nocne loty czyli mefedron w akcji.
detale
bielinki 1g, po 1h Alkohol-około 300-400ml wódki i trzy piwa i w tym czasie 1g marihuany , po jakiś 3h od wejścia
około 1g mefedronu
raporty adrianksg
nocne loty czyli mefedron w akcji.
podobne
Zaczynamy podróż w nieznane, jedno jest pewne, bedzie grubo a co nam w tym pomoże to sie okaże.
20:30-Przychodzę na umówioną godzinę do domu D i wraz z nim czekamy na L (to były jego 18 urodziny) po jego przyjściu
od razu zarzucamy bombki Amfetaminy, trzeba było łykać bomby bo materiał był strasznie mokry, w sumie lepiej, nie wyżera nosa i gardła ale dla innych walenie po nosie to rytułał
20:50-wsiadamy do taksówki i jedziemy pod klub gdzie wszyscy bylismy umówieni, w drodze do klubu w taksówce czuje juz ze zaczynam być "wystrzelony" L znow kazdemu zarzuca po "kuleczce"
21:15-czekamy pod klubem w 7 osób jednak oczywiście wiekszosc sie spóźnia wiec idziemy do pobliskiego marketu po jakaś flache
21:30-22:00 - nie wszyscy pili wiec wyszlo w sumie calkiem sporo, mimo to nie poczulem zupelnie nic zeby alkohol jakos zadzialal, to znaczy ze Amfa już trzyma i to mocno, wszyscy oczywiście rozgadani, żwawi i ruchliwi, czuje sie calkiem fajnie kolega robi mi niespodzianke (jestem smakoszem zielinki, i zdecydowanie jest to cos najpiekniejszego) zaczynamy kopcic, widze ze dwaj koledzy (nie brali amfy) sa juz ukopceni ja nie poczulem nic, mocna faza po białym
22:20-22:30 - Powoli wszyscy wchodzimy do klubu, zostawiamy ciuchy w szatni, uderzenie ciepla jeszcze spotegowalo moje pobudzenie. Siadamy wszyscy w zarezerwowanych miejscach, zaczynamy pić piwka, też nie czuć zeby w ogole to było alko, ale pije bo mam juz dość sucho w ustach
0:00 - do tej godziny czasami wybierałem sie na pare minut na parkiet potanczyc jednak wiecej czasu spedzilem na sofie z moja dobra koleżanka, muzyka, lasery, stroboskop wszystko na swój sposób zaczyna działać na głowe jednak nie mam chęci iść na parkiet na jakaś dłuższa chwile, proszony przez kolezanke mowie ze to jeszcze nie ta bania
około 1:00 (Po mefedrynie dość mocno zanikła mi pamieć dotycząca tej nocy wiec godziny beda juz podawane na oko) Wychodzimy przed klub z L,D i M zapalić szluga i troche ochlanac bo było dosć gorąco, L daje mi coś zwinięte w kawałek chusteczki higienicznej, bez zastanowienia łykam będąc pewnym że to dalej jest Amfa, łykając przez papier nie mogłem poczuć smaku więc nie wiedziałem, że czeka mnie najpiękniejsze chemiczne chwile szczęścia
1:02-1:07 - wchodze do klubu i czuje lekkie uderzenie ciepła, wchodze po schodach do góry na sale, nie śpiesze sie, słysze bardzo stłumiona muzyke bo zamknięte były wygłuszone drzwi do tejże sali, otwieram drzwi od sali nie spodziewajac sie niczego szczegolnego bo i tak bylem mocno "zrobiony" bielinka a jednak otwierając drzwi poczułem silne uderzenie ciepła a muzyka była tak głośna a bass tak głęboki, że zaczełem mieć bardzo realistyczne wrażenie że dzwiek ten wchłania sie wgłąb mnie, pomyślałem że trzeba będzie pójść na parkiet i sie pobawić skoro tak fajnie wchodzi mi muzyka, D,M i L zostali na dole na górze z innymi dwoma kolegami wbijamy na parkiet
około 1:20-1:30 jest mi niesamowicie gorąco, pot leje mi sie z głowy praktycznie ciurkiem, pare minut zbierałem się żeby pójść do kibla i sie przemyć ale muzyka była taka magiczna, czułem jakby każdy dźwięk z osobna był super dokładnie analizowany przeze mnie, w koncu ide do toalet, przemywam twarz woda, patrze w lustro i zauważyłem, że oczy są "wystrzelone" dużo bardziej niż po samej Amfie, czuje niesamowita radość z samego bytu, wracam na parkiet i znow zaczynam tańczyć, z każda chwila taniec stawał sie coraz fajniejszy, milszy i ciekawszy, popadłem w niesamowita euforie.
