Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

naprawa emocji

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
Około 2g cubensisów
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Puste mieszkanie, słoneczne, jesienne popołudnie
Wiek:
24 lat
Doświadczenie:
Alkohol(dużo), Marihuana(dużo), MDMA(kilka razy)

raporty nothing_special

naprawa emocji

 

Chciałbym Wam opowiedzieć o tripie, który zmienił moje życie.

 

Faza 1 - Desperackie poszukiwanie pomocy

 

Nie wchodząc w szczegóły, od około 15 roku życia miałem problemy z emocjami, a kilka lat później przestałem je czuć, co przekształciło mój umysł w stu procentowy racjonalizm, a następnie doprowadzając do głębokiej depresji i problemów z uzależnieniami. Poprzez pomoc mam na myśli pomoc w odstawieniu używek i podniesienie jakości mojego życia.

 

Faza 2 - Przygotowania i zdobywanie wiedzy

 

W momencie, kiedy już nie potrafiłem poradzić sobie samemu ze sobą, postanowiłem spróbować MDMA, żeby znowu w końcu COŚ poczuć oprócz ciszy pustki. Pierwsze dwa razy odbyły się w klubie z dobrą techniawą, trzeci w plenerze (również techno). O ile dwa pierwsze były "magiczne", to trzeci był psychodeliczny. To on pokazał mi ścieżkę, która mnie naprawiła. Od tamtego momentu zacząłem zgłębiać wiedzę na temat psychodelików i po kilku dniach stwierdziłem: GRZYBY.

 

Przyjąłem plan taki, że zapisuję się na psychoterapie, żeby popracować nad sobą, a w międzyczasie czytam o grzybach i jeśli tylko będę już gotowy, to udaje się w podróż. Trwało to około trzech miesięcy i przyszedł dzień, w którym poczułem, jak dosłownie grzyby mnie wołają do swojego świata.

 

Faza 3 - Podróż

 

Od kilku dni grzyby chodzą mi po głowie, ale mimo zdobytej wiedzy nie wiem jak do tego podejść. Sam, czy z tripsitterem? W mieszkaniu czy na łonie natury? Mówić o tym komuś?

 

Decyzja zapadła - sam, w swoim mieszkaniu, nikogo nie informując (ze świadomością, że mam dwóch kumpli, którzy mając możliwość, przyjdą do mnie).

 

Przechodząc do tripu - czując ekscytację, odmierzyłem i zjadłem 2g cubensisów, popijając je ciepłą herbatą. Udałem się do salonu, który był wyposażony w dużą ilość poduszek, notatnik i muzykę. Czekając na rozwój sytuacji, poczułem ogromny niepokój i dolegliwości żołądkowe (uspokajałem się, wmawiając sobie, że tak ma być i że zaraz mi przejdzie). Poczułem, że zrobiłem cholernie głupi błąd, że robię to pierwszy raz w samotności i chciałem zmusić się do wymiotów. Nie mogłem usiedzieć w miejscu i szukałem na siłę zajęć, które odciągały mnie od tych myśli. Poszedłem zrobić sobie drugą herbatkę i w tym czasie blat kuchenny zaczął się zawijać w taki sposób, którego nie potrafię opisać, coś jakby w kilku wymiarach z przewagą zwijania się w naleśnik razem ze mną. Niepokój został zastąpiony przez ciekawość i zachwyt. Patrząc przez balkon, zobaczyłem, jak cały świat zaczął rytmicznie oddychać, barwy były jaskrawe a niebo piękne jak nigdy wcześniej. Na białym dywanie zaczęły tworzyć się wzory, twarze... I to wszystko w 3D.

 

Obserwując świat w innym wydaniu, poczułem chęć zapalenia papierosa, chociaż jak go paliłem, w ogóle mi nie smakował, a wręcz był obrzydliwy. Wróciłem do salonu i w tym momencie grzyby pokazały mi, do czego są zdolne.

 

Mianowicie przy zamkniętych oczach widziałem paskudne czarno-czerwone demoniczne twarze z wyłupiastymi oczami i szczerzącymi zębami, które miały wyraz jakby mnie do czegoś kusiły, namawiały, czekały, aż znowu je czymś zaspokoję - zrozumiałem wtedy, że chodzi o moje uzależnienia, co nie było wcale proste, bo nie chciały powiedzieć mi, dlaczego do mnie przyszły. W momencie, kiedy powiedziałem im, że nie dostaną nic ode mnie i że mają wypier*alać, zeszły na drugi plan, co znaczy, że nadal były obecne, ale nie miały już nade mną żadnej kontroli.

