Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

niesamowity potencjał marihuany cz. 1

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
Jeden kieliszek własnej produkcji drinku Green Dragon zawierającego 2g mariuany/100ml alkoholu etylowego.
Rodzaj przeżycia:
Wiek:
19 lat

niesamowity potencjał marihuany cz. 1

Dzięki temu tripowi pierwszy raz udało mi się znaleźć klucz to psychodelicznych marihuanowych wrót. Gdzieś tutaj na forum czytałem "bez przesady żeby rozkminiać po marihuanie", właśnie z takim nastawieniem NIGDY nie uda ci się zobaczyć czym tak naprawde jest marihuana. Nie bez powodu nie da się jej przedawkować. To znak że jak chce się ją poczuć w pełni to potrzeba więcej wypalić, chociaż w moim przypadku już nie koniecznie, bo rozumiem na czym polega jej moc ;). Możecie mówić że to strata towaru... bla bla bla. Dla was może to i strata, każdy lubi to co lubi.
Od dłuższego czasu testuję marihuanę i jej potencjał. Okazuje się że marihuana to naprawdę potężny psychodelik(na miarę LSD, sprawdzone ;) i jednocześnie najbardziej bezpieczny. Jednak żeby to zrozumieć trzeba uświadomić sobie że to nie są przelewki. Trzeba dać jej respekt a ona otworzy się przed tobą ;).
Jak już pisałem to był pierwszy mój tak intensywny trip po Mary. Od tego czasu spróbowałem tego tylko kilka razy ale każdy jeden trip opisałem. Dopieszczę je ortograficznie i także tutaj wrzucę bo wszystkie zawierają wartościowe i odkrywcze przesłanie.

Dawkowanie:
Jeden kieliszek własnej produkcji drinku Green Dragon zawierającego 2g mariuany/100ml alkoholu etylowego.

Set&Settings:
Wycieczka klasowa w góry, pięć domków pięcioosobowych i cały teren ośrodka. Piłem ja, "P", "K" i "R" który zrobił tylko mały łyczek.

 
Start:
Czwartek 18.10.2012 godzina 17:30. W końcu postanawiamy zażyć przezemnie sporządzony wywar marihuanowy potocznie zwany "Green Dragon". Każdy wypił trochę ponad połowę kieliszka, zapijając coca-colą. Nie było to za dobre ale wyraźnie było czuć smak marihuany. Byłem bardzo ciekawy mocy działania tej mikstury, zrobiłem ją ponieważ nienawidzę palić, po co niepotrzebnie psuć płuca skoro można zażyć to w inny sposób.

T +0:20
Wyszliśmy na dwór przygotować grilla. Gadka się klei, jesteśmy w sumie ciekawi co to będzie i czy przypadkiem jeden kielon to nie jest za mało =\. Wokół nas stoją inni kumple który tylko pili alko albo jeszcze nawet nie zaczęli. No nic, czekamy.

T +0:30
(nie ma słów którymi bym to opisał ale postaram się jak najbardziej to przedstawić)
Nagle poczułem że zaczyna się, pierwsza fala uderzyła do głowy i to z niesamowitą siłą. Złapałem "P" za bark i powiedziałem "Stary... chyba się zaczyna..." głos rozszedł się echem. Tuż przed nami (200-300 metrów) była dosyć wysoka i stroma góra, spojrzałem na drzewa i widziałem dosłownie każdy jeden liść, gdy spojrzałem pomiędzy pnie drzew widziałem dokładnie wszystkie liście, krzaki i kamienie które leżały tam w tym lesie. Mój wzrok był niesamowity widziałem wszystko i to z mega wielkim zoom'em, kolory były niesamowicie kolorowe (nie wiem jak to napisać) dosłownie nie mogłem oderwać od nich wzroku. Nie ma słowa by opisać to uczucie ale wydaje mi się że ludzie którym udało się otworzyć marihuanowe wrota psychodeli będą wiedzieć o co mi chodzi ;). To było takie zaciekawienie wymieszane z niesamowitą chęcią odkrycia wszystiego na nowo oraz jednocześnie poczucie wejścia do innego świata i do tego świadomość zmiany świadomości (jednym słowem WOW). Czułem mega odrealnienie, po prostu przeniosłem się do innego świata. Jednocześnie wiedziałem że to dopiero początek. Kolejna fala... ziemia stała się jakby fundamentem wszystkich rzeczy, pulsowała dziwnym światłem była inna niż zwykle ale jednocześnie taka sama. Domki w których mieszkaliśmy miały swoją poświate i swoje pulsowanie inne od ziemi, było tak z każdą rzeczą poza tymi które "są żywe" ludzie byli SUPER idealni jak by podświetleni, promieniowali światłem, widziałem ich bardzo wyraźnie jednak ich zachowanie było jakieś dziwne, inne, głupie, nie mogłem zrozumieć dlaczego mówią w taki dzienie prostacki sposób w tym momencie poczułem się jak w filmie, w bajce, we śnie.... istniałem tylko JA, oni są jacyś nieprawdziwi i z innego świata. Ten ośrodek w którym byliśmy był otoczony z każdej strony drzewami. Te drzewa były dla mnie taką granicą do nicości za nimi nie było nic tylko mgła. Ośrodek stał się dla mnie moim światem, ziemią czy moją galaktyką, było w nim wszystko co potrzebuje a potrzebowałem tylko odkrywać ten mój świat. Wszystko na co patrzyłem było normalne a jednocześnie inne. Patrząc na ośrodek widziałem ośrodek... JEDNAK w głowie widziałem
(http://www.flickr.com/photos/tenhourclock/8101309204/)
(http://farm6.static.flickr.com/5088/5266484793_9ef9f126ac.jpg
(Screeny zapożyczone z gry LSD: Dream Emulator). 