około 2:00 - 2:30 - ja wciąż bez minuty przerwy na parkiecie delektuje sie każdym dźwiękiem, idealnie dopasowywując swoje ruchy do rytmu i bassu, zaglebiajac sie w swoim wlasnym tancu zaczynam odnosić wrażenie, że jestem tak bardzo zajebisty w tym tańczeniu że wszyscy z klubu sie chowają, lasery, stroboskopy, teraz to wszystko odpowiednio zsynchronizowane z muzyka doprowadzaja mnie juz chyba do szczytu euforii i radośći, tylko z czego? [Wtedy było to dla mnie dziwne bo cały czas byłem przekonany że to była amfetamina, myślałem że może aż tak bardzo mnie to porobiło, chodź powoli zaczynałem wątpić bo Amfe jadło sie sporo razy i nigdy nie czułem sie tak jak teraz]
Potok myśli był taki intensywny że moja rozkmina nad tym skąd wzieła się tak niesamowita bania trwała max minute a później znów w głowie było coś innego. [Opis nie jest dokładnym odzwierciedleniem kazdego uczucia, piszę z pamięci a mefedron zadbał by ta była bardzo zawodna)
około 3:00 - wciąż tańcze, pot zalewa mnie dość mocno ale stwierdziłem że nie ma sensu co chwile chodzić sie myć bo po minucie znów jestem cały zalany, chciałem usiąć na sofy i sobie odpocząć i ostygnąć ale siedziałem może nawet nie minute i już musiałem wracać na parkiet bo moje ciało samo rwało sie do bardzo intensywnego tańca, bawiąc sie obserwowałem moją koleżanke z którą wcześniej siedziałem, możecie nie wierzyć ale jednak można być blisko z dziewczyna tylko w stosunkach koleżeńskich, wkręciłem sobie do głowy że musze sie nią opiekować i tańcząc zauważyłem że jakiś mocno najebany koleś na siłę jak wieśniak łapie ją za biodra ona sie odsówa od niego i rękom dobitnie pokazuje że nie ma choty z nim tańczyć, ja wszystko zaczynam obserwować tak uważnie że wychwytuję najmniejsze szczegóły, koleś zrobił tak jeszcze dwa razy, juz sie wkurzyłem ale mając jeszcze troche trzeźwego rozumu stwierdziłem ze do takiego czegoś nie bede sie wtracał bo wyjde na nad opiekunczego typa który najchetniej zamknal by kolezanke w klatce, ale widze że koleś nie odpuszcza i za 4 podbiciem niesamowicie chamsko, mocno z impetem łapie ją za tyłek, w tym momencie w ułamku sekundy skoczyło mi ciśnienie, zrobiło sie gorąco i od razy wyrwałem w jego strone, znalazłem sie z nim twarza w twarz po moze nie całych 2 sekundach, miałem wrażenie że zasówałem tam jak rakieta, ale nerwy były tak ogromne że zaczeło sie bluzganie, grożenie, i ostrzegłem tylko, że jeśli zbliży sie do niej bliżej niż 3 metry to nie wyjdzie stąd sam. Koleś mimo ze byl sporo starszy i wiekszy, niespodziewanie jak dla mnie bardzo szybko wymiękł przeprosił i odszedł, znajomi będący w pobliżu powiedzieli że w oczach moich widać było niesamowitą złość, niektórzy mówili nawet że wyglądałem jak w dzikim szale, jednak w moment znow wróciłem do swojej ślicznej fazy.
około 3:40 - wciąż bez jakich kolwiek dłuższych niż minuta przerw jestem na parkiecie, mam wrażenie, wręcz pewność że każda jedna osoba w tym klubie jest tak zrobiona amfa, że masakra jak sie później okazało D,M i L mieli dokłądnie to samo, każdy wyglądał na mega porobionych a prawda była taka że to nasze oczy z daleka krzyczały MAM MEEEGAAA CZAAAPEEE!! w tym momencie zaczeła wchodzić piosenka która można powiedzieć lubie, nie jest to jakiś mój rarytas super wybrana nutka, po prostu fajny utwór ale tak bardzo to we mnie uderzyło, przesiąknąłem dźwiękiem, oświetlenie jest niesamowicie dopasowane, intensywne, kolory wyostrzone, po chwili zamykam oczy i odpływam, nie zwracając zupełnie uwagi na tłumy ludzi które mnie otaczały "latam" z zamknietymi oczami.
3:50-po tej piosence stwierdziłem ze trzeba wyjść sie przewietrzyć bo jak odlece tak w swój swiat na dłużej to tylko zepsuje impreze a tego nie chciałem bo sam starałem sie jak najbardziej wykorzysztac każda sekunde, powietrze na dworze wydawało sie takie inne, jakby gęstsze, czułem że je wdycham, poczułem lekka ulge na głowie po tym przewietrzeniu, oczywiście wracam na parkiet, moi kompani też co jakiś czas wpadali na parkiet do mnie do towarzystwa ale 30 minut to max ile tam spedzali bez przerwy, M ma już tak mocną banie że chodzi z taka szybkością że kolega który był tam tylko po kilku piwach co 10 metrów musiał kawałek biedz żeby go podgonić, w końcu M wyszedł gdzieś z klubu (później okazało się ze czuł że "musi iść pobiegać po dzielnicy, robić pompki na środku ulicy, przysiady)
Ja wciąż nie wiedziałem z czym mam do czynienia, jaka substancja zmienia sposób myślenia, mówienia, poruszania sie, życia i nieskończone pokłady sił.
