nadludzka tolerancja czyli jak zakpiłem z lsd
detale
raporty kontrast
nadludzka tolerancja czyli jak zakpiłem z lsd
podobne
Decyzja o wzięciu "słynnego" LSD nie była łatwa, lecz mój poziom autoświadomości nie dawał mi większego wyboru. Moje życie staneło w martwym punkcie, a dzięki marihuanie wreszcie przejżałem na oczy. Ale to temat na inną historię. Postanowiłem przekroczyć kolejną granice wiedzy poprzez zażycie sławnego LSD, które rzekomo pozwala geniuszom rozwinąć skrzydła a upadłym aniołom funduje mentalne piekło na ziemi. Cel był jasny, albo stane się nowym lepszym człowiekiem, albo utone gdzieś w odmętach szaleństwa. Jak widać moje oczekiwania względem tej substancji były bardzo wygurowane. Zdając sobie sprawe z potęgi tej substancji zadbałem o dobry Set&Setting poprzez odpowiednio długi czas wolny (miałem 2 dni wolnego od pracy) dostarczenie organizmowi odpowieniej ilości węglowodanów i substancji odżywczych, zakup nowych słuchawek czy atrakcyjny (w miare moich skromnych możliwości heh) wygląd dla płci przeciwnej. Poranny stolec, chusteczki do nosa, bilety autobusowe wszystko odjebane perfekcyjne. Jakoż iż był to mój pierwszy kontakt z tak potężna substancją a marihuna nie przenosiła mnie już dalej niż na poziom średniego 1 plateu, postanowiłem podejśc pokornie do tego specyfiku. Około godziny 10 spożyłem pierwszy kartonik legendarnego LSD.
11:00
Mineła godzina od spożycia pierwszego kartonika. Lekkie zmiany w samopoczuciu, żadnych zmian wizualnych. Poczułem że niema co się cackać gdyż na substancje o właściwościach psychoaktywnych jakie można nabyć w aptece (benzydamina z Tantum Rosa i DXM z Acodinu) również wcześniej wykazywałem niezwykłą tolerancje (3 saszetki płynu do płukania pochwy i 20 tabletek przeciwkaszlowych nie dały mi nic więcej oprócz lekkich zmian nastroju) dlatego postanowiłem zażyć jeszcze jeden kartonik a po chwili kolejny co w sumie dawało 300 mikrogramów pochodnej LSD. Pół godziny później (około 11:30) czekając na autobus odczuwałem już wyrażne zmiany w moim umyśle. Z twarzy nie znikał mi charakterystyczny uśmieszek. Jadąc komunikacją miejską stan lekko się pogłębił więc postanowiłem nie rzucać sie zbytnio w oczy i usiadłem w niezbyt widocznym miejscu. Odczuwałem lekką euforie a obraz stał sie nieco jaśniejszy. Wysiadając z autobusu czułem się troche niepewnie ale nad wszystkim panowałem bez większego problemu.
12:00
Katowicki rynek zrobił na mnie nie małe wrażenie. Widoczne świąteczne motywy i iluminacje świetlne dawały mi sporo bodźców. Moja euforia stopniowo wzrastała a muzyka dostarczała mi sporo frajdy. Zaczeły pojawiać sie nowe zmiany w postrzeganiu obrazu, światła samochodów zostawiały po sobie typową dla kwasowych tripów poświate, obraz lekko falował, kolory wydawały się bardziej jaskrawe a wszystko było jaśniejsze. Chadzałem w tym stanie po centrum i po cichu modliłem się żeby to mnie nie przerosło. Pomimo iż zmiany nie były specialnie poważne to nie zmieniało to faktu, iż od dawna nie znajdowałem się w tym stanie i czułem się dość niepewnie. Przechodząc obok regionalnego jarmarku i usłyszawszy nawoływanie jednego ze sprzedawców lokalnych przysmaków poczułem w jego głosie przygnębienie, jakby ból istnienia. To było dziwne. Wiele znanych wczesniej myśli przechodziło mi po głowie. Rozmyślałem dużo o znikomym znaczeniu mojego istnienia, ogromowi życia na tym ziemskim padole, ogólnie klasyczne pytania z puli inteligencji intrapersonalnej. Tak mineły mi kolejne 2 godziny.
