w tryptaminowej dżungli
detale
raporty bajskorv
w tryptaminowej dżungli
podobne
Do spróbowania 4-ho-met szykowaliśmy się już od pewnego czasu. Ja, Stefan, Dina i Sara (piszę imiona ponieważ mieszkam w dość odległym kraju więc chyba to nie ma różnicy, a łatwiej będzie rozróżnić o kogo chodzi). Kiedy list z biało-szarą tryptaminą w końcu doszedł do nas nie czekaliśmy długo i postanowiliśmy zarzucić substancję dnia następnego.
Była to w sumie zwyczajna środa, po szkole wszyscy się spotkaliśmy w moim i Diny domu (mieszkamy w takim małym studenckim domku, domek jak z bajki - mały, kolorowy i potulny). Wszyscy byliśmy w bardzo dobrym humorze więc było ideolo.
200 mg hometa zostało podzielone na 2, a następnie na 4 używając linjiki i oczu. Każdy miał przygotowane ok. 25 mg na łyżeczkach i z myślą, że za chwilę nic nie będzie już takie same oraz z uśmiechami na twarzach, zjedliśmy swoje porcje. Było to bardzo gorzkie w smaku, wręcz obrzydliwe, ale trochę soku oraz M&Msy i smaku już nie było czuć. Więc teraz nic nam nie pozostało innego jak czekać. Wszyscy (razem z naszym watcherami - Yoyo, dziewczyną, która mieszka razem z nami i Josefine, znajomą) poszli do salonu obok mojego pokoju i o czymś rozmawiali. Ja natomiast z przeczuciem, że dobra muzyka będzie potrzebna zrobiłam playlistę z muzyką electro, ale lekko psychodeliczną. Włączyłam mojego węża świetlnego, który ma kolor neonowo-niebieski i jest powieszny w różne szlaczki na mojej ścianie, oraz taką lampkę, która zmienia kolor na wszystkie kolory tęczy.
A i dodam, że homet był zarzucony o 17.
T - 0:20 Jesteśmy w moim pokoju, leci muzyka, rozmawiamy, coś dziwnego zaczyna się dziać, nie wiemy czy to placebo, czy podniecenie, czy już 4-ho-met. Chce mi się śmiać, trochę nerowo się czuję, ale w przyjemny sposób jakby trochę euforycznie wręcz.
T - 0:40 Leżę na podłodzę i patrzę w sufit, obraz zaczyna powoli falować, kształty drzwi i sufitu raz się rozmazują, a raz wyostrzają , muzyka wydaję się głośniejsza, powoli zaczyna się trip. Już czuję, że będzie zajebiście. Za chwilę nic nie będzie już takie same.
T - 1:00 Leżymy na podłodze, zgasiłam światło i cały pokój zrobił się niebieski od lampy ledowej. Lampka o różnych kolorach stała na podłodze i zmieniała cały czas kolor. Z każdym kolorem były inne odczucia, gdy lampka zmieniała kolor na zielony czułam się jak w dżungli, gdy była fioletowa kojarzył mi się pokój z jagodami i w pewnym momencie jesteśmy w coś a la jak Alicja z krainy czarów w dżungli przemyśleń, kolorów i kształtów jak z obrazu. Świat jest nasz.
T - 1:30 Teraz dopiero poczułam 100% działanie hometa, przynajmniej tak mi się wydawało. Wszystko było inne, natłok myśl, niby myśli proste ale jednak skomplikowane, szukałam odpowiedzi na najprostsze pytania. Wszystko wydawało się snem. Inni mieli takie same przeczucia. Położyłam się na podłodze obok lampki zmieniającej kolor, patrzyłam się w nią i zaczełam powtarzać w kółko:
- Is this real?
- What is reality?
- This is so random.
