sylwester z 2cb, jagermaisterem i marihuaną
detale
Set: Gotowy na przeżycie, wiem czego się spodziewać. Nie obawiam się ani trochę. W końcu brałem już wcześniej LSD oraz jestem bardzo dobrze doinformowany.
raporty siadajnakaktus
sylwester z 2cb, jagermaisterem i marihuaną
podobne
10 dni i Sylwester, trzeba coś ogarnąć - ustaliliśmy wszyscy w grupie. Początkowo chciałem kwas, ponieważ byłem zły na siebie za to, że nie udało mi się przeżyć w pełni pozytywnego tripa ostatnim razem. Spanko oznajmił, że kwas odpada - twierdzi, że nie jest gotowy na przeżycie tego ponownie. Decydujemy się wstępnie na zakup MDMA. Konieć końców zakupujemy 5x 2CB + 1x MDMA - jakoś tak wyszło. Słyszałem już wcześniej o tej używce i bardzo chciałem ją ztestować, stwierdziłem, że wszystko byleby nie mdma w chacie, wolałbym ją już wziąć w klubie. Zakupuję test z neta jednorazowy, po to by wiedzieć co będe tak właściwie żarł.
Dzień sylwestrowy, dojeżdzamy furą na miejsce, skoczyłem jeszcze po lufki i butelke, by być przygotowany na każdy scenariusz, nawet ten, w którym 2cb nas nie jebnie. Wchodzimy do góry i ogarniamy test. Jest ze mną ET. Jimbei, Spanko oraz Kringe. Test okazuje się być zbyt trudny na nasz łeb, więc zajmuje nam to trochę czasu, ale koniec końców wychodzi 2cb - to mnie uspokaja i dodaje pewności siebie. To łykamy, co? - Już? tak szybko? - No a co mamy robić? - No ok.
T+0 19:35 - Wszyscy zarzuciliśmy i czekamy na efekty. Schodzimy po coś na dół i ogólnie rozmawiamy na jakieś różne mniej ważne tematy. Wchodzimy ponownie do góry i kładziemy się na kanapie, odpalamy klubowe nutki i czekamy.
T+25 20:00 - Kringe i ja dostrzegamy, że substancja tak właściwie już zaczęła działąć, podwyższona śmiechawka i dziwne znane uczucie, że coś nadchodzi.
T+35 20:10 - Kringe masuje się po włosach i przeżywa całkiem dobrze, ja troche średnio, czuje że mnie rozsadza. Pojawia się psychodela na bani, która powiedziałbym, że jest nieprzyjemna. Głos Spanko troche mnie drażni, bo mam wrażenie, że mówi całkiem głośno i ogółem gdy wszyscy rozmawiają. Mam wrażenie, że jest jakiś chaos, aczkolwiek zdaję sobie sprawe, że to wszystko jest w bani i jak tylko skończy się comeup to tak naprawdę zabawa sie rozpoczyna, więc jestem dobrej myśli. W tle lecą klubowe nuty, nieprzyjemnie się ich słucha, namawiam wszystkich do zmiany muzy. Chcemy zmienić muze, ale pojawia się pytanie - Jaka nuta nas nie zgniecie? Jaka będzie dobra, rap i hiphop odpada, nutki z tekstem są średnie na psychodelikach. W międzyczasie mówię na głos, że wizualizacje już się zaczęły, są one na pierwszy rzut oka niedostrzegalne, ale są, ręka raz jest duża, a raz jest mała. Kringe odczuwa wszystko prawdopodobnie najbardziej z nas i znosi to zajebiście dobrze.
T+45 20:20 - Leci potężny soundtrack z Attack on Titan. Mam wrażenie jakby nie istniała w tej chwili lepsza muzyka do słuchania, nie wiem kto ją puścił - chyba Spanko, totalnie epicka decyzja. Leżymy w 4 na wygodnej kanapie. ET. siedzi na krześle na wprost nas. Troche męczy go kaszel, który odpalił mu się dopiero po przyjeciu 2cb. Wcześniej było mi gorąco, teraz jest mi troche zimno... ale zanim kończe zdanie zamieniam słowo "zimno" z "idealnie", bo tak właśnię się czuję. Kringe zaczyna się smiać z tego co powiedziałem, jakby w 100% zgadzał się ze mną. On zawsze znosił najlepiej psychodeliki i nic go nigdy nie gniotło. Czuję, jak po moim ciele przechodzi energia, czuję się mocny oraz gdy mrugam, to w losowych miejscach pojawiają się na ułamek sekundy puknty, które się podświetlają na biało(?)
