nowo narodzeni, duchowe oczyszczenie
detale
joint z 0,5g
L: sporadycznie alkohol, nikotyna, mj, mdma
raporty vibin420
nowo narodzeni, duchowe oczyszczenie
podobne
W końcu nadszedł ten dzień, na pierwszego wspólnego tripa nastawialiśmy sie od dawna. W oczekiwaniu aż moje grzybki się rozwiną mieliśmy wiele czasu by się przygotować jednak tego co nas czeka totalnie się nie spodziewaliśmy.
14:20
L (moja druga połówka) położyła sie na łożku nerwowo czekająć aż przygotuje napar z grzybków. Ponieważ miał być to jej pierwszy raz nie chcieliśmy szaleć z iloscią dawki dlatego przyjeliśmy 1,20g na głowe. Jak się później okazało, dawka aż nadto wystarczająca. Podczas picia herbaty z cytryną miodem no i oczywiście naszymi kosmitami zaczeliśmy szykować się do wyjścia, do plecaków wrzuciliśmy namiot i śpiwór oraz troche jedzenia i herbaty w termosie. Skręciłem też na szybko małego jointa
14:40
Idziemy już z uśmiechami na twarzy ścieżką leśną blisko mojego domu. L opisuje lekkie zmiany percepcji, wydaje mi się że jej się podoba :) Nasz odbiór świata zaczyna się łaczyć i wydaje nam się że wszystko widzimy tak samo. Postanowiliśmy jednak że namiot rozbijemy blisko domu żeby nie martwić się o zaginięcie więc zawróciliśmy
15:00
Postanowiliśmy usiąść na strychu przybudówki/garażu w moim ogrodzie, wtedy też L wpadła na świetny pomysł aby to tutaj rozłożyć namiot. Trzeba przyznać, rozkładanie obozowiska w takim stanie nie jest za łatwe, za to przysparza ogrom śmiechu.
15:30
Przed wskoczeniem do namiotu postanowiliśmy zapalić razem wcześniej przygotowanego jointa, pare buchów i do środka. To tutaj akcja nabrała tempa, ogarneło nas ogrom emocji, w szczególnóści mnie, poczułem wszystkie rzeczy które dręczyły mój umysł, zaczeły napływać jedna po drugiej, totalnie się rozkleiłem i naprawde gdyby nie L nie wiem co bym zrobił. Był to jej pierwszy trip jednak zachowała sie jak doświadczony trip sitter, lepszego nie mogłem sobie wymarzyć. Przelewała na mnie całą swą miłość a ja raz beczałem jak małe dziecko a raz śmiałem się jak głupi. Było to coś niesamowicie mocnego, nie do opisania słowami.
16:30
Szczerze mówiąć mocno straciliśmy rachube czasu, godzine spędziliśmy na wyrzucaniu z siebie wszelkich złych emocji i oczyszczaliśmy swoje głowy. Czuliśmy że co miało być już było, teraz już tylko zjeżdzamy. Wydaje mi się że nasza ciągle trwająca rozmowa przez ten cały czas niesamowicie nas wzmocniła, rozumieliśmy sie w każdym aspekcie (tak też zostalo)
17:30
Z powodu zimnej temperatury oraz ciemnośći, postanowiliśmy przenieść się do domu. Z pierwszym krokiem od wyjścia z namiotu oboje poczuliśmy się jak nowo narodzeni, nasze umysły stały się czyste i zaczęliśmy dostrzegać piękno świata na nowo. W domu odgrzaliśmy obiad i rozmawialiśmy o naszych przeżyciach. Czuliśmy niesamowity spokój i niczego nam nie brakowało. Tak spędziliśmy czas do okolo 20:30. W między czasie zdarzyło mi się znowu zapłakać jednak totalnie mi to nie przeszkadzało.
Podsumowując było to dla nas obojga najmocniejsze przeżycie psychodeliczne i spowodowało że zmieniliśmy pogląd na wiele kwestii. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i mamy nadzieję wykorzystać to czego się nauczyliśmy dla naszego dobra
- 7009 odsłon
Odpowiedzi
Grzybienie we dwójkę
O kurde, muszę przyznać, że wspólna psychodela to bardzo ciekawy sposób na głębsze poznanie drugiej osoby, wiem to, bo ze swoim przyjacielem miałem masę pięknych tripów i teraz boli mnie jak cholera fakt, że jesteśmy w innych krajach i nie widzieliśmy się już z trzy lata, to przykre :/
Ale z dziewczyną na bank byłoby jeszcze lepiej, w końcu nikt nie zna mnie tak, jak ona. Niestety boi się grzybów, bo nasłuchała się, że komuś się po nich zawiesiła faza (moim zdaniem to niebywale głupie i szkodliwe mity, chyba, że ktoś faktycznie zna taki przypadek to niech napisze).
Niemniej, gratuluję wam pięknego przeżycia i wyobrażam sobie, jakie to musiało być cudowne. Pozdro.
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.