faza i kat życia (by sajmenos)
detale
raporty pokolenie
- Spotkanie z Krasnalem (by Daft)
- Mój pierwszy papierek (by Yephee)
- To tylko pół kasztana (by Kubek)
- 160 grzybków (by leyus)
- Czekając na oświecenie (by Gothsoul)
- Krew, grzyby, śmierć... (by Homer Huśtawka)
- W pokoju u M. (by Kuba)
- Pierwsze spotkanie z Pnączem Duchów - Ayahuasca (by heja)
- Pure Bliss (by Black Panther)
- Baba na rowerze (by aleXander)
faza i kat życia (by sajmenos)
podobne
To było drugie spożycie grzybów w moim życiu. Pierwszy raz to było kilka sztuk, od których miałem niesamowita chichrę. Pokrótce może napiszę o tej pierwszej fazie. We wrześniu 1998 r. po raz pierwszy z Uadrolem wybraliśmy się na grzyby. Zebraliśmy kilkanaście sztuk na próbę. Zapodałem je sobie i oczekiwaliśmy na efekty. Nie miałem oczywiście żadnych halunów po tej niewielkiej ilości, ale tzw. chichrę. I to dopadła mnie u Uadrola. Śmiałem się non-stop. Uadrol się nie pytał czy mam haluny. Nie mogłem mu nic powiedzieć, bo cały czas się ryłem. Sytuacja była jeszcze o tyle dziwna, że jego rodzice przebywali w pokoju. Próbowałem się powstrzymywać, ale wszystko mnie rozśmieszało. Np. jak jego mama przyniosła nam parówki do jedzenia. (...)
Za drugim razem wzięliśmy z Uadrolem po 100 grzybów. Ci, co grzybili w dużych ilościach wiedzą, co to jest 100 grzybów na łeb. I to jeszcze praktycznie na pierwszy raz. Zero tolerancji na tego typu drug i potężna ilość - to dwa czynniki, które budzą emocje. Świeżo zerwane grzybki zjedliśmy u mnie w domu. No i poszliśmy podziwiać świat. Było słoneczne, wrześniowe popołudnie. Zaczęło nas brać chyba po godzinie. Pierwszą sytuacją, która uświadomiła mi, że jestem zgrzybiony było wejście do pewnego parku. A tam zieloniutka trawa. Kolor zielony o niezwykłej intensywności. I od tej pory zwracamy na wszystko uwagę. Na kolory. Na niebo. Chmury już nam układały się jakoś dziwnie. "Ja pierdole, ale czad" pamiętam tak mówiliśmy. Aha działo się to 3 lata temu i nie jestem w stanie napisac szczegółowo tego, co się działo.
Wybiorę najlepsze momenty z naszej fazy. I tak wbiegamy na stadion miejski i drzemy się, "ale zajebisty stadion, jaka trawa, pa na chmury, haluny mamy uuuuaaaaa". Rzuciłem się na murawę, patrzyłem w chmury na dziwne kształty. Biegaliśmy po boisku. I nagle spojrzałem na trybuny. A tam ktoś siedział. Jakieś dziewczyny. Za chwilę już o nich zapomnieliśmy. Musiały być w szoku. Wybiegliśmy na sprincie ze stadionu przeskakując siatkę bez problemu. Wtedy bylibyśmy w stanie wszystko zrobić.
