochodu zeby nas nikt nie widział, obraz skakal jakby walił glową o ściane nie potrafilem nad tym zapanowac...zlalem sie potem tak ze byłem cały ŁĄCZNIE z ubraniami mokry... pomyślałem ze deszcz padał...wyszedłem z samochodu i zaczalem chodzic na czworaka po górce w parku w którym byliśmy. Na początku było fajnie i bardzo bardzo dziwnie...po okolo godzinie zaczalem miec poczucie ze jacys ludzie nas sledza. Koledzy powiedzieli ze zastawimy laptopa i jedziemy kupic tego wiecej...ze samochodem RACZEJ nie moglismy wiec wezwalismy taksowke, siedzioalem z tylu i na głos myślac ze taksowkarz mnie nie slyszy zaczalem mowic ze on jest z policji i krzyczec do kolegow zebysmy wysiedli, ze on gdzies dzwoni, ze wlasnie nacisnal jakis przycisk i ze juz po nas jada...i moje zachowanie chyba faktycznie dalo mu do myslenia....trafilismy na komende pozniej do szpitala....przez tydzien czasu miałem lęki bedac wsrod ludzi a koledzy do dziś pamietaja cale zdarzenie i raczej nawet ze mna juz zila nie zapala....nie zycze nikomu takich lęków przy nawet głupim pierdnięciu... nie polecam.
- 30862 odsłony
Odpowiedzi
To nazywasz "łatwo o śmierć"?
Przeczytaj to:
To tak na początek, to był mój drugi raz z tą substancją i ostatni na wieki wieków.
Mój jeden z najlepszych kumpli miał 18, towarzystwo jarające ale i nie tylko - mefedron, amfetamina i inne.. Nim wciągnąłem 2 kreski byłem wstawiony za całe 18 lat egzystencji kumpla. Ogólnie frajda, impreza, muzyka jakoś się to pociągnęło warto dodać że freestylowałem kilka godzin przy radiu i w 7 ścieliśmy się na łyso zamiast pasowania. Impreza przebiegła gładko, koło 5 godziny nad ranem wracaliśmy z buta w kilku do domu (15 km drogi ), w pewnym momencie odwróciłem się od kumpli i tak "ja idę do domu", byłem na fazie jeszcze wtedy. Oddalając się od nich skazałem się na 3,5 godzinny marsz po nieznanym mi i wielkim lesie w którym złapałem kleszcza. W środku lasu zaczęła mnie bania puszczać co ciągnie za sobą 'stan depresyjny'.. byłem przerażony tym co zrobiłem, tym gdzie jestem i tym że nie wiem czy kiedykolwiek z tamtąd wyjdę. Miałem ochotę poddać się, położyć i najzwyczajniej w świecie umrzeć. Miałem dosyć tego lasu, nierównego terenu, ciągłego schylania pod gałęziami i braku wyjścia.. szedłem dalej jednak i szukałem jakiejś cywilizacji, kogoś kto mógłby mi pomóc.. w końcu doszedłem do jakiejś miejscowośći i z wyczerpania położyłem się na asfalcie i zasnąłem. Jakieś auto zatrzymało się obok mnie i wzieli mnie na 'stopa', potem złapałem jeszcze jednego i byłem w domu, bezpieczny i nic mi nie groziło. Ale na tym moja przygoda i kara za mefedron sie nie skończyła.. Kleszcz którego złapałem w lesie został wyrwany tak że główka została co zaowocowało kilkudniowym pobytem na oddziale zakażen w Łańcucie..
Koszmar mojego życia i nauczka na całe lata życia, "mimo iż wszystko jest dla ludzi, nie wszystko jest dla Ciebie"