14:00
Stan w jakim wcześniej się znajdowałem pogłębiał sie. Kolory były dużo bardziej jaskrawsze, dziwne światełka mrugały mi przed oczami, obraz falował nieco mocniej a euforia narastała. Lecz oprócz tego nie pojawiło się już nic więcej. Żadnego bóstwa, nowej wiedzy, odkryć czy głębszych przeżyć. W tym stanie spacerowałem jeszcze półtorej godziny po katowickich alejkach. Muzyka brzmiała niezwykle satysfakcjonująco lecz nie doznałem nic głębokiego jak smak czy zapach dźwięków na które liczyłem. Przed godzina 15:30 udałem się do mojego kumpla również "narkomana" aby podzielić sie z nim moimi przeżyciami. Będąc u niego mój stan ulotnił sie niemalże całkowicie, przez kolejną godzine toważyszyła mi jedynie lekka ekscytacja i ustępujące zmiany wzrokowe, ale nie jest to już na tyle godne uwagi by zakfalifikować to jako odmienny stan postrzegania świata. Po niecałych 5 godzinach wróciłem do niemal całkowitej trzeźwości. Nie na to liczyłem, to nie tak miał wyglądać świat po tym słynnym kwasie choć w sumie z dwojda złego lepsze to niż bad trip wśród dziesiątek gapiów a to po spożyciu tak dużej ilości narkotyku mogło mnie spotkać. Nie słyszałem nigdy o przypadku gdzie przy pierwszym podejściu po zażyciu aż 3 kartoników nasączonych LSD ktoś odczuwał jedynie euforie, lekkie zmiany wizualne a wszystko trwało zaledwie niecałe 5 godzin. Co jest ze mną nie tak? Czemu jestem taki niezniszczalny? Czy ktoś jeszcze wykazuje takie właściwości? Dodam że następnego dnia mój przyjaciel o którym wspomniałem wcześniej po 1 kartonie tego samego kwasa przeżył 12 godzinna ostrą jazde, po której był mocno wycieńczony, więc to nie kwestia jakości towaru. Czekam na wasze komentarze drodzy bracia narkomani :)
- 22294 odsłony
Odpowiedzi
Kup kwas z innego źródła.
Kup kwas z innego źródła. Najlepiej na darknecie, bo tam chyba największa szansa na kwasa kwasa. W Polsce to loteria... no albo kup jakieś zamienniki lsd, allady i inne.
Chociaż jak już masz kupować na darknecie to kup 4-ho-met, wierz mi niepożałujesz.
Co do jakości kwasu to śmiem
Co do jakości kwasu to śmiem twierdzić że był dobry gdyż jak pisałem następnego dnia mój przyjaciel po 1 doznał mentalnego wpierdolu na 12h ja jestem cholernie odporny na wszystko 20 acodninow 3 saszetki benzydaminy 55g melatoniny 300mg kofeiny po zadnej z tych substancji i ilości nie czułem wiėkszego działania... A co do darkwebu może spróbuje ale mam małe doświadczenie z komputerem i ogólnie z życiem heh kojaże że trzeba jakiegoś klienta pobrać a transakcje dokonywać przy użyciu bitcoinów?
Kontrast
Witam w klubie
Na mnie znacząco działa tylko amfetamina i pochodne, reszta mocno stłamszone; megatolerancja?
Historia wyssana z palca.
Historia wyssana z palca.
A propos ssania kiedy wójek
A propos ssania kiedy wójek przyjeżdza was odwiedzić? True story serio mam tak oporny mózg jedynie dopalacze potrafily mnie rozpierdolić na łopatki
Kontrast