Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

autobusem przed świat. dxm 225mg

autobusem przed świat. dxm 225mg

S&S – zmęczony po powrocie z zakupów, ledwo żywy, ostra gastrówa ale brak sił na jedzenie, nastawiony pozytywnie, mój pokój, praktycznie sam w domu (do czasu)

Substancja - 225mg DXM

Doświadczenie – THC, alkohol, szlugi

Godzina ~16, powrót z zakupów do domu, ztyrany (caly dzień od 8 rano na nogach zapierdalałem po obcym mieście) paczuszka Acodinu w kieszeni. O 18:30 ojciec wychodzi do pracy, a więc aby niczego po mnie nie zczaił zaplanowałem aplikację o 17:00, akurat wkręciło by się po wyjściu ojczulka.

Godzina 17:00.. po 5 co ok. jakieś 2 minuty (strzelam bo brałem co 2 sceny w Kiepskich), oglądam ten staary serial komediowy, czas płynie powoli. ~18 na bani nie czuję jeszcze nic, poszedłem zrobić rundę po mieszkaniu zobaczyć czy już czas podpisać pakt pokojowy z grawitacją, po kilku krokach odczułem, że zaczyna odpalać się amok u Dekstera.. Włączyłem komputer, w końcu trzeba ułożyć playlistę na mp3 aby przyjemnie się latało (jak się przekonacie później, raczej jeździło, dosłownie). Przypomniało mi się, że kumpel mi kiedyś wysłał jakiś kawałek techniawkowy, który dobrze synchronizuje się z deksem, po odpaleniu okazało się, że miał rację, a więc pomyślałem czemu by nie wrzucić trochę techno na mp3? W finale na mp3 znalazły się jakieś empetrójki stare w stylu Electro House oraz trzy albumy Holdcuta (idealny na latanie, polecam każdemu).. nie wiem ile wyszło tego techno ale Holdcuta (trip - hopu) łącznie było prawie 3h słuchania.

Godzina 18:30.. ojciec wychodzi, najwyższy czas.. power off, niedostępny w sieci (znajomi i tak już pisali do mnie teksty typu 'idź spać -.-'). Pamiętam, że pisałem do koleżanki, żeby pisała do mnie cokolwiek i miałem nieziemskie pianie z tego, że dźwięk z gg wydaje się taki stłumiony, taki pusty. Rozkminiłem śmieszny patent na odróżnianie tego czy jestem w realu czy dalej latam (dlatego, że podczas odlotu nie kojarze czy mam otwarte czy zamknięte oczy).. W moim pokoiku stoi mała choineczka, która zajekurwajedwakurwabiście świeci na czerwono, a więc jeżeli podczas latania widziałbym pokoik na czerwono tzn. że jestem w realu, a jeżeli w innych barwach lub całowkicie pozbawiony barw to znaczy, że jeszcze nie jestem świadomy.

~18:35, wszystko dopięte na ostatni guzik, drzwi od domu zakmnięte, na drzwiach od pokoiku wywieszona kartka z wielkim napisem 'ŚPIE', Okno zasłoniłem ciemnobrązową firanką dla klimatu. let's party begin.

Wpierw na odsłuch poszły tracki z gatunku techno, przeleciał jeden kawałek, drugi, trzeci, po chwili uznałem, że nic z tego, to bardziej działa na fazę i euforię gdyż chce się tańczyć, ciało samo się porusza, a więc przełączyłem się na Holdcuta.

Pierwszy w kolejce był album Inept Vision, silnie działa na psychikę, po zamknięciu oczu nie obchodziło mnie dosłownie nic poza muzyką..

Później wkręcił się album Pure & Life, a na koniec Remote Vision (chyba najbardziej poruszający mnie, ledwo już wytrzymywałem to napięcie)

A odnośnie tego co widziałem.. naprawdę dużo tego było i nie jestem w stanie wszystkiego opisać, nawet nie wiem od czego zacząć.. Jednym słowem moje łóżko przy zamknięciu oczy zamieniało się w autobus (oO?), jeździłem po całym świecie, miałem wizję wszelakich scen z życia, slajdy zdjęć, to było cudowne, że mogłem z tymi zdjęciami robić co mi się żywnie podoba, ale na czym to polegało przedstawię wam w dalszej części. Polecam przed zarzyciem deksa pokorzystać z Polskich Publicznych Środków Transportu. Fajne było to, że ten autobus był pod moją kontrolą, jechałem w przód, w tył, w prawo, lewo, zależnie od tego co sobie zażyczyłem. Hmmm odnośnie wizji.. widziałem dużo scen z udziałem moich przyjaciół i znajomych.. np. dwie przyjaciółki promieniujące radością jak skaczą gdzieś na plaży nad morzem, jedną jak siedzi i płacze w znanym mi miejscu na ławce (scena z wakacji 2oo9, miała miejsce naprawdę), inna wizja była taka, że koleżanka patrzyła na mnie z boku zza kaptura, po chwili wstała, staneła nade mną i jej twarz zaczeła robić się taka hmmm diabelska oO Oczy zaczeły się świecić, zęby przemieniły się w kły, reszte spowił mrok.. Z następną przyjaciółką miałem najwięcej wizji.. w wyobraźni pokazało mi się zdjęcie z grilla z wakacji 2oo9.. i tutaj pojawia się ta władza nad edycją. Mogłem zrobić z tą przyjaciółką wszystko (bez sprośnych myśli, bądzmy kulturalni).. Zdjąłem jej.... okulary przeciwsłoneczne ( ; ) ), mogłem obracać jej głowę np w tył, tak jakby z kimś rozmawiała, zmieniałem jej mimikę twarzy na taką jaką miałem chęć, mogłem spowodować, że wstawała z krzesła.. i to wszystko było w postaci pokazu slajdów.. to było naprawdę przyjemne i wszystko wyglądało naprawdę realistycznie. Widziałem ją też jak szła z kimś za rękę (niestety nie mam pojęcia z kim gdyż rękę było widać od łokcia do dłoni, nic poza tym) naprawdę szczęśliwa, patrząc na to mi też robiło się jakoś... miło? W tle była jakaś łąka, a za nią/nimi był las (znane mi miejsce z mojej okolicy). Treść scen zależna była od tego jaki charakter miały wypływające dźwięki ze słuchawek, one miały największy wpływ na dosłownie wszystko..

