Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

panie dilerze, czemu wygląda pan jak hipster? - pierwszy kontakt z narkotykami.

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
kilka piw potem 120-170(?) mg MDMA
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Dobra impreza w znanym pubo-klubie w mieście, niespodziewany zwrot akcji z zakupem MDMA, jednak i tak już chciałem w tym okresie spróbować. Więc czemu nie?
Dobry humor spowodowany udanym wieczorem w świetnym towarzystwie.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Zupełne zero, chyba, że sporadyczne używanie marihuany i chmiel się liczy.

panie dilerze, czemu wygląda pan jak hipster? - pierwszy kontakt z narkotykami.

A jednak fajne to pisanie.. :p

Poznajcie moją koleżankę z Turcji!

Styczeń 2019, zimny weekendowy (chyba) wieczór. Razem ze znajomymi umówieni byliśmy na spotkanie w znanym miejscu na mapie naszego studenckiego miasta. W tym czasie siedziałem w akademiku u poznanej jakiś niedługi czas wcześniej Turczynki. Świetna dziewczyna swoją drogą. Kończymy pić wódeczkę grając w jakieś głupie alkoholowe gierki integracyjne. Telefon kontrolny do kolegi (dalej nazwanym K) czy idą na pewno na umówioną godzinę. Wszystko się zgadza, więc "My Little B, let's go!".

Wchodzimy do klubu w stanie 5/10 upicia alkoholem, szukamy znajomych. Cała paczka, a nawet lepiej. Do baru po piwo i na parkiet! Ahh zapomniałbym...poznajcie moją koleżankę z erasmusa!

Ej mordo, chcemy emke?

Zabawa trwa w najlepsze, godzina około północy. Stan upojenia mimo jednego, dwóch piw nadal 5/10, ponieważ sporo tańczę. Podchodzi do mnie mój dobry kolega K i pyta się mnie czy chcemy emkę w krysztale. Lekko podchmielony, mający na uwadze, że i tak i tak czaję się na to od pół roku mówię "Jasne!".

Czemu wygląda pan jak hipster panie dilerze?

Zamawiamy więc taksówkę i jedziemy do znajomego ziomala K. Mowa o tym słynnym dilerze narkotykowym. Swoją drogą obecnie śmieszny mnie trochę to określenie. Wprowadza lekko w błąd. No nie ważne. Telefon kontrolny, ponieważ K zapomniał gdzie jest. Przechodzimy przez drzwi, dalej mały korytarz, piekną, lekko zaniedbaną oficynę w kamienicy. Wchodzimy po schodach parterowych. Są drzwi, jest dzwonek. Kto nam otworzy? Jak on będzie wyglądał? Nigdy wcześniej nie widziałem dilera narkotykowego. Łysy? Duży? Bez zębów? Zachowuj się jak ziomal. Zachowuj się jak ziomal.

Otwierają się drzwi i moim oczom ukazuje się uśmiechnięty chudy ziomeczek w czapce zimowej. Ogólnie to wyglądał trochę jak hipster. Co jest? Przecież on wygląda w ogóle nie groźnie, a nawet kurwa sympatycznie. Dziwna sprawa.

Przechodzimy do salonu, a tam lampki choinkowe w ciemnym pokoju, jakaś muzyczka elektroniczna. Dobry klimat.

Skoro pierwsze dobre wrażenie mamy za sobą to złagodzimy troszkę nazwę nowego kolegi. Od teraz zamiast dilerem będzie po prostu B.

K tłumaczy B, że nigdy nie próbował nic poza jazzem. B wymierza mi odpowiednią ilość emki w krysztale po czym miesza z wodą w bardzo ładnym kieliszku i daje do wypicia. K robi to samo. Zamawiamy więc taksówkę powrotną i dziękujemy B za gościnę.

Szok, niedowierzanie i o znajomych zapominanie.

"Ej K to mnie nie kopnie. Minęło już 15 minut"

Zaśmiał się tylko chuj pod rudym wąsem.

Wracamy do klubu i pierwsze co ukazuje się moim oczom to ona. Kumpela z Turcji, którą zostawiłem samą, na jak się okazało ponad godzinę, jak się okazało zupełnie bez słowa. "Ej, ej przepraszam, zostaniesz jednak? Zapomniałem". No nie została, ale dzień później udało się ją przeprosić C:

Siadam więc do znajomych od razu przepraszam, że nie dałem znać. Mówię co i jak, że pierwsza emka w życiu wleciała. Zostałem poinformowany, żebym pierwszą bombę przesiedział. Spoko, będzie przesiedziane. Mija około 5 minut i czuję coś. Jakby przyjemne wibracje na mózgu. Mocniej, mocniej, mocniej. I BANG. Oczy wielkie i oznajmiłem wszystkim tylko, że "IDĘ TAŃCZYĆ". Nie miałem pojęcia co się ze mna dzieje. Euforia i energia roznosiła mnie jak nigdy wcześniej w życiu, a mimo to umysł jakby wytrzeźwiał. Co jest? Tańczy się lepiej niż po alkoholu, muzykę czuje się dużo lepiej, czuję się mega...naćpany? To tak się czuje ten straszny ćpun? Moje postrzeganie tego tematu w jednym momencie zmieniło się o 180 stopni, a bańka negatywów i ostrzeżeń nakręcana wokół mojej osoby przez telewizję, rodziców, nauczycieli i osób, które nigdy nie próbowały niczego takiego rozjebała się na mikroelementy w momencie pierwszego ruchu tanecznego.

