Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

majowe wizje na 25c-nbome

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
1200 mcg doustnie w formie blottera
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Miejsce: Pokój. Mamy zimę która nie sprzyja eksperymentowaniu w plenerze.

Nastawienie: Ciekawość, chęć skosztowania kolejnej fenetylaminy. Lekka niecierpliwość, spowodowana spóźnieniem dostawy
Wiek:
24 lat
Doświadczenie:
Wystarczające. Ogólnie spore, również w psychodelikach.

majowe wizje na 25c-nbome

 

Mało jest tekstów co do tej substancji. Więc postanowiłem samemu coś skrobnąć. Nie będę podawać nawet przybliżonego czasu wydarzeń, bo go nie liczyłem. Zamierzam tu umieścić pewne informacje o 25C-NBOMe, które są jak mi się wydaje dość rzadko publikowane.

 

Karton z 1200 mcg wygląda bardzo nieporadnie. Miał wymiary 1x1 cm, z jednej strony kilkanaście powyginanych kolorowych fal, z drugiej był pusty. Po włożeniu pomiędzy górne dziąsło a skórę bardzo ładnie trzymał się na miejscu. Pierwszy raz spotkałem się z tą formą dystrybucji, bałem się że będzie wypadał lub że go niepostrzeżenie połknę. Nic takiego nie groziło. Również nie przeszkadzał w żaden sposób podczas całego tripu.

Zaczęło się od pieczenia w miejscu przylepienia blottera. Nie było one dotkliwe, ale znaczyło że się zaczyna ładować. Zająłem się czymś przy komputerze. W tle puściłem łagodną muzyczkę Trance, gdyż podczas podróży uwielbiam fruwać na dźwięku :)

W trakcie pisania czegoś pojawiły się pierwsze efekty. Literki w edytorze zaczęły na przemian powiększać się i pomniejszać. Musiałem przestać pisać, bo w pewnym momencie ta czynność stała się niewykonalna. W międzyczasie reklamy, bannery i wzory ze stronki na której byłem zaczęły się wyginać, wyciągać i kurczyć. Twarz modelki na jednym z nich wyglądała przezabawnie, cały czas się zmieniając. Efekty z każdą sekundą stawały się coraz bardziej nasilone. Klawisze na klawiaturze zaczęły ze sobą tańczyć, układać się w jakieś dziwne wzory. Gdy nacieszyłem się widokiem różnych stron internetowych (szczególnie fraktalowe wzory z bannerów i tła stron pięknie się obracały i tańczyły ze sobą - również tło z neurogroove:) ), skierowałem swój wzrok na ścianę. Tu halucynacje przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Przeważnie podczas takich OEVów widzimy nieistniejące wydarzenia z istniejącymi obiektami. Tym razem jednak tak nie było. Wbrew moim oczekiwaniom halucynacje nie odnosiły się do plam na mojej brudnej ścianie, ale przyjęły formy fraktalowych krążących i zmieniających się piktogramów majów. Nie zależnie na którą ścianę spojrzałem. Już wiem skąd ta kultura brała inspirację w swojej sztuce - z narkotycznych wizji właśnie :) Halucynacje były czysto dwuwymiarowe.

Gdy spojrzałem na sufit, kwadraciki z kasetonów przyjmowały pulsujące formy Dywanów i Trójkątów Sierpińskiego. Może ten wybitny polski matematyk też coś brał, by poszerzyć wyobraźnie i percepcję? :)

Niestety w międzyczasie nasilał się bodyload. Był naprawdę paskudny. Pierwszy raz przyjął taką obcą mi, nieznaną formę. Poza zwykłym uczuciem napięcia, ciężkości ciała, lekkich drgawek i tików znanym mi dobrze choćby po 2CE, miałem też uczucie jakby mi ktoś włożył do żył długie pręty. Szczególnie w tętnicach udowych. Poważnie utrudniało mi to poruszanie. Z innych efektów ubocznych należy dodać niemożność oddania moczu i zębościsk. Co ciekawe jakoś cały czas nie czułem suchości w ustach. Słodka herbata smakowała jakoś dziwnie, bez smaku. Ale uczucia słodkości na języku już czułem.

