Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

zimowy klubbing z 4-mmc w roli głównej

zimowy klubbing z 4-mmc w roli głównej

Set & Setting: Klub z muzyka elektroniczna (dubstep, breakbeat, dnb i takie tam), nastrój piątkowy :) głownie stawiałem na dobrą zabawę do samego rana

Możliwie dokładne dawkowanie: 65kg, Mefedron sniff ~600mg (100mg krysztalow ~ ok.30min ~250 puder ~ ok.1,5h ~ 250 puder) , MJ 1g (0,5g i drugie po ~20min [gibony]) , Alkohol: piwko x2, wódka 4 kolejki (ciężko opisać, akurat na alkohol najmniej poświęciłem uwagi), nieznana legalna kapsułka.

Wiek i doświadczenie: 19. MJ, Mef, Metylon, Gałka, Grzyby, Różne kółka, LSA, Metkat, Mieszanki ziołowe.

21:00 ustawka pod klubem (moim ulubionym)

Spotkałem się z kolegą, bo kolega jest od tego i wypada czasem spotkać się z nim. Weszliśmy do klubu, nieświadomy tego co mnie dziś może spotkać, bo jak się wcześniej dowiadywałem co i jak to bylem pewien, że skończy się na samym alkoholu, poszedłem z Kolegą do baru po 2 kolejki (ajj wódka + cytryna), po czym zakupiłem jeszcze piwo siedzieliśmy sobie z resztą kolegów i rozmawialiśmy. Godzina miarę wczesna i impreza jeszcze nierozkręcona, ale chociaż da się przy piwku porozmawiać ;)

~21:15

telefon, miłe zaskoczenie, wyruszam z kolegą na zakupy zdrowej żywności, usiedliśmy na eleganckiej stałej obczajonej ławeczce, zrolowaliśmy sobie po 2 e-papierosy, po jednym spaliliśmy sobie w drodze na przystanek. Po kilku minutach czekania wracaliśmy już sobie wesołym wojadżerem do klubu :) od spalenia ostatniego e-papierosa minęło już ok. 20minut, mimo ciężkiego stanu postanowiliśmy spalić po drugim, żeby się w klubie zabunkrować i nie wychodzić na zewnątrz (bo niestety, w środku oko babilonu czuwa). I takim oto sposobem, ok. godziny 22:20 powróciliśmy do klubu wymieniając się bananami na gębie ze znajomszymi znajomymi. Po wejściu załapałem się na kolejną kolejkę wódki z cytryną.

~22:30 impreza zaczyna się powoli rozkręcać, byłem w błogim stanie a muzyka była kojąco łagodna, dołączyłem do małego grona parkietowiczów i tak z czasem gramofony dawały coraz więcej życia klubowi. Niestety po 30 minutach dokuczał mi lekki brak sił ( MJ działa na mnie tak, że chce się raczej wyluzować i rozmawiać niż tańczyć) i tak rozpoczęło się siedzenie i gadu gadu przez kolejne ~30min

~23:30 podszedł do mnie kolega i mówi, ze sytuacja uratowana, niedługo przyjedzie mef. Ta wiadomość jakoś mnie podbudowała i dała mi wiarę w dzisiejszą imprezę, tak więc czekam sobie nadal rozmawiając z kolegą którego ten fakt tez bardzo ucieszył :).

MJ powolutku odpuszcza

~00:00 tak, widzę w końcu znajomą twarz, śmiało podbijam, zakupuje 0,5 pudru i dostaje 100 kryształowgo w prezencie. Z takim pakunkiem od razu lepiej :). Śmig do WC, rozcieram kryształy, sniff, zaskakująco szybkie wejście [w efekcie wyjście z wc i na parkieeet bo impreza była już bardzo wesoło rozpoczęta. Tańczę, tańczę, w międzyczasie kupiłem sobie redbulla na spływ + podbicie i tak minęło mi 30minut ciekawego nakręcenia, poczucia ciepła, banana na ryju i bezstresowego tańca.