T+55 20:30 - "Afera balkonowa"! Chcieliśmy wyjść zajarać faje, ale dostrzegamy, że coś jest nie tak z drzwiami. Po prostu się zbugowały, są jednoczesnie uchylone i otwarte, wokół tego panuje otoczka jakby coś się zepsuło, ale przecież wszystko jest git i zara to się naprawi. Ogarneliśmy te jebane drzwi. Stwierdzam na głos "Afera balkonowa", bo właśnie tak chciałem nazwać to wydarzenie w moim trip reporcie, o którym wspominałem już grupie, że napiszę. Dostrzegamy wszyscy efekty 2cb - Podobnie bywało na kwasie, gdzie najzwyklejsze rzeczy potrafią się skomplikować w grupie. Aczkolwiek w porównaniu do LSD to rybka. Spanko twierdzi, że on w ogóle nic nie czuje, ale nie wiem co on pierdoli tak w sumie. ET. cały czas powtarza - "Kaszel nie pomaga" - w przeżyciu psychodelicznym, troche go to męczy i ewidentnie psuje mu tripa. Nie ma bad tripa, czy jakiejś paniki po prostu źle sie czuje. Nie zapaliłem tego papierosa, bo cały balkon był mokry, więc nie wychodziłem.
T+65 20:40 - "Just go with the flow", jebany comeup się kończy, nie lubie comeupów, często potrafią zepsuć coś co się jeszcze nawet nie zaczęło. Ale jest mi bardzo dobrze, zaczynam dostrzegać, że faktycznie bardzo łatwo kontrolować tą substancję. Od tej pory nic mnie nie męczy, po prostu płyne po fali, fali która jednak koniec konców jest dość słaba, wizualizacje są, ale całkiem mierne. Niby podobne do LSD, ale jednak inne. Charakterystyczne podświetlanie się krawędzi gdy mrugam (to juz miałem wcześniej na LSD), a przy zamkniętych oczach delikatne wizualizacje. Największe występują na telewizorze, oglądamy Polsat w 4K, albo 8k? Budynki wyglądają bardzo dziwnie z tych dronów, jakby powiedzieć przeskakują. Czy to ja jestem pierdolnięty czy wizualizacje na telewizorze są bardzo dziwne? - Zadałem pytanie, gdzie każdy przyznał mi racje, że faktycznie wizuale na ekranie są 3x mocniejsze niż "irl". Obraz telewizora jest taki... - Pokazuje rękoma pewnien gest Jimbei, gdzie przyznaje mu całkowitą racje, ponieważ widzę to tak samo, jak on.
T+75 20:50 - ET. twierdzi, że dywan jest entity, taki osobny i odklejony od wszystkiego. U mnie dywan oddycha i w sumie fajnie sie po nim chodzi w kółko, bardzo przyjemny w dotyku. Spanko twierdzi, że brakuje mu mocy w tym 2cb - podzielam jego zdanie, gdyż chciałbym mieć mocniej, ale satysfakcjonuje mnie to, co mam.
T+85 21:00 - "Chcieliśmy tylko schłodzic Jagera..." Wstaje i stwierdzam, że rozsądnym byłoby włożenie do lodówki alkoholu. Ale obawiam się, że sie zabije schodząc po schodach. Biore ze sobą Kringea, ale zanim zeszliśmy następuje "Afera alkoholowa". Spanko chyba chce już pić przez co pojawia sie pytanie czy brać szklanki z dołu czy nie brać, sytuacja się komplikuje i wyjmuję Jagera z opakowania, w tle leci muza z Devil May Cry. Nuta dodaje chaosu, ale pozytywnego. Lece z tym na fali, panuje otoczka jakbyśmy mieli rozlewać alkohol do kieliszków, ale zdaje sobie sprawe, że tak właściwie to nie chce pić, i kto w ogóle chce już teraz miksa robić?. Iti. mówi, żeby Spanko wyłączył tą chujową muze, bo go gniecie, wyłącza ją po 30 sekundach, to że zajęło mu to tak długo czasu denerwuje E.T.'ego. W końcu mówię - "Chcesz, to se pij, ja narazie wole mieć czystą psychodele", i ignorując reszte. Zaczynam schodzić w dół z Kringe. Schodząc w dół nie możemy przestać sie śmiać, po czym wypowiadam zdanie na głos - "Chcieliśmy tylko schłodzic Jagera" przez co śmiejemy się jeszcze bardziej. Chowam do lodówki alkohol i dostrzegam kota na drapaku, ale mocne zwierze. Kringe kładzie się na sofie, mam ochote położyć sie na dywanie, ale konieć końców anuluje ten pomysł, 1: dużo sierści kota, 2: to by wyglądało całkiem dziwnie. Sytuacja ponownie się komplikuje, czy bierzemy te szklanki z dołu?, bo w końcu później będziemy chcieli pić. Zastanwiam się jakie wziąć, bo są same chujowe filiżanki. W końcu stwierdzam na głos - "Będziemy chcieli pić to se zejdziemy i se weźmiemy" - proste. Obaj się śmiejemy mocno z tej sytuacji wraz z Kringe. Schodzi na dół Jimbei i zadaje pytanie czy bierzemy szklanki, zaczyna brać je do ręki. W końcu powtarzam to samo, "Jak bedziemy chcieli pić to se wezmiemy", narazie je zostawmy na dole, nie ma co kombinować i znowu sie śmiejemy z całej sytuacji, która tak łatwo się potrafi skomplikować, w końcu jest to psychodelik.
