kodeina-nowa znajoma?
detale
raporty tegohce
kodeina-nowa znajoma?
podobne
"To chyba najpotworniejsze w ćpaniu, że można zrobić wszystko i wszystkim, po to tylko, by zaspokoić swoje własne potrzeby "
"Zamknięty krąg: czułem się źle, bo brałem i brałem, by nie czuć się źle."
Paweł Przecławski, Uciec śmierci.
Od dłuższego czasu chciałam zapoznać się bliżej z kodeiną, sporo czytałam i tu i na hyperrealu. Interesowała mnie szczególnie, jednak zawsze coś wypadło. Głównie, gdy miałam więcej pieniędzy to wolałam przeznaczyć je na porządną ilość dobrego palenia, niż sięgać po niewiadome, aż do pewnej środy - około godziny 13.00 stwierdziłam, że nie wytrzymam jednak dłużej w szkole pomimo tego, że miałam jeszcze przed sobą trzy lekcje. Wychodząc wstąpiłam do babci, która mieszka obok mojego liceum. Standardowo zaczęła wciskać mi jedzenie, czy naprawdę wszystkie babcie takie są? Spędziłam u niej niecałą godzinkę.
Po wyjściu od razu odwiedzilam pobliską aptekę. Jako, że to mój pierwszy raz postanowiłam zacząć od standardowych 150mg, żeby nie przyzwyczajać organizmu od razu do większych dawek. Poprosiłam o Thiocodin, po bez problemowym zakupie wróciłam do domu. Zjadłam conieco po godzinie 14.00, zapalilam papierosa i słuchając muzyki wkręciłam się w jakieś artykuly na necie.
Odczekałam około trzy godziny, żeby żołądek był w miarę pusty. Zapaliłam sobie w tym czasie parę szkieł, oczywiście załączył się dobry stan. Wypiłam trochę soku grepfrutowego. Niektórzy twierdzą, że wzmacnia on działanie kodeiny.
O godzinie 17.20 wzięłam jedną tabletkę, żeby zapoznać się ze smakiem. Rozgryzłam ją dokładnie w ustach, smak nie był nadzwyczaj przyjemny, ale znośny. Popiłam ją colą, czytałam, że dzięki niej można uniknąć bólu brzucha spowodowanych przez sulfogwajakol. Następnie wzięłam pozostałych dziewięć i tak samo dokładnie je rozgryzłam popijając colą.
Chwilę później leżałam na łóżku z laptopem przed sobą, z wieży leciały ulubione nutki na chill. Zapaliłam papierosa, nic nadzwyczajnego nie odczuwałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać, nie wiedziałam czy w ogóle cokolwiek odczuję, bo ponoć trzeba najpierw wyrobić sobie te "receptory".
Około 17.45 zaczęłam odczuwać ciepło wewnętrzne, bardzo przyjemne. Czułam jak to przemiłe ciepełko staję się coraz silniejsze. Czym bardziej ono się nasilało tym moje samopoczucie stawało się lepsze. Czułam jak rozluźniły mi się mieśnie, cały stres z ostatnich kilku dni jakby gdzieś uciekł, tak samo przestałam odczuwać zmęczenie i niewyspanie, wszystko przestało mnieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Byłam szczęśliwa, wszystko dawało mi szczęście, jednak skoncentrowałam się wtedy na muzyce. Wkręciłam się w nią niesamowicie, dostrzegałam nowe dźwięki w bitach których wcześniej nie zauważałam. Zapaliłam papierosa, patrzyłam jak dym powoli wypełnia pokój, patrzenie na to naprawdę mi się podobało. Jeden papieros nie wystarczył, sięgnęłam po następnego. Problemy zwykłych dni przestały istnieć.
18.30 Stan był nadal taki sam, bardzo przyjemny. Czas leciał mi wolno, a ja cieszyłam się każdą sekundą tego czego właśnie doznaję. Leżałam na łóżku wsłuchana w ulubione kawałki, momentami przeglądałam drobnostki w internecie. Bardzo przyjemnie wspominał też rozmowy na facebooku, dobrze mi się pisało. Błogostan którego doświadczałam liczył się wtedy najbardziej, fascynował mnie. Chciałam, żeby to co czuję naprawdę nie mijało. Było mi tak dobrze, nie spodziewałam się czegoś takiego. Nawet zlekceważyłam to, że chce mi się pić, dałam sobie spokój z sięganiem butelki stojącec zaledwie przy mnie, koło łóżka.
19.30 Moje odczucia się nie zmieniały, sposób w jaki się czułam, to co przeżywałam był taki sam. Momentami jednak miałam wrażenie jakby kodeina traciła na mocy, jednak po chwili odczuwałam znowu to samo w takim samym stopniu. Nie ruszałam się z łóżka. Na godzinę 20.00 umówiona byłam z koleżanką na piwo, na które tamtęgo dnia naprawdę miałam ochotę. Nie miałam zamiaru przerywać mojego wspaniałego wylegiwania się, więc musiałam to przełożyć.
20.30 Ciepło które odczuwałam, zaczynało maleć. Jednak samopoczucie nadal miałam znakomite, nie byłam zmęczona tyle, że to główne szczęście jakby minęło.
Cały wieczór utrzymywał się mój pozytywny nastrój, czułam się dobrze. Nie byłam senna, ani głodna. Zero jakichkolwiek zjazdów, zamułów. Jedyne co mi towarzyszyło przez reszte wieczoru to tylko butelka coli i papierosy. Przed snem zapaliłam dwie lufy, następnego dnia również czułam się dobrze. Powiedziałabym nawet, że się wyjątkowo wyspałam.
Zamierzam za jakiś czas znów uraczyć sobie wieczór kodeiną. Tym razem jednak zamiast 150mg spróbuję z 300mg i postawię na ekstrakcję z Antidolu 15, zamierzam do tego wcześniej zarzucić około 240mg DXM i oczywiście jakieś dobre palonko. Ciekawi mnie jak wtedy to będzie wyglądać.
Pierwszy raz pisałam coś takiego, przepraszam z góry za wszelkie błędy :)
- 23634 odsłony
Odpowiedzi
webiesz się
jak ja :D
lepiej z Anti:)
z doświadczenia wiem, ze co do kody znacznie lepiej sprawdza się Antidol, zwłaszcza,że nie zawiera niepotrzebnego a ponoć nieźle kopiącego w żołądek sulfonagiakolu(jak thio)...a paracetamolu mozna pozbyć się w prosty sposób(instrukcji nie trzeba długo szukać).Więc ja tam polecam anti;)
Kto co woli, paracetamolu nie
Kto co woli, paracetamolu nie da sie wyeliminowac z roztworu w 100%, a thiokodin dziala dluzej.