T +0:45
Nagle usłyszałem muzykę z mojego domku... mimo że nie grała za głośno słyszałem każdy jeden najmniejszy dźwięk. Uznaliśmy z kumplem że przejdziemy się do domku. Usiadłem na moim łóżku. W środku był "R" który ma problemy z sercem, a wypił prawie 1L napoju energetycznego i zrobił mały łyczek Green'a tylko na sprawdzenie smaku. Zaczęły mu wchodzić dziwne schizy siedział i patrzył w jeden punkt i prawie że płakał pytamy się go "Co się stało?" odpowiedział: "Nie wiem, stary nie wiem co się dzieje". Kompletnie nie wiedział co się z nim dzieje.... Nie możliwe że to działanie trawy bo on nawet 1/3 nie spróbował z tego co my (chyba że to weszło w jakieś interakcje z tym energy drinkiem i alko ale szczerze wątpię). Chciałem go pocieszyć ale on był z innego świata i w sumie siedziałem i coraz bardziej mi wchodziła kapa. W tym momencie zauważyłem że każdy człowiek gra według swojej głupiej roli ma swoje głupie zachowanie dosłownie jak zwierzęta na "National Geographic". Tego się nie czuje ale wszystkie decyzje które podejmujemy tak naprawde nie zależą od nas. Przypomniałem sobie jak stałem przy grillu patrząc na kumpli i uzmysłowiłem sobie jakie wszyscy mieli prymitywne zachowanie, ZERO kontroli, same "niby" przemyślane decyzje, a tak naprawde odgrywają tylko swoją głupią rolę tak jak w bajkach dla dzieci... po tej rozkminie spojrzałem na szafe naprzeciwko mnie, miała swoje wibracje swoją poświate, z bumboksa grała muzyka widziałem jak fale dzwiękowe odbijają się od ścian, ziemia "miga" w rytm muzyki. Szafa zaczęła się rozciągać w górę, za nią pojawił się niebieski cień (coraz mocniej trawa wchodzi). Pomyślałem że to właśnie szafa otwiera przedemną wrota. Nagle coś się stało i znalazłem się w bajce gdzie ludzie są tylko postaciami z kreskówki. Miganie, oddychanie, poświaty i wszystko co było dziwne w sumie znikło (tzn. wpuściłem całą moc tej fazy jeszcze bardziej na siebie w wyniku czego te migotanie było dla mnie normalnością i nie zwracałem na to większej uwagi). Jeszcze nie wiedzialem co dokładnie się stało. Patrzyłem i poprostu nie dowierzałem tak bardzo że położyło mnie na łóżku z zastygniętymi rękami. W międzyczasie "P" mówił że coś mu wchodzi ale jak by cały czas ogarnia. Chciałem wydusić z siebie jakieś mądre słowo żeby dał się ponieść trawie. Zebrałem wszystkie myśli, przemyślenia i gdy otworzyłem usta zapomniałem co miałem powiedzieć ale zaczynało się na "Prze...". No to je&łem "Przeeeeeee.... ciiiiiiiiwwwdziałajtemu". Brzmiało to jak jedno słowo :D. I wszyscy w pokoju w śmiech ;).
"R" dalej patrzył w jeden punkt w końcu udało nam się go przekonać żeby wyjść na dwór. Czułem że on jest w tym świecie postacią której trzeba pomóc... no okej to będę obserwować reakcje reszty postaci, ciekawe kto mu pomoże :D.