T+95 21:10 - Jaramy fajke z Jimbeiem i Kringe na dolnym balkonie, widok jest mocarny, mam ochote wyjść z domu i się przejść. W końcu ostatnim razem na LSD mój trip pozytwny zaczął się od tego, jak zaczęliśmy zwiedzać. Namawiam Kringe i Jimbeia, zgadzają sie ze mną. Wchodzimy na góre i namawiamy Spanko i Itiego do wyjścia. Iti chce, bo wie, że to dobry pomysł, Spanko leży i nie chce iść, twierdzi, że ma wrażenie jakby dopiero mu sie ładowało. Mówie mu - "Co ty pierdolisz, substancja dawno przestała sie ładować, mocniej już nie będzie chodź z nami, bo ja po prostu musze sie przejść po mieście". Stwierdza: "Dobra, najwyżej wróce na chate", na co ja odpowiadam: "Najwyżej to wrócimy razem, a nie sam będziesz wracał, poza tym bedzie git. Zaufaj."
T+105 21:20 - Wyszliśmy zrobić większe kółko w okół domu, stwierdzam z Kringe, że brakuje mocy, chcielibyśmy mieć mocniej, peak zaczyna powoli opadać, wizualizacje są całkiem słabe, rozmawiamy o podobieństwach i różnicach z LSD. Spanko jest zdenerwowany, cały czas powtarza pół żartem, pół serio "50 zł w pizdu".
T+125 21:40 - Wróciliśmy na chate. Na LSD było o wiele lepiej, ale w końcu dawka też była o wiele bardziej większa. Panuje otoczka zawiedzenia, jakby na tym nasz sylwester miał się skończyć. Oczekiwaliśmy czegoś mocniejszego i dłuższego, jak po tak silnym come'upie. Efekty już całkiem mocno zanikły, aczkolwiek rozpiera mnie lekka energia. Zaczynamy alkoholizacje, Spanko twierdzi, że alkohol nie uratuje tego dnia, odpędzam go rękoma niczym demona i popijam Jagerkiem, na widok tego gestu Spanko zostaje uciszony.
Dalsza część dnia to alkoholizacja, potem o 1:00 zapaliłem jeszcze małą ilość marihuany wraz ze Spanko. Moim zdaniem nie było aż tak źle. Co prawda mogło być lepiej, ale tragedii nie było. O 4:00 wróciłem do domu, lecz miałem problem z zaśnięciem przez to 2cb i 2/3 energetyki, jakie wypiłem tamtej nocy. Zasnąłem dopiero o świcie.
Na końcu chcę tylko powiedzieć, że jest to mój pierwszy TR. Co do oceny substancji to trudno powiedzieć, ewidentnie ma potencjał, ale trzeba celować w dawke 15-25mg, bo dopiero wtedy pojawiają sie wizualizacje. Co do głębszych przemyśleń, to brak. Polecam wszystkim również przygotowanie sobie spokojnej playlisty, gdyż muza mocno wpływa na doświadczenie, pozdro i z fartem.
- 7206 odsłon
Odpowiedzi
Dziwny trip. Zejście po 1h
Dziwny trip. Zejście po 1h działania nawet przy wciąganiu nie występuje. Nie nawkręcaliście sobie po prostu?
Spanko mógł mieć późniejsze wejście, czasem też bywa, że bodyload trzyma cały trip, chociaż to tylko przy mniejszych dawkach (source: moje obserwacje)
miałem bardzo podobny trip.
miałem bardzo podobny trip. miałem wrażenie że comeup trwał większość tripa tzn ~40 minut i tak jak opisywałeś, raz mi było zimno, a raz ciepło. Natomiast sam peak trwał maxymalnie z 15 minut. Otoczka całego tego wypadu to "nie wiem, nic nie rozumiem". Nie rozumieliśmy do końca co czujemy, jak się czujemy, czy jest git czy nie jest git. Po prostu jedna wielka niewodoma. 3 z nas się zdecydowało przejść po polanie na wzgórzu (blisko zakopanego) w pewnym momencie zaczęliśmy odczuwać, że "już wiemy". W trójke poczuliśmy taką magiczną energię miedzy sobą i z naturą. Ten stoicki stan trwał około 10 minut po czym nam przeszło i zaczęliśmy się histerycznie smiać. Wracając do domku, cały czas się śmialiśmy z pozostałych 2 osób co zostało w domku, że oni dalej "nie wiedzą" a my "wiemy". Jednak po powrocie do domku znowu nic "nie wiedzieliśmy". Raz zimno, raz ciepło, żadna muzyka nam nie odpowiadała, po prostu znowu było dziwnie. Bardzo dziwna substancja. Do tej pory nie wiem co sądzić o tym doświadczeniu. Na nastepny raz wydaje mi się że muszę zwiększyć dawkę. Tak jak napisałeś - "słowo dilera - 20 mg. Według mnie nie więcej niż 15 mg." Na moich pigułach było napisane, że 24 mg aczkolwiek też wydaje mi się że było to mniej niż 15. Jednak mimo wszystko całkiem pozytywne przeżycie Słowo dilera - 20mg. Według mnie nie więcej niż 15mg