the magic truffles
detale
raporty homie
the magic truffles
podobne
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie był to mój pierwszy kontakt z psylocybina. Rok temu testowałem na sobie kołpaczki. Prawda jest, że mają śladowe ilości psylo, ale w większej ilości dają bardzo ciekawe efekty, ale do rzeczy...
W miniony weekend postanowiłem sprawdzić, jak działają Holenderskie magiczne trufle. Te, które przyjąłem w swoje ciało nosiły nazwę „Atlantis".
15 gram trufli, które to swoim wyglądem przypominają rodzynki w czekoladzie, a smakiem orzechy.
Cały dzień (sobota) przygotowywałem się do tego rytuału. Nie jadłem, słuchałem przyjemnej muzyki i raczej starałem się oddziaływać pozytywnie na wszystkie życiowe sfery. Na spot testowy wybrałem swój pokój. W samotności, przy pięknym świetle. Mam świadomość, że tripy najlepiej jest konsumować na lonie natury, niestety pora roku temu nie sprzyja.
Nie pamiętam, która była godzina, ale był późny wieczór. Rozpakowałem „grzybki”, skręciłem dwa gibony, następnie wziąłem się za szukanie filmu, przy którym mógłbym się zrelaksować. Padło na „inside out".
Ułożyłem się wygodnie w łóżku i zacząłem konsumpcje. Na początku pomyślałem, że zjem 10 trufli, tak aby nie polecieć za wysoko, ale po chwili przypomniałem sobie słowa Tomka z radia na fali, że „albo po całości, albo wcale” i poszedłem za tym stwierdzeniem stanowczo, z tym że rozłożyłem konsumpcje w czasie.
Okey, spoko..oglądam film (który swoja droga niesamowicie mi się podobał), minuty mijają i po około pół godziny pojawiły się pierwsze efekty.
Zacząłem słyszeć metaliczne, wibracyjne dźwięki. Jakby cos rozrywało pewną barierę (bariera krew-mozg ? ). Było to bardzo przyjemne doznanie i po każdym tego typu zjawisku czułem radość. Po kilku razach dźwięki ustały, za to pojawił się niesamowity optymizm, uśmiech nie schodził z ust. Oglądam dalej, jest rewelacyjnie. Kolory nabrały intensywności, a świat dookoła odrobinę się rozmazywał. Grzybeczki zaczęły pokazywać swoja moc, zacząłem doznawać fraktali, tuneli etc. Kiedy wybrałem się do łazienki, miałem niezły ubaw, spowodowane było to tym, że moje ruchy były bardzo chaotyczne i błogie zarazem. Wróciłem do pokoju. Ponownie położyłem się do łóżka i zacząłem jeść pozostałą część dobroci. W pewnym momencie przyszła do mnie siostra. Zapytała, co to jest, jak działa i jak się czuje?. Probowałem z nią rozmawiać w normalnym tonie, niestety śmiech robił swoje. Siostra zebrała się i poszła do siebie, na koniec mówiąc mi, bym na siebie uważał i żebym nie palił za dużo gandzi. Czas leci, ja uśmiechnięty, ale pewnym momencie zmieszały mi się myśli, zaczęły bolec mnie wnętrzności i oczywiście zacząłem sobie wkręcać. Podniosłem się z wyra z impetem i mowie sobie „nie, nie będzie czegoś takiego jak bad trip". W przeszłości jednorazowo testowałem różne środki, w tym amfe i po niej została mi pewnego rodzaju nerwica, z którą nie zawsze sobie radze. No ale nic, zebrałem się w sobie, złożyłem dłonie w gwiazdę (rastamany tak robią, bo niby to oznacza gwiazdę Dawida czy cos, ale chodzi w tym o przepływ energii) i znów przypomniałem sobie słowa mędrca Tomasza „Oddaj się temu, nie walcz „. Laptopa zamieniłem na telefon, z którego na słuchawki puściłem muzykę do snu, 432 Hz. Zgasiłem światła i poddałem się. Dużo przemyśleń, wewnętrznych dialogów, super wizualnie. Wszystkie złe myśli zniknęły absolutnie. Podróżowałem tak już którąś godzinę, aż nagle grzyby zaczęły do mnie mówić, kontakt. Niestety nie pamiętam całej treści, ale cos mówiło do mnie, ze „wszystko jest dobrze". Uśmiechnąłem się, zdjąłem słuchawki i chwyciłem po spliffa. Po wypaleniu polowy, wróciłem do muzyki, położyłem się z głową trochę wyżej i patrzyłem na ściany, obserwując festiwal fraktali, których słowami nie da się opisać, absolutnie. Po upływie kilku godzin trufle pokazały cala moc — czułem, że opuszczam ciało. Moje zwłoki zrobiły się wiotkie i ciężkie. Kilka razy próbowałem się podnieść, po czym znów czułem, że wchodzę w inną gęstość. Trwałem w tym stanie przez dłuższą chwilę, po czym zasnąłem.
Kolejne dni po tym wydarzeniu dochodziłem do siebie, układałem w sobie wszystko i jak już to nastąpiło, to postanowiłem to opisać.
Cóż mogę napisać, po tym, co zaszło? No cóż, lepiej mi się czyta, skupienie jest większe, widze intensywniej, komunikacja międzyludzka bardzo się poprawiła, zasadniczo wszystko spoko.
Wiem na pewno, że to nie ostatni raz z truflami.
(wybaczcie ewentualna chaotyczność i błędy ).
- 19177 odsłon