T - 2:00 Dalej nie wiedziałam czy to się dzieję naprawdę czy nie. Szukałam odpowiedzi na pytanie czy to wszystko się dzieję naprawdę. I jeszcze czegoś szukałam, nie wiedziałam dokładnie czego, chyba sensu w tym wszystkim co się teraz działo. Muzyka miała piękne dźwięki, czułam, że słyszę KAŻDY dźwięk w piosence. Miałam też wrażenie, że leci cały czas ta sama piosenka (Simian Mobile Disco – Sleep Deprivation http://www.youtube.com/watch?v=71Z8MYc5rFI), słyszałam śmiechy Sary i Stefana jako echo ,które co chwilę sie powtarzało, i które idealnie było wpasowane w ta piosenkę. Dina była gdzieś na dole, poszłam jej szukać. Stanełam przy schodach, które wydawały się 2 razy stromsze i dłuższe, spojrzałam na moją ręke. W jednej sekundzie była tak ładnie rozmyta jak na obrazach, a za chwilę kontury się bardzo wyostrzały. Znalazłam Dinę w swoim pokoju, w którym sufit wydawał się strasznie wysoki. Poszłam do kuchni, tam siedziała Sara i watcher Josefine. Josefine robiła sobie tosta i teraz stało się coś dziwnego, podczas gdy Josefine jadła tosta Sara spojrzała na paczkę chleba, nigdy przedtem nie dotykając ani nie wąchając jej, stwierdziła, że chleb jest spleśniały. I tak rzeczywiście było, zaczełyśmy się śmiać z Josefine, która poszła wypluć chleb z buzi i zaczęłam z Sarą rozmyślać jak to możliwe? Skąd te pewne i trafne stwierdzenie? Firanki w kuchni dalej falowały. A w głowie nadal miałam 100 myśli na sekundę. Postanowiłam, że wrócę spowrotem na górę do pokoju-dżungli, naszej tripowej bazy, naszej krainy czarów. Schody wydawały się znowu dłuższe, podczas wchodzenia na górę patrzyłam na nie i miałam wrażenie, że się nie kończą. W pokoju był lekki bałagan, miałam wrażenie, że rzeczy pozamieniały miejsca, zupełnie jak w moim mózgu. Coś było nie tak. Czułam się jak w innym wymiarze, odmiennym świecie.
T - 5:00 Stan był dalej jak w innym wymiarze. Raz były pomieszczenia rozciągnięte na bok, a raz w górę. To dalej była inna odmiana mnie, mojego pokoju, moich jednych z najbliższych znajomych, poznałam wszystko na nowo jakby z innej perspektywy. Spojrzałam w lustro, miałam potargane włosy i fioletowo-niebieskie usta (od M&Msow) i mocno rozszerzone źrenice, wyglądałam trochę jak nie ja. Zadałam sobie myśl, która męczyła mnie i na trzeźwo już od pewnego czasu – co tak naprawdę chcę robić w życiu? Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać o najgłupszych rzeczach, o kominku w pokoju, o ludziach, którzy mieszkali na tej samej ziemi gdzie ja się teraz znajdowałam tysiące lat temu i dużo innych rzeczach. Zaczęły już mnie te myśli trochę męczyć jak i bałagan w pokoju, więc włączyłam muzykę, wsłuchałam się w nią i ogarnełam pokój. Każda rzecz miała swoje miejsce, wszystko gdzieś pasowało, zdałam sobie sprawę, że to ja decyduje o moim tripie, i układając rzeczy na miejsce powracam do codziennego świata. Wszystko zaczęło wracać do normy, powoli opuszczaliśmy ten tajemniczy wymiar.
T – 6:00 Położyłam się spać, ale nie dałam rady zasnąć. Potem jakoś zaczęliśmy z resztą rozmawiać o tripie i o tym co przed chwilą się działo. Czułam, że już znowu jestem sobą i jedyne co zostało to rozszerzone źrenice i dalej dużo myśli oraz trudność wysłowienia się. No i lekki ból głowy. W sumie przed tripiem nic nie jadłam przez 2 h i mało piłam wody. Więc sie napiłam, ogarnełam i poszłam spać.
Po obudzeniu nadal bolała mnie głowa, poszłam do szkoły i w sumie nie było problemów z koncentracją tylko dalej ból głowy czasami lekko się nasilający, który całkowicie ustąpił jakoś po południu o 16-17. A co do powtarzającej się piosenki to jak się potem okazało przed przsypadek(?) dodałam do playlisty tą piosenkę 4 razy, więc taki mini mindfuck dla wszystkich tripujących jak i mnie z mojej strony :)
Podsumuwując trip był bardzo udany dla każdego, oczywiście każdy odebrał go z innej perspektywy ta opisana u górze była moja. 4-ho-meta na pewno spróbuję jeszcze raz, tylko tym razem chciałabym to zrobić podczas dnia gdy jeszcze jest jasno i spróbować wyjść na dwór, żeby zrozumieć świat z jeszcze innej perspektywy i odkryć jak najwięcej.
- 16255 odsłon
Odpowiedzi
nie ładuj sie w przypał
nie ładuj sie w przypał wychodząc na zewnątrz, mając uczucie odrealnienia
jak ze bylo to moje pierwsze
jak ze bylo to moje pierwsze doswiadczenie z tryptamina to mysle, ze to pewnie temu, za drugim razem juz bede wiedziala o co chodzi i jak to opanowac wszystko
też tak miałem na początku
też tak miałem na początku potem to już mniej więcej wiadomo co będzie się działo przez następne kilka godzin :) Jak chcesz wyjść na zewnątrz to troche kwitu na urozmaicenie odczuć no i przed wyjściem 50 mg meow meow albo 100-150 mg mefixa.
A jak z alkoholem? Bardzo chce się Wam pić?
I'm a raver not a drug addict!