Przepraszam, pierwszy raz brałem narkotyki

Tańczę w najlepsze, nie w głowie mi nawet spoglądać na telefon. Czuję, że się mocno pocę. Myślę, że tak ma być więc tylko odgraniam spocone włosy do tyłu co chwilę. Dalej czuję, że jestem ciepły jak kaloryfer w zimę. Dobra to może już nie być takie fajne, nie wiem. Zapytam "przewodnika". Nazwijmy go P.

"Ej P, bo kurwa jestem strasznie gorący. Tak ma być?"

P spojrzał na mnie i powiedział "Złap mnie mordo za rękę i lecimy do łazienki". No to złapałem.

Zaprowadził mnie do łazienki...i zaczął się największy mem w moim życiu.

"Dobra mordo, obmyj się zimną wodą" - powiedział P.

Ja niewiele myśląc...zdjąłem koszulę. P spojrzał z niedowierzaniem, bo chodziło mu o obmycie twarzy i karku. Myślał chyba, że zrozumiem xD

Obok nas był jeszcze inny kolega - W.

P wiedząc, że, żeby mi nie zepsuć fazy nie może mnie ganić, ani kazać mi założyć koszulki z powrotem. Pokazał się z najlepszej kumpelskiej strony i powiedział jedynie, że jest grubo i lecimy z tym. Jak powiedział tam zrobił i w toalecie męskiej odbyło się obywanie pleców kolegi.

Widząc to W na pigule zdjął i swoją koszulkę po czym dodał "Chcecie zobaczyć jakie mam dojebane plecy?" i zaczął się się napinać przed lustrem.

Okiem przypadkowej osoby musiałaby ta sytuacja wyglądać komicznie. Po lewej wyjebany od emy parzący typek, myjący go kolega, a po prawej fleksujący się pół nagi kumpel. Co by to śmieszniej było właśnie wtedy przyszła przypadkowa osoba. Nie pamiętam jak wyglądała, pamiętam jedynie swoją wisienkę na torcie w postaci zdania do tejże osoby

"Przepraszam, pierwszy raz brałem narkotyki"

Koniec pamięci.

Święta woda

"Dobra Horse leć po wodę. Jak walisz eme musisz pić, ale nie pij za dużo, bo ci też może zaszkodzić. Małe łyczki i pamiętaj, że jak będzie ci ciepło to myj tylko twarz i kark"

Spoko mordki to lecę do paru!

Podbijam do baru. "Wodę poproszę!" Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak wyglądałem. Oczy wyjebane, cały spocony, szeroki uśmiech i zupełny brak wizji na samego siebie. Barman się patrzy i...daje mi wodę za darmo? I mówi, żebym nie płacił tylko wypił całą. Eee...chyba warto mu zaufać. Podbiła zaraz do mnie dziewczyna która stała obok i...chyba też wiedziała. Krótka wymiana zdań w miłym akcencie, potwierdzająca, że jednak nie jestem jakimś wyjątkiem jeżeli chodzi o "ciężkie narkotyki". Mówiła, że wie o co chodzi i, żebyśmy potańczyli. Taniec, rozmowa, wszystko kleiło się wspaniale. Cały czas łeb mi tryskał energią, bardzo pozytywną energią. Wydawało mi się, że wszyscy kochają mnie, a ja kocham wszystkich. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba wyprzytulałem z połowę klubu, a swoich znajomych po 10x każdego.

Pogo i koniec zabawy

Jeszcze jednym charakterystycznym momentem, który pamiętam było stworzone przez imprezowiczów pogo. W tym miejscu to akceptowalne i się zdarza. Wtedy akurat było czymś więcej. Jakby widziałem te energię odbijającą się do ludzi. Wskoczyłem tam wesoło zobaczyć jak będzie się bawiło. Mega fajna zajawka. Mimo odbijania się jak bile od siebie, czułem, że jest miło i bezpiecznie.

Ciężko mi powiedzieć ile minęło czasu, ale pewnie koło 5 godzin. Impreza się kończyła. Peak emki również. Dopiero wtedy spojrzałem na zegarek. Na pożegnanie chciałem dać całusa nowej koleżance, jednak mnie odrzuciła (aj xD). W sumie to tak mnie witamina M rozjebała, że mimo tańca i rozmowy z nią całą noc zupełnie zapomniałem wziąć jakikolwiek kontakt. Nie pamiętam nawet jak się nazywała. Jeżeli to czytasz to cię pozdrawiam! No...pora wracać do domu. Głowa pełna refleksji, miłego vibe'u i zupełnie odmienionego postrzegania paru spraw. Do tego również pełne potu ubrania.

Zjazdu jako takiego nie miałem, za to ten dzień otworzył puszkę Pandory ciekawości która we mnie chyba siedziała od dawna ;)

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Dobra impreza w znanym pubo-klubie w mieście, niespodziewany zwrot akcji z zakupem MDMA, jednak i tak już chciałem w tym okresie spróbować. Więc czemu nie? Dobry humor spowodowany udanym wieczorem w świetnym towarzystwie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Zupełne zero, chyba, że sporadyczne używanie marihuany i chmiel się liczy.
Dawkowanie: 
kilka piw potem 120-170(?) mg MDMA
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media