T +???
Tutaj już straciłem poczucie czasu nie wiem co kiedy było opisze to co pamiętam bo mam dziury w pamięci i to dosyć spore a szkoda =\

("LOL") - oznacza super abstrakcyjność tego co widziałem i gdy sobie uzmsłowiłem tą abstrakcyjność w głowie pojawiał mi się lolface i emanował powyginanymi znakami zapytania - http://z1.frix.pl/frix56/f139a2e5002b4ac84c5f2fa8/lol-face.gif

Gdy wyszedłem zrozumiałem co się zmieniło. Jeszcze mocniej się przeniosłem do drugiego świata. Widziałem wszystko jak w kreskówce tylko SUPER wyraźne i dokładne. Kształty wszystkiego na co spojrzałem były tak dziwne że (i w głowie to dziwne uczucie)"LOOOL", "WOW" etc. W głowie pojawiały się śmieszne rzeczy np. "skoro to bajka to rosną tutaj też wielkie grzybyyyyy ahahahha LOOL" (śmiech był tylko w głowie). Spojrzałem na oparcie ławki było drewniane i pół okrągłe powiem szczerze że ten kształt był wręcz niemożliwy, dziwny, jak by powyginany, głęboki ("LOL"). Na ławce siedziała koleżanka... aaaaa no to przywitam się z koleżanką "Czeeeeeść !" ("LOL"). Świat ten był super śmieszny ale nie w sposób żeby się śmiać. Drzewa miały super kontrast widziałem WSZYSTKIE NARAZ. Do świadomości dochodziły informacje ze wszystkich komórek światłoczułych naraz. Bawiłem się tym :D. Nie ruszając oczu widziałem wszystko dookoła jak bym znajdował sie w kopule. Robiło się już ciemno słońce prawie całkiem zaszło co mnie jeszcze bardziej wkręciło :P. Z okna w domku wydobywało się światło i widziałem odbicie tego światła od każdego atomu wilgoci na dworze ('LOL').

Nie pamiętam dokładnie jak się znalazłem w innym domku ale w między czasie jeszcze zamknąłem oczy na moim łóżku i widziałem super idealne koła a w nich 4 mniejsze koła i w tych kołach kolejne i kolejne itd. Otwierają się i zamykają w rytm muzyki, kolory zmieniają się w zależnie od tonu w piosence, w tle 1000 małych kropeczek które falują jak bym patrzył na spowolnoną wode z góry w rytm muzyki.
Okej, jestem w jakimś domku nie wiem w jakim wszystkie są podobne w środku.
Jest tam jedna laska i "R" który złapał zamułę. Wkręciłem se że ta laska to jakaś znana aktorka ale nie wiem jaka. Potem "R" znowu złapał zamułe, to było dziwne mówiliśmy do niego a on nie reagował biliśmy w policzek a on patrzył tylko w jeden punkt. Myśleliśmy że coś mu się stało masakra =\ (jak by to było przez ten łyk tego green'a to poprostu miał zajebistą wkrętę :DD). Mi się już wkręcało że leże gdzieś w rowie i mózg mi płata jakieś figle bo wszystko wyglądało jak sen. Po 15 minutach bez reakcji na jakikolwiek bodzieć odezwał się i zapytał "Co się stało?" zagubionym i zmieszanym głosem. Kazaliśmy mu wyjść na dwór i polepszyło mu się. I mi ulżyło.