Następny moment spotkaliśmy kolesia. Powiedzieliśmy mu, że jesteśmy po setce. Był w szoczku. Szczęka dolna wydłużała mu się. Nie cały czas miał wydłużoną. Poszliśmy do kolegi na osiedle. Przywitaliśmy się i Uadrol zaczął z nim rozmawiać. Wtedy miałem epicentrum. Nie mogłem powiedzieć słowa. Milion myśli na minutę. Zacząłem się chichrać na maksa. Jedyne, co mogłem powiedzieć to, że nie mogę albo, ale czad. Pamiętam byliśmy tez u Kmiota i mówiliśmy mu, że to lepsze niż orgazm. Tzn. grzyby. Aha teraz sobie przypomniałem mieliśmy przemyślenia niesamowite. Ogromna fascynacja ta fazą doprowadziła do wniosku takiego, że tak jak jest teraz musi być zawsze. Ponieważ teraz wiemy, co jest grane, co to jest świat, Bóg, jacy my jesteśmy i jacy powinniśmy być. Postanowiliśmy, że od teraz będziemy lepsi dal ludzi, że będziemy wszyscy się lubić. I co najważniejsze obydwaj mieliśmy te same emocje dotyczące tych spraw te same przemyślenia. Pamiętam, że wtedy, gdy rozmawialiśmy o tym, że będziemy inni wśród ludzi to szliśmy środkiem ulicy i trzymaliśmy się ściśnięci. Mówiliśmy wtedy, że możemy powiedzieć sobie wszystko, że możemy się wyzywać, ale to nic. Mówiłem też do Uadrola, że mam mu tyle do powiedzenia, ale nie jestem w stanie, bo jak chciałem mu cos powiedzieć to już tego nie pamiętałem a wszystko przez szybkość pracy mózgu. Następna niesamowita sytuacja to pójście na cmentarz. Usiedliśmy koło grobu i rozmawialiśmy. Doszliśmy do wniosku, że napisanie teraz książki nie było by trudne.
Że wszystko jest takie proste. To było niesamowite wszystko wydawało nam się proste tzn. całe życie. Uadrol jadł trawę, która rosła obok grobu, ja biegałem po grobach przeskakując z jednego na drugi.
To było ewidentne otwarcie przez nas bramy, którą otworzyli wszyscy wielcy np. Witkacy czy też Jezus. Na nieszczęście była tez druga strona medalu całej fazy. Jak wróciliśmy do domu. Najpierw jak wchodziłem do domu to nie mogłem trafić w drzwi, musiałem zbliżyć się na dosłownie milimetry by przeczytać, kto mieszka. Ściany na korytarzu takie szerokie. Dotykałem ścian, ale wszystko było już nacechowane małą dawka lęku. Kiedy położyłem się do łóżka zaczął się kat. Totalne odwrócenie sytuacji? Mówiłem sobie, że już nigdy nie wezmę grzybów, ( ale wziąłem jeszcze raz potem), że chciałbym, aby to się skończyło. Chodziłem kilka razy do łazienki i patrzyłem w lustro. Bałem się swojej wydłużającej się twarzy. Jadłem jakieś przygotowane dla mnie jedzenie, ale to było bardzo trudne. W telewizorze napisy w telegazecie widziałem w 3d. Zapomniałem o muzyce. Tu zrąbałem, bo nie wiem jak się słucha muzyki przy takim wyostrzeniu zmysłów. Ta cała moja nocna psychoza doprowadziła mnie do tego, że modliłem się do Boga abym był normalny. Bałem się tego, że mogę zwariować. Ilość zjedzonych grzybów wtedy do mnie przemawiało głosem niesłychanego rozsądku i strachu. Na szczęście zasnąłem w końcu. Obudziłem się znowu człowiekiem w normalnej rzeczywistości. Przemyśleń, co do tego by stać się właściwym człowiekiem nie zrealizowałem, świat nie wydawał się już taki prosty itd. Ale to wydarzenie zmieniło mnie zdecydowanie. Przede wszystkim inaczej patrzę na świat.
Myślę, że to zmieniło moja psychikę. Zaraz po tym wydarzeniu jednak te negatywne emocje, czyli ta psychoza wzięła górę i raczej bałem się wracać do tego myślami. Mimo tego często przypominaliśmy sobie jak to było, kiedy czuliśmy się na równi z Bogiem. Teraz z perspektywy czasu oba stany emocjonalne pamiętam, ale nie pamiętam je w ten sposób by wrócić do nich emocjonalnie tzn. by wczuć się w nie i dlatego tak o tym swobodnie piszę. Uadrol jeszcze rozwinął się w tej materii, ponieważ wziął kasa kota. Ja nie, może bym kiedyś spróbował. Nie wykluczone. Aha i jeszcze pamiętam jednego żałowałem, że nie zapodaliśmy grzybków w porze rannej by cała faza przypadła na biały dzień. Może wtedy nie było by tego kata a poza tym więcej moglibyśmy doświadczyć. W końcu poza trawą i chmurami to nic nie widzieliśmy, bo szybko zrobiło się ciemno.
- 3741 odsłon