~00:30 trzeba dorzucić mef, bo ze względu na dość małą dawkę może niedługo zacząć schodzić. Tym razem już na pełnym oriencie (a jak :D) elegancko przyszpachlowałem sobie 250mg pudru na dowodzie osobistym przy stoliku zakryty sztucznym tłumem znajomych twarzy i sniff zrolowaną 10zł. Poszedłem od razu do baru, po szklankę coli z cytryną. Tym razem napadła mnie nieodparta chęć rozmowy z ludźmi, rozmawiałem, rozmawiałem, rozmawiałem mniej-więcej 30minut, po czym poszedłem znów na parkiet (leciała mistrzowska piosenka http://www.youtube.com/watch?v=Rr1qQmSPcnY )

~01:00 stoje na parkiecie i sobie tańczę, aż tu nagle widzę, że idzie w moją stronę kolega z bananem na ryju, podszedł do mnie i wsadził mi do buzi kapsułkę mówiąc "masz, za friko, koleżanka chce to sprzedawać [legalne] i dała mi kilka sztuk na spróbowanie, z mefem nic się źle nie łączy bo sam łyknąłem godzinę temu na test", i stałem tak przez chwile zaskoczony niecodzienna sytuacją, po czym chwyciłem za wodę, która tez mi przyniósł i połknąłem nieznaną kapsułkę. Podziękowałem i tańczę dalej...

~01:30 taneczny trans nadal trwa, troszkę mi się zrobiło ciężko na żołądku [zapewne od tej kapsułki], ale pomogła buteleczka zimnej Kropli Beskidu z baru, przy okazji spotkałem przy owym barze kolegę, który postawił mi kolejkę Soplicy Wiśniowej - czywiście nie mogłem odmówić :). Wróciłem na parkiet troszkę wymieszany - mef mi dawał energię i euforię, a kapsułka działała lekko psychodelicznie. DJ zapuścił jeden z moich ulubionych kawałków ( http://www.youtube.com/watch?v=IsQMpJ5lURQ ) co sprawiło że zamknąłem na chwile oczy (chyba ze względu na wczucie hehe) i byłem mile zaskoczony, a mianowicie miałem CEV'y, wyraźne i przepiękne wizualizacje elektronicznej muzyki, która jakby była stworzona do słuchania w stanie psychodelicznej ekstazy, w której się właśnie znajduje. Po kilku minutach tej rozkoszy otworzyłem oczy i zauważyłem, że koleżanka się ze mnie śmieje, podeszła do mnie i powiedziała ze zazdrości mi tego ze tak odpływam mając jednocześnie tak dużo energii, bo ruszałem się dość energicznie nawet z zamkniętymi oczami.

~2:00 - czuję, że właśnie nadszedł czas aby skończyć pakiet (pozostałe 250mg) z mefedronem. Usiadłem sobie, zrolowałem banknot, i wyczyściłem pakiet lewą dziurką (poprzednie były prawą, bo tak mi wygodniej, ale już była ciut zapchana [urok pudru]), rozerwałem go, oblizałem i schowałem do kieszeni, żeby go później wyrzucić w bardziej losowym miejscu. Standardowo piciu, tym razem sok pomarańczowy. Niezidentyfikowana kapsułka dobijała mnie trochę, ale generalnie starałem się o niej zapomnieć. Poszedłem znów na parkiet - i stało się to, na co czekałem: szczyt namefienia, rozmazujący się obraz, wyłączony mózg, pełna euforia i stymulacja. Tańczyłem jak wryty przez kolejną godzinę, rozmyślając sobie, jak to dobrze, że się dzisiaj odmuliło. Od czasu do czasu zamykając na chwile oczy aby podziwiać wizualizacje, które już były trochę mniej intensywne.

