historia nałogu z kodeiną
detale
raporty xghsx
historia nałogu z kodeiną
podobne
Historia zaczęła się od momentu przepisania mi syropu z kodeiną (Pini) przez lekarza z powodu zapalenia oskrzeli. Znalazłem w internecie inne zastosowanie kodeiny niż medyczne. Z racji, że miałem i mam dużo problemów, zacząłem się nią fascynować i czytałem różne artykuły i trip raporty na jej temat. Kiedy uzbierałem trochę pieniędzy poszedłem do apteki i kupiłem za 12 zł opakowanie thiocodin 16 tab. Była wtedy jesień, więc szybko zaczęło robić się ciemno. Poszedłem do pobliskiego parku i około godziny 16:30 wziąłem pierwsze 10 tabletek. O 17:30 wku#wiony tym, że nic nie poczułem poszedłem do tego samego parku i wziąłem pozostałe 6 tab. Po 30 minutach poczułem, że moje powieki były bardzo ciężkie i jak chodziłem byłem wpatrzony w jeden punkt, było mi też bardzo ciepło. Chodziłem tak po mieście z pół godziny po czym wróciłem do domu, puściłem sobie jakieś nuty na komputerze i cieszyłem się, że poczułem się inaczej niż na codzień. Można powiedzieć, że odcięło mnie od codzienności. Ten stan trwał jakieś 1,5 - 2h.
Następnego dnia chciałem pójść do apteki po ten sam lek, lecz stwierdziłem, że dam sobie spokój bo się uzależnie, że skończę jak narkoman itd. Kilka dni później poszedłem po ten sam specyfik, ale tym razem postanowiłem trip spędzać u siebie w domu. Więc poszedłem po mój ulubiony lek do apteki i kupiłem 16 tabletek thiocodinu. Bez wahania wziąłem wszystko popijając wodą. Godzinę później poczułem ten sam stan, lecz był on silniejszy zapewnie z powodu wzięciu od razu 16 tabletek a nie przerwami po 10 i 6. Zacząłem brać to w ciągu kilkudniowym zapominając o swoich myślach i słowach poprzedniego razu. Wtedy zacząłem wmawiać sobie, że to przecież tylko jedna paczka thio dziennie to się wcale nie uzależnie. Raz zdarzyło mi się, że farmaceutka nie chciała mi sprzedać thiocodinu, mówiąc, że go nie ma (wątpie, że to była prawda). Więc poszedłem do innej apteki, ale było tylko tam opakowanie 10 tab. Ale trudno ważne, że miałem cokolwiek. Wziąłem w tym samym parku co zawsze. Wtedy towarzyszył mi kolega, którego spotkałem. Ja wziąłem. Poszedłem do domu, on też. Czekałem na jakiekolwiek efekty, lecz tym razem było słabo, ale nie było najgorzej. Poczułem te same efekty lecz słabiej i krócej. Jeden dzień czy dwa bez kodeiny umiałem wytrzymać, ale bardzo się wtedy nudziłem.
Z czasem w piątki, kiedy dostawałem więcej pieniędzy kupywałem sobie jedno opakowanie 16 tab. i jedno po 10. Faza wtedy była niesamowita. Oczy zamykały mi się samy i dosłownie wtapiałem się w łóżko. Robiłem to co tydzień. Można powiedzieć, że przez to rozpadł się mój związek, ponieważ miałem jakieś urojenia, że ona mnie zdradza itp. wogóle przestałem się z nią spotykać. Ona mnie rzuciła bo nie mogła już wytrzymać moich jazd i tego, że ciągle chodzę naćpany.
I zaczęło się. Przestało brakować pieniędzy, a ja miałem coraz większy głód kodeiny. Ciągle zacząłem wypytywać najbliższych przyjaciół o pieniądze. Zdarzało się, że przychodziłem do szkoły naćpany. Jeden kolega pożyczał mi pieniądzę ale, kiedy on już przestał musiałem zrezygnować z kodeiny. Po 24 godzinach od ostatniej dawki to był prawdziwy koszmar. Psychicznie nie miałem na nic kompletnie siły i cały czas myślałem o kolejnej dawce. Miałem silne objawy grypopodobne (katar, ból kości i stawów, brak apetytu, kompletny brak sił). Z początku tłumiłem te objawy kodeiną, ale gdy ona przestawała działać było owiele gorzej. Objawy te trwały mniej więcej kilka dni. Postanowiłem, że raz na zawsze koniec z tym syfem. Raz podczas tych wszystkich objawów miałem chwile zwątpienia i poszedłem do apteki po ten lek, ale farmaceutka widząc w jakim stanie jestem odmówiła mi (napewno wiedziała cały czas, że nie używam go do leczenia kaszlu). Po tym wszystkich pozostał silny głód psychicznym, lecz malał on z czasem. Kodeinę po tym epizodzie brałem raz na tydzień może dwa. Niestety doszły kolejne problemy i spowrotem wróciłem do ciągów i dużych dawek, nawet większych niż przedtem.
