domowe zacisze z diazepamem
detale
Oczekiwałem czegoś bardziej wyjątkowego, ponieważ jeszcze nie byłem doświadczony jeżeli chodzi o benzodiazepiny.
raporty oddballondrugs
- Miałem się ogarnąć... Kryształ, benzo, trawa, oxy, koda, feta, MDMA, metkat, pregaba
- Spowiedź narkomana, czyli moje 6 lat uzależnienia
- Mka, czyli jak wywołać w sobie zachwyt
- Stymulacja z innej beczki
- Diazepam nie na własne życzenie
- Domowe zacisze z diazepamem
- Pani Stymulacja
- Miłe doświadczenie z na senem
domowe zacisze z diazepamem
podobne
Zamieszczam tu stary trip report z diazepamu. Był wtedy rok 2019, a dokładniej 20 października 2019 roku. Pomyślałem, że warto dodać, ponieważ dość dobrze napisany oraz nie było tu mieszanki z opio, a na pewno wyżeracze specyfików zamulujących wiedzą, że takie połączenie to już zupełnie inna bajka. Zapraszam do czytania :)
18:00
Wracam do domu z siłowni kalistenicznej na świeżym powietrzu. Siadam w salonie, rozmawiam chwilę z mamą. Jest godzina 18:24, zażywam 30mg diazepamu popijającą go wodą. Tabletki są bez smaku, łatwo przechodzą przez gardło. Siadam sobie na łóżku.
Przeglądam instagrama. Na chwilę nawet zapomniałem o tym, że przed chwilą zażyłem 30mg diazepamu w postaci 5mg tableteczek relanium. Przesuwam i przesuwam, to polubie, tego nie, aż po 10 minutach myślę sobie, że czas najwyższy wypić te whisky. No dobra, więc idę po cole, żeby dało się to jakoś przełknąć. Nie jestem smakoszem tego trunku, a miałem dodatkowo nieciekawe doświadczenie z nim związane. Piłem raz, jak ledwo co skończyłem 16 lat, z kumplem, u niego w domu, bo akurat jego mama była w pracy. Wypiliśmy po 400ml, bez popity, bez jakiegokolwiek jedzenia, przez jakieś 40 minut, co skończyło się zgonem, a potem szpitalem. Czułem się fatalnie, a w ustach miałem posmak zwróconego whisky. Coś obrzydliwego.
Dobra jest godzina 18:37 wstaję z łóżka i mieszam cole z whisky. 40 po zaczynam pić. Za mało coli, ledwo co przełykam. Niestety dolać jej więcej nie mogę, bo nalałem do szklanki gdzieś około 170ml. whisky. Zapijam więc pierwszy łyk whisky paroma coli. Nie spieszę, się bo zaraz zwymiotuje. Dolewam trochę coli. Powoli zaczynam watpić, czy dam radę to wypić. Proszę się nie śmiać w komentarzach, nie każdy lubi whisky nawet z colą. Obrałem dobrą strategie: łyk whisky i trzy łyki coli od razu po. Robię w międzyczasie wykres epok teocentrycznych i antropocentrycznych, który jest mi potrzebny na jutrzejszy polski. Zajęcia mam indywidualne w domu. Jutro czekają mnie dwie godziny (po 45min. jedna) polskiego, jedna angielskiego i dwie godziny geografii. Choruję na chorobę schizo - afektywną, chociaż w papierach mam wpisaną afektywną dwubiegunową. To dlatego, że gdy się ma chorobę schizo - afektywną, nie ma się ryczałtu na leki. Choroba schizo - afektywna charakteryzuję się zaburzeniami ze spektrum schizofrenii i zaburzeniami nastroju. Jest szansa, że kiedyś będę zdrowy i odstawią mi leki. Mam za sobą dwa pobyty na oddziale psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży. Jeden trwał ponad dwa miesiące, drugi miesiąc. Za pierwszym razem trafiłem tam z powodu próby samobójczej i została stwierdzona ciężka depresja z zaburzeniami psychotycznymi, za drugim razem natomiast trafiłem tam z powodu przedawkowania olanzapiny i został stwierdzony epizod maniakalny. Miałem podczas drugiego pobytu zmianę leków z arypiprazolu, olanzapiny, litu i lewomepromazyny na kwetiapine i chaloperydol, który mam obecnie odstawiony. Przyjmuję obecnie dobowo 400mg kwetiapiny, ona tak poza tym potęguje działanie innych benzodiazepin i alkoholu. Dodatkowo warto wspomnieć, że mam już wyrobioną tolerancję na diazepam, bo w szpitalu przyjmowałem go za pierwszym razem (chyba) przez 4 tygodnie w dawce 15mg na dobę (jak miałem napady nadpobudliwości to w większej dawce), a za drugim razem przez 3 tygodnie w dawce 15mg na dobę, a przez tydzień 6mg na dobę.