~3:00 zorientowałem się, ze mam jeszcze dychę, którą używałem jako rurę. Zakupiłem sobie piwko, i poszedłem porozmawiać trochę z ludźmi którzy tracili siły (bezczelność :D)

Strasznie mnie suszyło, a jednocześnie nie chciało mi się pić tego piwa, co sprawiło ze spędziłem nad nim z 30min zatopiony w rozmowie :)

~3:30 zaczyna mi się włączać zjazd, pierwszy autobus 4:12 więc musiałem jeszcze jakieś 35minut przewegetowac. Podczas zjazdu czułem się bynajmniej jakbym nie spał tydzień, i nie mógł zasnąć. Wysłałem wiadomość do mózgu z zapytaniem, co można zrobić żeby nie myśleć o zejściu?, po chwili dostałem wiadomość zwrotną o treści "odpal tetrisa, którego masz na komórce" :d jakoś mimo przygnębienia zjazdowego humor mi się trochę poprawił, i zauważyłem ze wzbudziłem zainteresowanie 2 kolegów, którzy siedzieli obok mnie na kanapie (tez na zjeździe heh), i tak oto przez kolejne ~35minut oczekiwania na autobus mimo lekkiego zniechęcenia grałem w klubie na komórce w tetrisa z dwoma towarzyszami którzy mi podpowiadali :).

Pożegnałem się, podziękowałem za zabawę, ubrałem się, wyszedłem

~4:10 znalazłem się na przystanku, -20 stopni i nos mi zamarzl :D jednak za chwilę nadciągnął autobus i wsiadłem, jechałem zawieszony do domu mając w głowie rozkmine: mimo ze przyjechał stary autobus bez ogrzewania, to jestem dozgonnie wdzięczny człowiekowi który wymyślił i rozporządził, że takowe mają jeździć o 4 godzinie.

~4:30 DOM, nareszcie dom

najadłem się owoców (witaminki heh): bananów, pomarańczy, jabłek i położyłem się do łózka i tutaj spotkała mnie niespodzianka. Nos który mi wcześniej zamarzł wlaśnie zaczął odzyskiwac funkcjonalność i normalną konsystęcje wydzielin w jego środku, czego efektem był lekki katar. Nie mając sił żeby wstać i wydmuchać nos ciągnąłem nim w najlepsze, po chwili poczułem spływ - najwidoczniej mef-puder który zalegał mi w nosie się właśnie dostał do krwiobiegu :D. Dobrze, że zawsze mam przyszykowaną wodę przy łózku, mogłem sobie dzięki temu pić nie podnosząc tyłka.

Zza do połowy spuszczonej rolety dochodziło do mojego pokoju trochę światła z osiedlowych latarni, a że mam łóżko wzdłuż ściany naprzeciw okna, to mogłem się w to okno patrzeć. Pod oknem stoi biurko z komputerem, rozwalonymi książkami, naczyniami, butelkami po napojach itp. Nagle cały obraz zaczął mi się szarpać ze wszystkie strony, wszystko co było na biurku cały czas spadało z niego i po chwili się teleportowało z powrotem na swoje miejsce. Cały pokój zdawał mi się być jak w śnie, w którym obraz szarpie jak się da. Owe efekty mogłyby się zdawać dość drastyczne, ale czerpałem z nich przyjemność, zawsze lubiłem efekty wizualne (grzybowe), a z takimi miałem styczność pierwszy raz.

Usiłowałem zasnąć, i do teraz nie wiem czy spałem, czy po prostu leżałem z zamkniętymi oczami. Jakby nie było to podniosłem się ok 9:00 (po ~3h). Oczy miałem mocno szklane, a źrenice rozszerzone, i.. ano tu już po prostu starałem się normalnie funkcjonować i przywitać jakoś nowy dzień :)

Ocena: 
natura: 

Odpowiedzi

proszę o komentarze, jest to mój pierwszy TR

z góry dziękuje :)

całkiem niezły opis imprezowej nocki na mefie ;]

W jakim klubie grają taką muze jak w drugim twoim linku w tripie?? Niezłe-standardzik na mefowych imperkach od dziś;)

Witamy ! Mamy do zaoferowania Państwu najlepszy jakościowo oraz cenowo produkt MEPHEDRONE , MEFEDRON , 4-MMC , produkcji Europejskiej. Najlepszy towar , bezpieczna i szybka wysyłka ! Nie oszukujemy podczas ważenia , u nas gram to gram ! Więcej informacji na naszej stronie internetowej www.sklep-mefedron.pl. Zapraszamy do współpracy !

sklep-mefedron.pl

mefedron@sklep-mefedron.pl

782025252

sklep

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media