Wróciłem potem do czyjegoś domku. Kumple piją, śmieją się ja obserwuje czasami palnę jakąś mądrość życiową. Świat znowu zaczął migotać jak na początku prawdopodobnie zaczyna mi powoli zchodzić. Przyszły dwie takie laski i zaczęły mi wkręcać jakieś głupoty.... nie dałem se nic wkręcić ale dowiedziałem się strasznie głupich rzeczy z ich strony, nigdy z nimi nie gadałem bo jakoś nie widziałem potrzeby nie podoba mi się ich osobowość. Jedna powiedziała że jestem "ciekawszy" na trawie se pomyślałem no to SPOKO, a teraz WYPIE#$%LAJ, potem się jeszcze pytały o jakieś inne rzeczy, myślały że po trawie jest się tak prawdomównym jak po alko(Strasznie wkurzają mnie tacy ludzie :P), na moje szczęście nie popsół mi się humor bo raczej to jej zdanie odebrałem w sposób "to zajebistych masz znajomych :P". Pozatym wiedziałem co się dzieje... i właśnie to jest zajebiste, jak sie chce to na trawie można myśleć dosyć trzeźwo jak potrzeba. Więc przestałem ich słuchać i patrzyłem na koła przed oczami. Gdy w końcu przestały gadać przenieśliśmy się do innego domku. 
Jak wszedłem do środka straciłem orientacje, czy to znowu mój domek czy kumpli a może jeszcze innych kumpli. Śmiałem się tam jak głupi z całą resztą znajomych, była 22:30. Potem nie działo się już nic ciekawego, normalna biba z kumplami na początku poprostu trochę więcej śmiechu.

T +9h
Koło 2:00 wydawało się ze zeszło mi to już całkowicie. Obraz strasznie się smużył. Ostatnie gadki szmatki. Dowiedziałem się że "K" rozniosło na maksa i że boi się tego specyfiku ale potwierdził że było KOSMICZNIE mocno i że poleci to każdemu. "P" mówił z początku że nic nie czuł (4 miesiące temu jarał i to pierwszy raz może przez to) ale w sumie jak się nie chce to się nie poczuje też tak raz miałem a bardzo dużo zapodałem. Mimo że "P" nic nie czuł to i tak siedział zielono-fioletowo-czerwony przez 2h z zamkniętymi oczami haha :D. Pozatym kilka dni później doszło do niego to co się stało i przyznał że też go rozniosło ;)

Dodam jeszcze że przez cały czas gdy ruszałem oczami wszystko się rozmazywało i smużyło by po chwili złapać nieziemską ostrość. Wszystko się mieniło tysiącem różnych gwaizdek(dosłownie) i punktów które były inne na każdym przedmiocie. Mój chód był bardzo wolny, chwiało mną, "płynąłem" chodząc. Jeszcze jedno słowo na opisanie tej że fazy to "czystość". Prawdziwa czystość widzenia, myśli, słuchu wszystkiego ;))
Starałem się jak najbardziej zobrazować to gdzie byłem ale wierzcie mi NIE da się ;).

Pozdrawiam wszystkich którzy doczytali do końca ;)

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Ocena: 
natura: 
Dawkowanie: 
Jeden kieliszek własnej produkcji drinku Green Dragon zawierającego 2g mariuany/100ml alkoholu etylowego.

Odpowiedzi

Napiszesz przepis na ów drink?

TR bardzo fajnie się czytało.

Głównie korzystałem z tego:
https://www.forum.haszysz.com/green-dragon-zielony-smok-nalewka-z-t26571...

Osobiście zrobiłem miks 80ml spirolu i 20 ml zwykłej wody i wlałem to do buteleczki po 100 ml spirytusu. Przygotowałem 2-3g trawy (chociaż można np. 10g  Zrobiłem lejek z aluminium ale o bardzo ostrym kącie żeby cała trawa jeszcze gorąca spadła prosto do buteleczki. Zagrzałem piekarnik do 160 (tak jak tam pisze). Zagotowałem wodę i wlałem do garnka mieszając ją trochę z zimną wodą żeby całość nie miała więcej niż 78st.  Położyłem trawę na większej łyżce i włożyłem ją tak na 10 min do piekarnika. W powietrzu pojawił się intensywny zapach trawy. Po 7 min włożyłem buteleczkę do ciepłej wody(max 78st.) zeby alkohol powoli zaczął się grzać. Po 10 min wyjąłem łyżkę i jak najszybciej wsypałem jej zawartość do tej buteleczki i szybko zamknąłem. Potem z początku co min. trzeba otworzyć butelkę żeby zmniejszyć ciśnienie albo poprostu zostawić ją otwartą. Trzymaj buteleczke w wodzie aż ostygnie i potem znowu zalej garnek ciepłą wodą i tak kilka razy dla pewności :P ale po 20 min spokojnie można już wypić kielona ;).

Ostatnio jak robiłem to się pomyliłem i zapomniałem o dekarboksylacji. Czyli wsypałem trawę bez podgrzewania do alkoholu. Taki wywar z początku jest bardzo słaby. Dekarboksylacja ze względu na to że trawa nie została podgrzana odbywa się BARDZO wolno. I dopiero po około miesiącu wywar jest tak samo mocny jak ten z podgrzewaną trawą. Jednak smakuje dużo lepiej ale to chyba nie jest aż tak ważne ;)

PS. Można też tak
https://www.forum.haszysz.com/nalewka-glicerynowa-oraz-green-dragon-t671...