Euforii nie uświadczyłem. Owszem muzyka bardzo przyjemnie zaszła w tło jak to zwykle się dzieje przy psychodelikach, ale jakoś szału nie było. Ta substancja łagodnie poprawia nastrój, łatwo się rozweselić (szczególnie czymś zabawnym), ale euforią bym tego nie nazwał. Próbowałem substancje znacznie mocniej euforyczne.

Postanowiłem się położyć. Byłem żądny jakiś prywatnych przemyśleń na nowy rok. Było mi też zimno więc chciałem się okryć kołdrą. Po zamknięciu oczu miałem jakieś mgliste i zamazane wizje łąki, stawów i pasm górskich. Widziałem jak kapie woda z liści drzew i krzaków. Jednak zaznaczam, że były BARDZO mgliste i niewyraźne.

Miałem też pewne osobiste przemyślenia odnośnie swojego życia. Jednak były one raczej negatywne, choć nie ukrywam że przekonałem się co muszę w sobie zmienić i w swoim życiu. Spojrzałem na siebie bardziej krytycznie. Bez wątpienia było mi to potrzebne. Poza tym zaczęło mi wtedy się zbierać na bad tripa. Podejrzewam, że to przez brak światła. Gdy zapaliłem światło moje przemyślenia powędrowały już bardziej w stronę zabawnych rzeczy, ludzi i zdarzeń.

Po jakimś czasie postanowiłem zjeść obiad. Wyjąłem blotter i poszedłem do kuchni. Oglądając telewizję podczas żarcia (nie smakowało mi rewelacyjnie, ale jadłowstrętu też nie miałem), była przerwa na reklamy. Naprawdę: gorąco polecam oglądanie reklam na tripie, to bardzo ciekawe doświadczenie. Zauważyłem coś czego się raczej w nich nie widzi. Straszną sztuczność i reżyserkę. Jakie to są wspaniałe i szczęśliwe rodziny które kupią płatki lub Nutelle. A kobiety marzą całe życie by kupić WŁAŚNIE TEN proszek do prania. Oglądanie telewizji prowokowało masę przeróżnych przemyśleń na rozmaite tematy. Nic dziwnego, w końcu telewizja non - stop generuje nowe obrazy i dźwięki. I nowe wątki. Zwłaszcza podczas reklam.

Włożyłem blotter z powrotem. Gdzieś po 5 godzinach od podania substancji zaczynało mnie wyraźnie puszczać. Potem karton się rozpuścił i rozpadł na małe części pod językiem.

Podsumowując: substancja dobra i warta uwagi. Jednak z uwagi na siłę efektów ubocznych  powinienem przeciąć blotter na pół i wziąć na dwa razy. To by wydłużyło podróż i zmniejszyło bodyload, który chwilami mnie wręcz paraliżował. Utrzymywał się jeszcze dość długo. Utrudniał mi chodzenie już resztę dnia. Nie wydaje mi się to dobra substancja do klubu, gdzie jest masa ludzi chociaż kto wie. Na pewno nadaje się do wspólnego tripowania ze znajomymi w domu lub plenerze. Tylko koniecznie w słoneczny dzień.

Tego samego wieczora zaryzykowałem i przyjąłem zastrzyk dożylny 30 mg 4-HO-MET. Efekty przerosły moje najśmielsze wyobrażenia. Powiedziałem wtedy naiwnie że ta druga substancja jest dużo lepsza (choć już ją przerabiałem). Prawdopodobnie działało wtedy jeszcze 25C-NBOMe co może spotęgowało działanie. Pierwszy raz spotkałem się z tak fantastycznymi OEVami, chyba nawet z obiektami więcej wymiarowymi niż tylko 3. Pokój wydał mi się 6 wymiarowy i stanowił układ odniesienia do wszystkiego co się działo :)

Ale to temat na innego trip-raporta :)

alimerth

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
24 lat
Set and setting: 
Miejsce: Pokój. Mamy zimę która nie sprzyja eksperymentowaniu w plenerze. Nastawienie: Ciekawość, chęć skosztowania kolejnej fenetylaminy. Lekka niecierpliwość, spowodowana spóźnieniem dostawy
Ocena: 
Doświadczenie: 
Wystarczające. Ogólnie spore, również w psychodelikach.
chemia: 
Dawkowanie: 
1200 mcg doustnie w formie blottera

Odpowiedzi

Masz plusa za Trance :D Na dniach też wytestuje ten specyfik.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media