 

Niestety mimo wszystko został ze mną strach, który zaczął przeobrażać się w koszmarnego badtripa, którego nie zapomnę do końca życia. W pewnym momencie nie wiedziałem co się ze mną dzieje, byłem przerażony, w uszach słyszałem pisk, dzwonienie i dźwięk, którego nie potrafię opisać (uczucie jakbym dostał w łeb dwu tonowym młotem). Potrzebowałem pomocy, ale nie wiedziałem jak o nią poprosić. Czułem się bezradny, nagi, przestraszony i bezbronny. Czułem, że umieram i próbowałem z tym walczyć, co udowadniało mi, jak bardzo słaby jestem. Nie potrafiłem utrzymać równowagi, więc położyłem się na łóżku, zwinąłem się w kłębek i przykryłem kołdrą, czekając, aż to przejdzie - nie przechodziło.

 

Będąc w totalnym kryzysie, zacząłem odpuszczać tę walkę z myślą "chce już umrzeć, niech się to skończy, chce umrzeć". I to był moment, w którym trip zmienił swoje oblicze i poczułem falę euforii, szczęścia (którego nie czułem od tylu lat), spokoju, chęć porozmawiania z bliskimi… Nie potrafię opisać tej błogości, którą czułem w tamtym momencie. Czułem, jakbym narodził się na nowo, jakbym już umarł i teraz zacznę w końcu żyć.

 

Trip znowu mnie zaskoczył, przenosząc mnie (chyba tylko tak mogę to określić) do wnętrza mojego umysłu. Widziałem, jak on funkcjonuje, jak myśli przelatują z miejsca na miejsce, jak układają się na odpowiednich regałach, widziałem przelatujące wspomnienia, chociaż nie mogłem ich zatrzymać i obejrzeć, to wiedziałem o jakie wspomnienia chodzi.

 

Będąc w ogromnej przestrzeni, której nie potrafię zwymiarować, nagle zamknęła się zostawiając jedynie część, po której mogłem spacerować i towarzyszył mi przy tym, jak go nazwałem, "stworek" (czułem jedynie jego obecność, ale nie mogłem go zmaterializować do widzialnej postaci). Ów stworek pokazał mi moje emocje schowane za grubą barierą, schematy myślowe i traumy, do których w tym momencie miałem dostęp i wystarczyło jedynie otworzyć odpowiednie drzwi. Traum było cholernie dużo i stworek chętnie zapraszał mnie, abym z nim otwierał drzwi jedne za drugimi, ale były jedne drzwi, o których mówił "tych nigdy nie otwieraj".

 

Niestety przez fakt, że byłem sam i mogłoby być to dla mnie zbyt trudne przeżycie, postanowiłem, że jeszcze chwilkę pokręcę się w tej przedziwnej przestrzeni, ale nie otworze żadnych drzwi.

 

Po chwili stwierdziłem, że już mi wystarczy i moja świadomość wróciła na swoje miejsce jakby na rozkaz. Przez dobre pół godziny siedziałem z mindfuckiem i próbowałem ogarnąć, co się właśnie odwaliło w mojej głowie, jednocześnie mając milion myśli na sekundę na temat życia, śmierci, ludzi, ludzkości, władzy, wolności i wielu innych, które zmieniły moje postrzeganie świata.

 

Faza 4 - podsumowanie

 

Ta podróż w magiczny sposób odblokowała dostęp do moich emocji, zmieniła postrzeganie świata, pokazała mi "do czego grzyby są zdolne" oraz nad jakimi problemami ze sobą muszę popracować.

 

Nie był to lekki i przyjemny trip, ale szczerze mówiąc, tego się spodziewałem (chociaż nie w takim stopniu).

Coś czuję, że nie przydarzy się taki drugi, chociaż będę próbował.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
24 lat
Set and setting: 
Puste mieszkanie, słoneczne, jesienne popołudnie
Ocena: 
Doświadczenie: 
Alkohol(dużo), Marihuana(dużo), MDMA(kilka razy)
Dawkowanie: 
Około 2g cubensisów
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media