Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

nowy samotny słaby aczodin.

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Apteka:
Dawkowanie:
~ 350 mg (25 tabletek ale kilka lekko się pokruszyło)
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Sam na kilka godzin w domu. Chęć wykorzystania tego faktu i poznania DXM po prawie roku trzymania go w schowku i czekaniu na odpowiedni moment. Neutralny nastrój.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Alkohol, tytoń, THC, 4-HO-MET, 4-ACO-DMT, 25B-NBOMe

nowy samotny słaby aczodin.

Wcześniej przyjmowałem ponad pół roku temu 90 mg (próba uczuleniowa) oraz 180 mg (leciutkie 1 plateau). Reszta tabletek cierpliwie czekała schowana na odpowiedni moment. Nadszedł dziś. Nie spodziewałem się tak słabej mocy ale postanowiłem opisać moje spostrzeżenia bo coś tam było. DXM osłabił moją pamięć. Gdyby nie rozmowy ze znajomymi na Facebooku, nie miałbym z czego napisać tego trip raportu.

 

9:00

Pobudka, odwlekałem wstanie z łóżka. Czuję stres przed nowym przeżyciem. Już wcześniej w identycznej sytuacji, mając wolną chatę odwlekałem i ostatecznie rezygnowałem z tripowania. Jednak perspektywa, że nieprędko przydarzy się kilka godzin samotności w domu powoduje że wstaję. Poszedłem chwilę dotlenić się na rowerze, wykąpałem się i zapaliłem papierosa – wszystko po to aby się trochę zrelaksować.

10:15

Jestem w kuchni. Przyjmuję na pusty żołądek 25 tabletek na raz popijając gorącą, słodką herbatą mocno zaprawioną kwaskiem cytrynowym – mój gust i morderca goryczy. Przenoszę się do pokoju. Aby nie myśleć o tym kiedy wejdzie mi faza, golę się, podłączam kierownicę do komputera po czym instaluję i uruchamiam moją ulubioną grę z dzieciństwa Motorhead, w którą grałem dawno. Kilkanaście minut po połknięciu czułem że zaczyna się dziać w żołądku niedobrze. W razie bełta naszykowałem wanienkę w pokoju jednak na szczęście okazała się zbędna.

11:00 - start

Po niespełna godzinie zacząłem czuć nietypowe uczucie w głowie (mętlik, kręcenie się?). Generalnie kręcenie głowy jest nieprzyjemne zaś to teraz jest neutralne. Czuję to szczególnie podczas przerw między wyścigami. Jak skupiam się na jeździe jest w miarę ok, chodź kręcę coraz gorsze czasy. Fizyczne odczuwanie wchodzenia w inny stan świadomości, który miałem też po tryptaminach i 25b-nbome. Za to kocham maryśkę, bo tego nie ma i nie czuję syndromu ćpuna. Postanawiam grać dopóki, dopóty będę w stanie. Niepokoił mnie jedynie wysoki puls serca, dosłownie jakbym właśnie trenował interwały, a w końcu siedziałem na fotelu przed komputerem. Przez takie bicie serca po 4-aco-dmt pewnie miałbym bad tripa. W końcu nie mam wyjścia i wstaję z fotela ponieważ komputer się zawiesza a mam daleko do resetu ;)