Podsumowując narobiłem sobie długi, zostałem ze zrytą psychiką i uzależnieniem (dodam, że miewam często bóle brzucha z powodu sulfogwajakolu zawartego w thiocodinie). Cóż może, kiedyś uda mi się z tego wyjść...
- 14883 odsłony
Odpowiedzi
Posluchaj
Ja z kodą miałem inaczej gdyż przed nią poznałem fetę i zielone ale mimo moich licznych przygód to w kode.jestem.wjebamy od 2 lat. Niestety dochodzi do tego metkat raz na miesiąc i dex do podbicia kody jak jest dojście to czasem klona wale zamiast kode. Dobrze że się opamiętałes bo koda to "czarna brama do Mordoru" Jeśli chciałbyś o coś.spytac wał śmiało
Póki co mam zamiar teraz
Póki co mam zamiar teraz przerzucić się na właśnie klony, raz na jakiś czas. Z kodeiną na początku jest fajnie ale potem to już masakra.
Uwazaj
Moze popiszemy na priv bo widać że mamy podobne upodobania względem używek
Pewnie tylko powiedz jak mogę
Pewnie tylko powiedz jak mogę się z tobą skontaktować
Telegram
Jak masz telegram to możemy na nim pisać
Proponuję założyć konto na
Proponuję założyć konto na chacie Hyperreal i tam się dogadać, nieupubliczniać żadnych maili tutaj.
Koda umie w sobie rozkochać
Koda umie w sobie rozkochać to prawda
Jak zaczynałem brać kodeinę,
Jak zaczynałem brać kodeinę, byłem w twoim wieku. Rozwijając swoją empatię, może nie powinienem z takim rozbawieniem patrzeć na wasze "uzależnienia" po kilku miesiącach brania paczki thiocodinu dziennie, ale mnie to rozpierdala, z perspektywy kogoś kto po 7 latach brania nie miał ani jednego ciągu i nigdy nie wyszedł ponad dawkę 350mg na 65kg. Ostatnio czuję, że przesadzam z dragami, również z kodą i szykuję się na małą rewolucję w moim życiu z tego powodu hehe. Wyjeżdżam do pracy, a potem chyba do monaru, lub przejadę się stopem po polsce xd To w celu opuszczania mojej strefy komfortu. Tobie też to polecam. Czas być mężczyzną. Podejmować racjonalne wybory, które zaważą na całym twoim życiu. Skoro tak łatwo wpierdala ci się to na banie i piszesz że fajnie to było "na początku" (XD) a teraz nawet nie jest dobrze i musisz brać to codziennie to ćpanie nie jest dla ciebie. Czegokolwiek. Zwłaszcza opio. Zostań przy skunie, benzo nie bierz bo wpierdolisz się jeszcze szybciej i skutki mogą być nawet gorsze. Nałogi nie do wyjścia to mają heroiniści, albo alkusy z 20 letnim przebiegiem. Ty masz decyzje do podjęcia. Od siebie polecam medytacje i głębokie oddychanie, bardzo pomagają poukładać myśli i emocje, tylko trzeba to robić często. Sam czuję się trochę jak debil tłumiąc swoje stresy narkotykami, bo wiem że to moja osobista zła decyzja, ale ja się w tym przynajmniej czuję jak ryba w wodzie. Jeśli nawet tego do końca nie lubisz, nie kontrolujesz - nie rób tego. Zadbaj o siebie.
Poza tym zadbaj o dietę. Ja
Poza tym zadbaj o dietę. Ja zaczynam dzień od wypicia 4 różnych soków owocowych/warzywnych i 2 łyżek oliwy z oliwek. Potem dużo białka i węgli złożonych, dużo wody, medytacja, trening siłowy, dbanie o psychikę i żaden zjazd, kac, czy detoks mi nie straszne. To się nazywa dbanie o siebie, ewentualnie minimalizacja strat xd
A jeśli jednak decydujesz się na kodeinę - neoazarina. Nie thiocodin i nie antidol (nawet po ekstrakcji zostanie troche paracetamolu). Neoazarina to tylko kodeina + ziele tymianku. Jeszcze ani razu mi to nie zaszkodziło. Wychodzi drożej, około 10zł za jedynie 100mg kodeiny, ale lepiej oszczędzić na zdrowiu niż na pieniądzach. A jeśli już weźmiesz thiocodin - nie jedz nic tłustego przed ani po braniu. Słodycze z umiarem, conajmniej z 2h po wzięciu. Dieta lekkostrawna;)
Mozna sie jakos z toba
Mozna sie jakos z toba skontaktowac?
Pisze to
Powiem tyle czytając to aż założyłem konto bo sam aż 2 lata jestem wjebany i jest przesrane jak cholera fajnie tak pisać z ludźmi którzy to rozumieją