oobe,płonący dywan i niebieskie halogeny po deksie
detale
raporty cartman950
oobe,płonący dywan i niebieskie halogeny po deksie
podobne
Jest wieczór.Przyjechał do mnie mój kuzyn(S), który rózwnież tak jak ja lubi coś zarzucić. Nie mieliśmy zbyt wiele kasy,więc wpadliśmy na pomysł że zarzucimy po 450 mg DXM na głowę.
Udaliśmy się więc do apteki,następnie wróciliśmy i od razu spożyliśmy całą porcje naraz.
Efektu jak zwykle spodziewałam sie po ok.1,5 godz ale tym razem zaskoczyła nas ta faza , znienacka po pół godz.zaczęło działać. Trzymałam długopis, który momentalnie usunął mi się z rąk i totalnie mnie zamroczyło,już poczułam że to będzie coś konkretnego...
Ogólnie..Jak już wchodzi w ciebie,ale już tak całkowicie,masz ruchy jak robot i nie wiesz kompletnie co się dzieje wokół.
S szybko pobiegł do łazienki w amoku drapania,wziął prysznic i chyba konkretnie go wtedy trzepnęło,bo jak wyszedł z łazienki,wyjebał się na podłogę , po czym leżąc na niej, zapytał czy właśnie się wyjebał..
Leżał sobie z 10 min, bo jak mówił chciał sobie poleżeć,po czym znów poszliśmy do pokoju..
Wiedziałam że po dxm mogą wystąpić haluny,ale właśnie wtedy pierwszy raz mnie zaskoczyły.. Zaczęłam nerwowo chodzić z S po pokoju (nieuzasadniony,przerażający niepokój to chyba jedna ze specyficznych cech po aco.)
Powoli zaczęła mi zanikać jakakolwiek zdolność orientacji w terenie,zatraciłam całkiem poczucie miejsca i czasu...Pomimo,że w pokoju cały czas było zapalone światło,ja widziałam jedynie ciemność a na ścianach niebieskie lampy halogenowe. To było dość przerażające.
To jak było teleportacja w inne miejsce, w stanie bad tripu śmiertelnie straszne .A Akurat wtedy po miłych i przyjemnych czasach ćpania tabsów, zaznałam dość mrocznego tripa.
Ale kontynuując...Widząc ciemność i lampy chuj wie skąd,pytałam się nerwowo S gdzie jesteśmy.
Poprostu wyłączyło mnie z czasoprzestrzeni w której się na prawdę znajdowałam,to było jednak dość ciekawe patrząc z perspektywy czasu.
Nawet teraz gdy sobie o tym przypominam,pamiętam,że przez około godzinę wydawało mi się że jestem w całkiem innym miejscu niż mój pokój.Jakie to było miejsce,nie pamiętam.Na pewno ciemne.
Po pewnym czasie mój pokój znów zaczął mi go przypominać,ale z kolei spojrzałam na podłogę..Autentycznie zaczęła się żarzyć płomieniami.Ogień dochodził do moich nóg,więc zaczęłam nerwowo podskakując by uniknąć podpalenia
(dość dziwnie to musiało wyglądać).
Płomienie stopniowo przestały podpalać mi nogi,ale za to gdy podeszłam do okna zaczerpnąć powietrza, to już czułam że wydarzy się coś jeszcze bardziej pojebanego niż płomienie na moich nogach.
OOBE- depersonalizacja...
Stanęłam przy oknie. Zaraz widzę siebie.Widzę siebie przede mną.Widzę siebie kręcącą się w kółko.Stoję w miejscu będąc w dwóch ciałach.Jednocześnie patrzę się na siebie.Moje ciało się kręciło.I jednocześnie stało w miejscu.
Nie otwarzyszył mi wtedy spokój,raczej panika.Czujesz że stoisz ,czujesz że się kręcisz,chcesz przestać z całch sił się kręcić,ale tak naprawdę stoisz..cholernie deprymujący stan,żeby zrozumieć trzeba doświadczyć.
Trwało to z dobre 5 min..Niby krótko,ale długo.Gdy mijało jedynie lekko zawróciło mi się w głowie.
Przez resztę nocy przenosiliśmy się do jakiś innych popierdolonych stanów świadomości .
Ta ilość którą zażyliśmy chyba pożądnie nas trzepnęła, pod względem psychiki i organizmu,bo nie byliśmy w stanie już po kilku godzinach funkcjonować i musieliśmy spróbować zasnąć,bo z czasem ten stan zjazdu po aco robił się coraz bardziej koszmarny.Wszystko cie boli,psychika cie boli,organizm cie boli.Nic tylko zasnąć.Ale z tym też nie jest tak łatwo,bo wszystko boli cie tak,że utrudnia to jakikolwiek sen.Ale po pewnym czasie depresyjnych refleksji o swoim życiu w łóżku,użalaniu się nad swoim oh jakże marnym losem i upadkiem na dno ,można na trochę przysnąć.Mi udało się to na jakieś 2 godziny.
Gdy wstałam faza była bardziej znośna i nawet przyjemna.Zaczęłam więc słuchać muzyki,chciałam posłuchać czegoś z duszą,co da mi jakieś doznania słuchowe i ogólne.A więc wybór padł na album 'niandra lades and usually just a t-shirt ' Johnna Frusciante. Lubię słuchać tego albumu,porusza swoją abstrkcją spowodowaną narkotykami pod którymi wpływem był wtedy Frusciante.
To była taka niepohamowana chęć słuchania muzyki.A słuchało się niesamowicie,po prostu muzyka po dxm była wtedy dla mnie tak niesamowicie dźwięczna i trafiająca do mózgu ,że prawie ze wzruszenia z tego powodu uroniła mi się łza.To ta empatia która w pewnym momencie fazy się włącza(Czasem przesadna).
Sluchałam muzyki delekując się dosłownie melodią każdej następnej piosoenki i jej całoksztłtem, ale potem po ok.godzinie zaczęła drażnić moje uszy i dalej poszłam spać.
Na Następny dzień oczy nadal jak 5 złotowki , oraz nie mijajace 'wrażenia wątrobowe oraz żołądkowe'. Ale cóż..Nie żałuję,bo ten stan minął,a przeżycia dalej pamiętam,wzbogaciły moje doświadczenia oraz pokazały inne oblicza świadomości... i poprostu nie żałuję.
- 7559 odsłon