Poza wizjami z życia codziennego, jeździłem 'autołóżkiem' po całym świecie, a nawet przemieszczałem się w czasie.. no kto z was był obecny przy wynalezieniu przez Edisona żarówki? No nieliczni, a ja zbijałem z nim pjone. Tak nawiasem mówiąc wydawał mi się on taki wredny.. hamski.. nie polubiłem gościa :D Widziałem erupcje wulkanów, wybuch bomby na Hiroshimie i Nagasaki, migały mi przed oczami miliony twarzy, widziałem ludzi za kratami w Auschwitz. Większość wizji było przykrych dla oka ale atmosfera odczuwalna była jako przyjemna, nie wiem dlaczego.

Gdzieś w połowie transu do domu dobijała się moja siostra, wyłapałem dzwonek do drzwi podczas słuchania muzyki (uznałem to za cud bo byłem przekonany, że za nic nie usłyszę nic z poza mojej Nibylandii). Wstałem z łóżka, a raczej zerwałem się ale... grawitacja płatała mi figle.. chyba mnie nie lubi.. w połowie drogi do drzwi (nie wiem jakim sposobem doszedłem wgl do tych drzwi, nogi czułem, że są splontane..) zatrzymałem się i miałem, krótką rozkminę czy wgl otworzyć jej te drzwi, co ja gadam.. w jaki sposób wgl je otworzyć? ale po chwili otrząsnołem się, otworzyłem drzwi, błyskawiczny obrót na pięcie (problemy z wymową, szczęka była neutralna, a język robił co chciał) wyplułem z siebie coś w stylu 'Budzisz mnie, ja tu śpie' , przyszło mi to z wielkim trudem.. Od razu odmeldowałem się do mojego sanktuarium aby w spokoju znów poświęcić się muzyce, która naprawdę była czymś cudownym, była wszystkim, nic innego nie miało znaczenia..

Wizje przeplatały się z całą masą CEVów.. widziałem nawet bardzo realistyczną małą planetę Ziemię, która kręciła się w zawrotnym tępie.. Zauważyłem też, że w zależności od tego w jakiej pozycji leżysz, odczuwasz wszystko inaczej.. Leżac na plecach miałem więcej CEVów.. Gdy leżałem na lewym boku miałem mniejszą ilość CEVów ale za to muzyka wydawała się tak cudowna jak nigdy wcześniej.. jakby wyostrzał mi się zmysł słuchowy.. Jednak gdy leżałem na boku prawym muzyka nie robiła już tak wielkiego wrażenia, CEVy były nieliczne lecz za to autołóżko nabierało prędkości i nasilały się wizję i pokazy slajdów..

Po ~3h transu (coś po 21) wstałem, było to trudne i byłem pozbawiony świadomości, jakoś wszystko wydawało się inne.. wszystko inaczej odczuwałem i rozumiałem.. Na gadu rozmawiało mi się z ludźmi przyjemnie.. jedna osoba nawet napisała mi coś w stylu 'Zawsze bądź co bądź uważałam, że jestem mądra ale gdy rozmawiam z tobą wychodzę na idotkę, żegnaj mistrzu', a ja oczywiście pełny dumy, że na haju też nieźle mi idą rozmowy siedziałem tak z usieszoną michą. Jedna koleżanka napisała do mnie, żebym poszedł zrobić fikołka w tył.. Bardzo przyjemne uczucię, tak jakby ciało było elastyczne i bezwładne, co chwila latałem do łazienki przed lustro i nie mając pojęcia kim jest ten Ktoś stojący po drugiej stronie stałem i zalewałem nieziemsko jak się okazuje z samego siebie? Dziwne..

Ogólnie cały wieczór był pozytywny, niezapomniany napewno, minusem było to, że gastrówa zrzerała mnie od wewnątrz lecz nie dałem rady patrzeć na jedzenie, i to, że gdy już kładłem się spąć, po zamknięciu oczu autołóżko dalej ruszało w drogę ale po krótkim czasie się zatrzymało i bezproblemowo udało mi się zasnąc.. Rano.. pobudka.. ostro zmulony.. coś aka Kac.. ale nie było tragicznie.. Zaskoczyło mnie jedno.. hmm okno.. a raczej firanka.. Pamiętam, jestem przekonany na 1000% że przed zażyciem Aco załnaniałem okno brązową firanką aby był lepszy nastrój, większy mrok, rano budze się, a firanka odsłonięta oO WTF?! ale cóż.. nie pierwszy raz wkręciło mi się coś takiego..

Ocena: 

Odpowiedzi

Nie dodawaj tego samego trip reportu sto razy - to nic nie da; wyraźnie jest napisane po kliknięciu zachowaj/dodaj (czy jak to tam jest), że zanim tr się pojawi ktoś musi go obadać. Warto używać również edytorów tekstów - pisanie w okienku NG może być niebezpieczne bo tak łatwo go bez zapisania zamknąć...

Salvinoria

Fajnie się wyobraża.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media