19:00
Nic na razie nie czuję, może dlatego, że wypiłem za mało whisky. Biorę się więc ostro za picie. Raz się żyję.
19:03
Nagle zaczynam czuć się lekko otępiony, głowa zrobiła się mega ciężka. Mam wrażenie, jakby cała krew napływała mi do głowy. Powiem tak: niezbyt miłe uczucie. No nic, piję dalej. Biorę się znowu za zadanie z polskiego.
19:40
Czuję się uspokojony, mam wrażenie, jakby czas się spowolnił. Nadal ślęczę nad zadaniem z polskiego, bo mam spowolnione myślenie. W sumie czuję się nawet dobrze.
19:50
Czuję odprężenie, nieduże co prawda. Już wiem, że te 30mg to była za mała dawka, ale niestety większą nie dysponowałem. Mimo to czuję się szczęśliwy. Takie lekkie przymulenie jest nawet w porządku, nie narzekam. Oczekiwałem jednak czegoś więcej, jakiegoś super odprężenia, nawet lekkiej euforii, nie tylko zadowolenia. Czuję się śpiący. Siedząc na fotelu mam wrażenie, jakbym się w niego zapadał. Załączam sobie muzyke, niesamowicie się jej słucha.
20:11
Chodzi mi się lekko, trochę kręci mi się w głowie. Nadal czuję się wyluzowany, ale nic poza tym. Idę oglądać film ,,Najlepszy", który jest o ćpunie. Idealnie wpasowuje się do tego co zrobiłem przed chwilą.
20:40
Myślę, że faza już się wkręciła na dobre. Nic więcej nie doświadcze. Zrobiło mi się trochę smutno, bo oczekiwałem czegoś o wiele lepszego. Czuję się po prostu spokojny i odprężony. Jakbym się położył, to bym pewnie zasnął od razu. Zamykają mi się powieki. Wziąłem sobie kulki czekoladowe, ale jakoś nie mam apetytu. Jem je powoli. Film jest w miarę ciekawy, owy ćpun z niego się kompletnie stoczył. Wstaję z fotela i idę do pokoju pościelić sobie łóżko. Po pościeleniu łóżka idę łyknąć 300mg kwetiapiny. Uspokojenie jest nieduże, ale mimo to czuję się zadowolony. Serce biję mi wolniej i wszystko wydaję się jakby spowolnione. Czuję się po prostu odstresowany.
21:53
Telefon mi się rozładował, więc nie opisałem tego, co się działo przez całą godzinę. Faza była taka sama, nic się nie zmieniło. Ćpun z filmu nagle stał się sportowcem i ma zamiar wystartować w podwójnym iron manie. Interesujące. Najpierw bił w żyłe i nagle z tego wyszedł. Zawody wygrał. Film ten został stworzony na podstawie prawdziwej historii. Oceniam go na 7/10.
22:30
Kładę się na łóżku i wpatruję się w sufit. Naprawdę przyjemnie się to robi. Jest mi po prostu dobrze. Ciężko mi określić co czuję, bo te typowe uspokojenie odeszło już w niepamięć. Po głębszym zastanowieniu się mogę powiedzieć, że w sumie czuję pewną lekkość. Zapadam się w poduszki.
23:00
Poczułem się bardzo ciężki. Każdy krok wykonuję z dużym trudem. Dopadła mnie duża senność. No nic. Chyba pójdę spać. Tak będzie najlepiej.
Podsumowanie
Diazepam nie jest zbyt silnym lekiem uspakajającym. Osoby z tolerancją na niego muszą przyjmować naprawdę duże dawki, aby coś poczuć. Niedługo mam w planach wypróbować etizolam i clonazolam, z tego co wiem po tych specyfikach powinienem w końcu otrzymać stan, który tak bardzo chcę osiągnąć. To już jednak osobny temat. Polecam eksperymenty z diazepamem osobą, które nie miały wcześniej z nim styczności, weteraną odradzam. Po co łykać po kilkanaście tabletek diazepamu, skoro można wziąć jedną czegoś mocniejszego.
- 5387 odsłon