Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

nierealny (bad) trip po grzybach.

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
4,2g
Set&Setting:
Moja chata, dzień wolny z ziomkiem
Wiek:
24 lat
Doświadczenie:
Grzyby dwa razy wczesniej, lsd jakies 10 razy, trawa dosc regularnie, twarde rzadko bardzo

raporty kubenz

Użytkownik nie dodał jeszcze żadnego raportu

nierealny (bad) trip po grzybach.

Nieopublikowany

Spotkaliśmy sie z A. u mnie na chacie w celu zjedzenia grzybów. Odmiana Columbiana, jadłem je wcześniej dwa razy, raz 2g w celach testowych, było przyjemnie, siedzialem przed kompem robiąc muze i ogólnie czilowalem, drugi raz 6g, na kanapie przy konsoli i Naszej Planecie, zajebisty trip, fantastyczny. Z takim "bagażem" więc, skrupulatnie odmierzona dawka 4.20g miała mnie wprowadzić w przyjemny stan lecz to co sie stało wygladalo zupelnie inaczej. A. przyszedl do mnie, po czym otworzylismy po piwie i zjedlismy w sumie po równej porcji, A. zaproponował jointa na co oczywiście przystałem. Akurat podczas tripu lsd staram sie unikac trawy w trakcie działania ale na grzybach jest to bardzo miłe. Tak wiec spalilismy jointa, pogadaliśmy chwilę i odpalilismy Nasza Planete tak jak bylo to planowane. Usiadlem na fotelu, nogi na stoliku, zalozylem kocyk i patrzylem sie w tv. Po prawej stronie na kanapie rozjebany byl A., a ja czułem ze grzyby zaczynaja atakować. Uczucie bylo dosc intensywne, na tyle intensywne ze musialem zamknac oczy zeby w spokoju przetwarzac dane, lecz fakt ze A. moglby zapytac czemu mam zamkniete oczy mnie niepokoil. Zaslonilem sie więc reka ale wciaz wydawalo mi sie ze to wszystko jest pojebane więc powiedzialem ze jestem spiacy. A. zdzwil sie 'pierwszy raz ktos kima na imprezie', no i faktycznie nie zasnal bym ale chuj z tym. Usiadlem obok niego a kanapie, tuz przy kaloryferze, nogi znow na stolik i stwierdzilem ze tak jest zajebiscie. Faza coraz mocniej wbijala a ja coraz bardziej musialem z nia walczyc. Zamknąłem oczy i... tak naprawde jest to niemożliwe przez co wtedy przechodzil moj umysl. Czułem jak każda cząsteczka mojego ciala drży, w jednym miejscu na ciele bylo mi zimno w drugim gorąco, biorac oddech czulem jak w trakcie brania powietrza biore kolejny oddech, co bylo najdziwniejsze ze wszystkiego. Jakby oddech się resetowal i bral od nowa, pojebane całkiem. Co jakis czas wychodzilem sie odlac, sprawa w kiblue tez nie wyglada przyjemnie, bomba byla tak mocna ze lapalem sie za glowe jak gosc ktory slyszy głosy. Jednak znow lezac na kanapie i w sumie przeżywajac w bani niezly meksyk cy czas wiedzialem ze to zawsze mija i tak naprawdę nie ma sie czego bac, wystarczy czas. Czas jednak rozciagal sie, nie bylem zapetlony, jednak wydawalo mi sie ze pomimo tego ze moje mysli byly dość swobodne to chwila byla wciaz ta sama. Na dodatek Czubowna wcale nie pomagala, wciaz pierdolac o zwierzaczkach, a ja raz na jakis czas otwieralem oczy i widziałem jakiegoa tygrysa zastanawialem sie jak to w ogole możliwe ze jest taki tygrys. Ze gdzieś tam sobie zyje tygrys. Skad on tam sie wziął i po co on tam jest. Ta zagadka życia na psychodelikach naprawdę potrafi stanowić powazny problem bo zaczalem popadac w lekka paranoje. Co to kurwa jest koń? Czemu jest koń? Poczulem znowu chec by isc do kibla. I wlasnie wtedy tez zdarzyla sie bardzo dziwna rzecz. Grzyby w moim przypadku choć zapewne nie tylko w moim, działają w bardzo szczegolny sposob na jelita. Gdy usiadlem na kibel bo okazalo sie ze to nie tylko jedynka, zaczęła sie wylewac ze mnie super wodna kupa. Wybaczcie mi obrazowosc ale przez bitą minute lub nawet więcej sikalem dupa jak gosc na ostrej jelitowce, siedzac caly czas ze zdzwionym ryjem jak to w ogole mozliwe. Tak dlugo bez przerwy. Gdy to sie skonczylo wszedlem do pokoju mowiac ze zostawilem tam niezle szambo i potem juz na szczęście bylo z górki. Popalilismy jeszcze jointy, zamowilismy pizze i A. pojechał na chate. Ogólnie mysle ze ten caly pseudobad trip to byla wina tego ze nie robiłem tego solo. Fakt ze nie moge byc swobodny na fazie trzymal mnie troche z tylu, a po grzybach czy lsd wszystko co robisz wydaje sie byc takie krępujace, jedno niewłaściwe pytanie moze cie wybic z rytmu. Dlatego nie moglem isc sie położyć na lozko, oczywiscie pewnie moglem ale nie chcialem skupiac na sobie uwagi. Dlatego jakis czas później zjadlem 4g mexicanow swojej hodowli (growkit z neta to własna hodowla) tylko w towarzystwie mojej dziewczyny która nie jadla nic i bylo fantastycznie. Z nia jestem bardziej swobodny i tyle. Napewno nie byl to ostatni trip, chociaz tak myslalem w trakcie ale czekam tylko na jakis wolny weekend i znowu to robie. Psychodeliki sa naprawde niezwykle, zadna uzywka nie dala mi tyle frajdy, to jest zupelnie cos innego. Mozna zamknac oczy i byc w innym świecie, a po otwarciu w zupelnie innym. Polecam kazdemu i przestrzegam kazdego. Elo!

Substancja wiodąca: 
Wiek: 
24 lat
Set and setting: 
Moja chata, dzień wolny z ziomkiem
Ocena: 
Doświadczenie: 
Grzyby dwa razy wczesniej, lsd jakies 10 razy, trawa dosc regularnie, twarde rzadko bardzo
Dawkowanie: 
4,2g

Odpowiedzi

Jedyna myśl mi zostala po tym tripie, to jeśli mozna czuc sie w ten sposob to co tak naprawde jest realne. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media