Wstając czuję... właściwie to nie czuję grawitacji. Jestem lekki jak piórko, ogarnięty, omijam przeszkody, nie uderzam się w głowę o sufit o co w moim pokoju nietrudno. Po ponownym uruchomienia komputera gram w 8 balll na FB ale kompletnie mi nie idzie. Włączam psytrance i chodź nie przepadam za tańcem to odkrywam jaką przyjemność daje mi poruszanie się w rytm tej muzyki. Faza się rozkręca a mi brakuje pomysłu czym mógłbym się zająć. Postanowiłem pogadać z ziomkami na Facebooku. Rozmowa z ludźmi, których lubię sprawia mi teraz więcej przyjemności niż zazwyczaj. Chodź ich nie widzę to wręcz przenika mnie wobec ich estyma. Dziwię się że jestem w stanie pisać na klawiaturze bo widziałem kumpla, który po DXM miał z tym duże problemy. G., jeden z rozmówców, podczas korespondencji dowiaduje się, że będzie w stanie zjechać do rodzinnej miejscowości i dzieli się ze mną radością. Proponuje spotkanie, dowiaduję się od niego,że wkrótce zjadą bliscy memu sercu znajomi których nie widziałem wiele miesięcy i do tego proponuje wspólne palenie. Czuję euforię chodź przypominam sobie uczucie – przykrość która spotkała mnie niedawno skradziono mi jedyny żeński krzak.

11:55

Jestem cały spocony jakbym przebiegł 15 kilometrów. Idę na dół obejrzeć wiadomości. Fajnie mi się ogląda reklamy. Mam symulację bycia głupkiem, który jest skłony wszystko przyjąć co mu mówią. Zaczynają się wiadomości i pierwszy news jest o księdzu pedofilu który zgwałcił 8 dzieci. Powoduje to u mnie negatywne emocje, wyłączam TV i wracam do pokoju. Myślę sobie, że Polacy są smutnym narodem m. in. dlatego że w telewizji karmieni są negatywnymi informacjami, a w konsekwencji smutnemu narodowi łatwo jest obiecywać gruszki na wierzbie (jestem skrajnym liberałem).

12:45

Słucham muzyki, brzmi normalnie. Nie czuję zimna mimo że moje ciało jest chłodne. Dzwoni do mnie K., przeciwnik narkotyków. Chętnie bym się z nim spotkał jednak rozsądek wygrywa i nie odbieram. Kiedyś jego obecność podczas tripu 4-aco-dmt spowodowała u mnie bad tripa roku. Kładę się na łóżku i włączam „Sum tak zwany olimpijczyk” ale nie skupiam się na fabule. Samo gapienie się w ekran sprawia mi przyjemność. Tutaj przypomina mi się faza sprzed pół roku, gdy po 180 mg DXM, chodź na granicy placebo, miałem to samo. Ale dziś czuję dodatkowo trafnie opisywane na Hyperrealu:
Można lepiej rozumieć dziejące się dookoła wydarzenia zjednoczenie ze światem.
Można czuć zjednoczenie z otaczającym Cię światem.

Luźno rozmyślałem o znajomych, rodzinie, co spowodowało że jesteśmy tam gdzie jesteśmy. Do każdego z nich czuję szacunek. Pozytywne nastawienie mam nawet do kobiety z wózkiem za oknem. Dochodzę do wniosku, że pozytywnie na moje życie wpłynęłoby pozbycie się nawyku palenia papierosów i picia napojów energetycznych.

14:30

Nie chciało mi się już siedzieć w pokoju, miałem ochotę wyjść na dwór, przejść się, podziwiać jesień, zapalić papierosa ale już nie byłem sam w domu. Faza już słabła lecz postanowiłem jeszcze chwilę przeczekać. Położyłem się z powrotem aby posłuchać muzyki. Lepiej niż zwykle słuchało mi się utworu Pink Floyd – Echoes, który towarzyszy mi chyba przy każdym odmiennym stanie świadomości. Zadzwonił Szaman i nie chciał mi uwierzyć że brałem Acodin bo „zbyt sensownie gadałem”. Przesłuchałem jeszcze trochę płyty Dark Side of the Moon.

15:10

Zobaczywszy że już jestem sam w domu zszedłem na dół. Zjadłem jabłko i zdecydowałem się przejechać rowerem do lasu na papierosa. Jechało mi się całkiem normalnie, tylko nie czułem chłodu jesiennego powietrza na twarzy. Reszta dnia przebiegła już na trzeźwości. Nie miałem żadnego zjazdu ani kaca. Zjadłem nawet dużą porcję obiadu co jest ponoć niewykonalne po DXM.