No powime Ci ze nie przypuszczalem ze w MJ jest tak moc. Kilka ralzy mial dos dobre jazdy ale nie przypuszczalem ze mozna az tak musze tego sprubowac!A tak ogulnie to bardzo ciekawy trip ;D

 

Po kilku kolejnych próbach dostałem psychozy z którą w sumie walcze do teraz. NIE POLECAM
Jak dla mnie już lepiej kwasa niż trawe :P

Nie znasz siebie i swego wnętrza, a kiedy Duch cannabis próbował pokazać Ci prawdę, zacząłeś uciekać przed nią, bo prawdopodobnie była ona mało przyjemna i mało ładna. To przyczyna psychozy.

Znam człowieka, który po paleniu changi nie umiał - do tej pory nie umie, a było to kilka lat temu - sobie poradzić z tym co zobaczył i do tej pory jest pod opieką psychiatry, który w sumie tylko faszeruje go psychotropami (odradzam, nie pomagają te neurotoksyny). Ja za to bez problemów spotykałem się z tą i innymi substancjami (możesz zajrzeć do moich raportów, w sumie pomoże to zrozumieć Ci pełen kontekst i wyjaśni sporo).

A i witaj w świecie Wołchwa. Ja tak widzę rzeczywistość "w stanie normalnym".

Człowiek jest jak odbiornik telewizyjny. Nawet jak przestaje działać nie znaczy, że sygnał ustaje. Mało kto to pojmuje i rozumie w świecie zdominowanym przez materializm.

Piszesz debilizmy, "Duch cannabis, próbował pokazać prawdę(...)", ostatnio naszła mnie rozkmina tego wszystkiego co się działo przez te kilka lat.
Te wasze ćpanie to jest takie życie w bajce (przerabiałem to), pokładacie nadzieje w "duchach roślin".
O maku też tak powiesz? Wszyscy wjebani w opium też by mogli sobie tłumaczyć że dziennie doświadczają ducha maku.
O ludziach którzy teraz siedzą w psychiatryku po bieluniu, też tak powiesz? że nie zrozumieli co im roślina chciała przekazać? dlatego dziennie rozmawiają sami ze sobą? 
Gówno prawda, ćpanie dostarcza etnogennych doświadczeń ale tłumaczenie tego że ktoś wylądował w psychiatryku tym że nie zrozumiał ducha rośliny, jak dla mnie jest dla mnie śmieszne.
Zamiast przyjąć do wiadomości że dragi poprostu wywołują psychozy, ćpunki tłumaczą sobie to w taki śmieszny sposób.
Ćpanie to ćpanie, kiedyś to zrozumiesz.... każdy w końcu to zrozumie, szkoda że wiele osób dopiero na końcu drogi życia.
Miałem kiedyś dokładnie takie samo podejście jak ty.... dosłownie.... jak ktoś pisał że faza go zgięła i wylądował z zespołem DD, DP. Uważałem że poprostu mogli doświadczać i nic by sięnie stało. Duchy roślin, szamani, ayahuasca, dmt, lsd, własna religia, medytacja, oobe, głoszenie prawdy, życie szczęściem i ciągłe doświadczenie... tak takie było moje życie. Aż w końcu sam znalazłem się w takim położeniu co ludzie których wyśmiewałem, pozchizowany z psychzami... próbujący odnaleźć się w szarej cieżkiej rzeczywistości... a po kwachach przeciez wydawało sięto takie proste, a tutaj JEB podadek, zus, praca, czynsz, bezrobocie, wojny. To jest życie...

Jak przestałem teraz dopiero widzę jaka to parodia... człowiek był w stanie rzucić pracę by żyć własnym życiem niezależnym od innych. Teraz widzę że prawdziwe piękno świata jest w trzeźwości... bo właśnie to jest prawdziwy świat. Ten trzeźwy, a nie w bajce.
Pozdrawiam 

Jeszcze dopiszę.... co innego odkryć to szczęście i tą wolność bez dragów.... a wierz mi zam tonę ludzi którzy to odkryli bez wspomagaczy i ich nie potrzebują.... patrz jaką oni mają potęgę w swoim umyśle... odkryli to co ty po ciezkich mocnych, tripach pomiędzy wymiarami, poprostu żyjąć i doświadczając trzeźwości. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media