świetlisty tunel
detale
Ogólnie 3 lata ze stymulantami.
raporty cocaineonthetable
świetlisty tunel
podobne
Spotkałem się z Panienką o godzinie 20:00, wspólnie ruszyliśmy alejami po czym gdzieś w trakcie tej polożyliśmy w buzi blotter.
Przeszliśmy kawałek od momentu zapodania substancji w międzyczasie rozkoszując się kwaskawym smakiem i efektem znieczulenia twarzy jak u dentysty. Tak o to rozmawiając i ekscytując się wyczekiwaniem na efekt od centrum miasta zaszliśmy na park po upływie jakiś 40 minut, tam już zrobiło się dobrze.
Światła były o wiele jaśniejsze, całe otoczenie mieniło się jakby było potraktowane żarówką ze słońca, ciemność mnie odpychała, bo chcialem podziwiać pływające otoczenie rozświetlone milionem światełek, które jakby mnożyć się zaczęły i przyklejały się do powierzchni wszystkich przedmiotów wokół nadając im długą smugę i poświatę, w tym momencie przestałem zwracać uwagę na czas, zbyt dużo piękna musiałem dostrzec by się ograniczać sekundami.
Żaden przedmiot w tamtym momecnie nie miał swojego naturalnego, szarego i sztywmnego wyglądu. Kolory zmieniały się, barwy, odcienie przecinały mój wzrok i sprawiały, że światopogląd przypominał huragan pięknych świetlików. Przedmioty uginały się na boki tańcząc i powiewając jakby na świetlistym wietrze.
Ściany, ziemia, wszystko było pokryte pędzącymi światłami jakby efekt przyśpieszonej autostrady. Ludzie stali, wszystko stało jakby w miejscu prócz mnie i Panienki i świateł, popychających nas ciągle w przód, nie czułem nóg ale czułem jakbym latał w powietrzu bo nie było pod stopami chodnika ani nademną nieba, padał deszcz świateł przypominający czerwono-niebieski grad lampek choinkowych.
Nie mogliśmy zawrócić, kierunek wstecz nas dziwnie bolał i zniwechęcał, musieliśmy mknąć przed siebie jak to światło wpadające w każdą szczelinę miasta, w każdą ulicę, omijały tylko ludzi i mknęły do nas, płynęły w naszej krwi, mienią się i falują jak woda, woda z nienamacalnej substancji abstrakcyjnej, nie do opisania.
Nic nie ma znaczenia, tylko ja i świat, ja i te wszystkie barwy, nic nie było szare, to nie było moje miasto, nigdy nie widziałem takiego piękna w moim mieście. Ludzie gdzieś zabiegani a ja powoli mknę jakby lecąc, czułem się jak Pan Czasu, Pan Świata. Krzyczałem, że chciałym aby każdy widział to co ja, ale tylko my jesteśmy w tym magicznym stanie.
Chciałem zrobić zdjęcie ale obraz w telefonie był jakiś przyziemny, prócz zmiany barw i ostrości sprowadzał mnie na ten brudny szary chodnik, dlatego odłożyłem go by ponownie wejść do świata świetlistego matrix. Tak mało ma wtedy sens albo go nabiera, mało co się liczy, znikają potrzeby fizjologiczne i chcę pojednać się z tym pięknym obrazem świata, chcę się z nim kochać.
Mijają minuty a ja czuję, jakbym podróżował w czasie ponad granicami człowieka i wszechświata już parę lat. Jednocześnie całą tą kosmiczną wyprawę tunelem światła i przestrzeni, moją głowę zaprząta myśl, że inni widzą mnie jako normalnego dziwnie skrzywionego od uśmiechu chłopaka,
rozglądającego się jakby widział to naprawdę. Wtedy naszła mnie myśl, że tylko ja i Panienka. to widzimy i to jest dziwna iluzja albo kłamstwo wywoływanie naszą świadomością, jednakże..... po chwili już nie dręczyłem się tą negatywną myślą, aby to nie zepsuć sobie wycieczki po gaklaktyce.
Doszliśmy z parku do galerii i od niej na osiedle, była bodajże już 23, po wejściu do sklepu Żabka w celu kupienia picia. To było coś niesamowitego jak reszta tripa, produkty w sklepie świeciły się wszystkimi kolorami a zawartość butelek rozlewała się w powietrze tworząc wybuchy kolorowych plam.
Zauważyłem wtedy po wyjściu ze sklepu osłabienie działania, obraz zaczął mi się rozmwyać jak po dużej ilości alkoholu. Odczuwałem też zmęczenie i ból nogi, ostatki tego pięknego pola zapierdalających wszędzie świateł ukazywały się moim oczom, po czym powoli zniknęły gdzieś w odmętach mojego umysłu. Wróciliśmy do domu, gdzie jeszcze uświadczałem efektów wizualnych podczas prób pisania na Facebook'u, zmiany kolorów, niesamowite uczucie gorąca, oczy rozjebane prawie tak, że myślałem, że eksplodują.
Mimo tego, że dzisiaj po obudzeniu wszystko znowu wygląda jak świat, w któym wszyscy walczą by żyć, ja pamiętam efekty których doznałem i Panią, która spytała się mnie:
- KTÓRA GODZINA?
- JA? JESTEM NAĆPANYYYY
- 8731 reads
Comments
Mógłby to być dobry raport,
Mógłby to być dobry raport, gdyby poprawić błędy. A interpunkcję to na fazie robiłeś, czy na trzeźwo?