Podsumowanie

Była to najmniej ciekawa substancja w mojej karierze. Chodź 25 tabletek okazało się za mało dla mego mózgu to nie będzie kusiła mnie powtórka deksienia w samotności. Za bardzo się nudziłem, trzeźwy słuch i oczy nie zaserwowały mi żadnych atrakcji, a DXM zadziałał na mnie ekstrawertycznie. Jestem skłonny powtórzyć przygodę z ludźmi chcących się odmóżdżyć, wtedy wspólnie byłoby ciekawie. Nie polecałbym DXM'u osobom z kłopotami sercowymi (chodzi o puls) za to poleciłbym niedoszłym maturzystom na studniówkę (itp.) dla tych których śmieszy komercja tejże imprezy i mają drugą połówkę czującą klimat dragów – mogłyby być dobre jaja no i tańczy się po tym świetnie :)

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Sam na kilka godzin w domu. Chęć wykorzystania tego faktu i poznania DXM po prawie roku trzymania go w schowku i czekaniu na odpowiedni moment. Neutralny nastrój.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Alkohol, tytoń, THC, 4-HO-MET, 4-ACO-DMT, 25B-NBOMe
natura: 
Dawkowanie: 
~ 350 mg (25 tabletek ale kilka lekko się pokruszyło)

Odpowiedzi

Rozkminy na DXM? Ja pokochałem DXM za to, że mnie odmóżdża, tworzy teledysk do muzyki i pozwala całkowicie znieczulić moje ciało (co bardzo pomaga w OOBE), a ty rozkminiałeś...
25 tabletek to również dziwna dawka- Bierze się paczkę, albo nic dla jakiegokolwiek wartościowego "tripa".
Dodatkowo porównywanie DXM do tryptaminy to spore nieporozumienie, bo to niebo a kosmos :D 

Nie porównywałem DXM do tryptamin. Przez tripem ani chwili nie pomyślałem że będe godny poczuć ową magię. Za ogólnie to odebrałeś. Chodzi mi o fizyczny aspekt wejścia, że coś się zaczyna dziać z ciałem. Chciałem zaznaczyć tym moją "miłość do maryśki".

Co? :0 DXM biorę dużo za często i mimo że działanie jest o wieeeele słabsze niż za pierwszymi razami (właśnie, btw. - da się to jakoś przywrócić?) to zawsze od zawsze na zawsze kojarzy mi się on z rozkminami. Ile ja życiowych błędów zrozumiałam zdekszona, ile radości z dobrze podjętych decyzji, których na trzeźwo sobie nie uświadamiałam. Tak bym określiła myślenie na DXM - bardzo uwypuklone, takie wyolbrzymione. Ostatnio tylko płaczę. Nie wiem czemu

jeśli ktoś chce, znajdzie sposób. jeśli ktoś nie chce, znajdzie powód.

Owszem, da sie przywrócić- Roczna przerwa już da tego namiastkę, jednak dla pewnego powrotu co najmniej 3-5 lat (do tego czasu są zmiany w mózgu).
A rozkminy na DXM są przecież niemożliwe! Od tego jest psylocybina... 

u mnie wystarczy np.tygodniowa przerwa, by musiec obniżać dawke o 1/3 żeby nie uderzyło za bardzo. Ale każdy organizm jest inny:)

Mam propozycję do cb.Zobacz sobię jakia różnica jest między 2 ,a 3 plateau.Potem napisz co zobaczyłeś i opowiedz.Tylko trzeba się przełamać bo jak boisz się sam w domu brać 370 mg no to słabo.Ogólnie dxm to jest piękna subst a jak człowiek zaśnie na bombie to ma piękne sny np ,że chodzi z granatem po szkole i straszy nauczycieli XD 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media