około 4:30-5:20 poszedłem na sofy bo widziałem że koleżanka sie źle czuje, pogadałem chwile, to była taka dłuższe 10 minutowa przerwa, ale i tak mimo tego że Koleżanka też była tak dość podpita, spogladając
na mnie przez moment od razu spytała czy coś mi jest, ja szbko mowie że nic, wszystko ok i ide korzystac z muzyki bo nie długo koniec imprezy ("Maa" nie wiedziała że w ogole brałem jakaś fete, do czasu bo
takie poteżne nie ogarnięcie w głowie jest widoczne na pierwszy rzut oka, koleś z którym wcześniej miałem spięcie znów przychodzi i mnie przeprasza, mówi że nie potrzebuje problemów po dyskotece, ja wlasciwie
zapomnialem przez ten czas co minal ze w ogole coś takiego miało miejsce, olałem go i bawiłem sie dalej, euforia teraz juz zdecydowanie mniejsza jednak wciąż czuje zadowolenie z niczego, radość, zaczynamy
z kolegami powoli rozkminiać powrót, 5 osób zdecydowanie chciało wracać na piechote (14km) wręcz kłuciliśmy się o to jednak chętni za taksówka było więcej. Dopiero teraz zaczynam sie powoli uspokajać od
ciągłego tańczenia, chodź est to cieżkie, widze idącego w moją strone L i D, patrze na D i widze że jest w podobnym stanie do mojego, chodź oczy, i sposób wypowiadania się dużo uboższy, złożenie długiego zdania
było niesamowitym wyzwaniem, pytam L czy nie wrzucił mi jakiegoś psikusa do piwa czy coś, bo miałem dziwna, piekna, a za razem prze potężnie mocna banie, i wtedy on mówi mi zdziwiony "przecież to mefffaa" pytam ponownie zdziwionym głosem CO?! myślac że go źle zrozumiałem, ale znów mowi mi Mefa, pytam go dość zdziwiony CO TO CHŁOPIE JEST I SKĄD TO MASZ I JAK DUŻO TEGO ZJADŁEM? L sam mając baardzo ciężką sytuacje w głowie nie potrafił powiedzieć wprost co to jest, ale że jest prze wyjebiście mocne (zdązylem zauwazyc) mówi mi że miałem tam może z 700-900mg na jednego strzała, wydawalo mi się mało, dopiero gdy inny kolega mowi że już od 300mg zaczyna kopać zdziwiłem sie, cóż wracamy do domu, w taksówce bajera z kierowca, w sumie nie pamietam o czym z nim gadałem, pamietam że strasznie wszyscy sie śmialiśmy, po drodze zachaczamy o nocny kupujemy litra i w 7 osób walimy do kolegi na chate
Powrót do domu, czas na ogarnięcie:
5:45-55 - wbijamy po cichu do niego na chate żeby nie pobudzić sąsiadów, od razu zajmuje sobie wygodny fotelik, sciagam koszulke bo sie gotuje, L bawiąc sie na całego wysypuje na blat gdzieś koło 8 białego i zaczyna
powoli to rozdrabniać, materiał bardzo wilgotny i gumowaty, wydawało sie że nic oprócz bomby nam nie zostanie.
6:15-8:00 - Trzy osoby (nie biorące Mefadronu) nagle zwijają sie do domu a my zaczynamy rozkminke na wszelkie tematy które miały miejsce w nocy, przeżywamy to prze ogromna banie która troche osłabłą a jednak poprzednie duże ilości bieliny powodują że nadal jestem bardzo mocno wystrzelony, L kończy robić kreski, 8 kresek, po 2 na głowe, jedna miała z pułeczke spokojnie, jednak nikt nie miał najmniejszej ochoty zeby sobie zapodać, matex tak leżał i sechł a my bez przerwy rozmawiamy, opowiadamy, przypominamy sobie i śmiejemy śe z siebie i tego co robilismy ta takiej czapie, chodz calkowicie jeszcze i tak nie puściła. Dopiero zwróciliśmy uwage że wódka stoi nie otwarta, nikomu nie chciało sie jej otworzyć, a u nas zaczynaja pojawiać sie te okrutne strony mefedronu, jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka bo pierwszy raz w zyciu miałem z tym kontakt.
Zdarza sie, że ktoś z nas coś opowiada i słowa są jakoś poprzestawiane że traci to wszystko sens a w głowie pewnosc na 200%, że powiedzieliśmy dobrze.
8:00-10:00 - mijają kolejne godziny a my nadal rozmawiamy, w koncu stwierdziłem że juz wypilismy calutka popite do wódki bez wódki to wóderka do lodówki. Czas mija niesamowicie powoli, zaczynamy mieć wrażenie że siedzimy tak już dłużej niż dzien mimo to nikt nie miał zamiaru opuszczać domu bo nasze zjazdy przybierały na sile, myśląc o czymś nagle zobaczyłem to na podłodze, każdy z nas rzuca sporo śmieci które nie wiadomo skąd sie biora:
D sprzecza sie z M o jakaś sytuacje która miała miejsce w nocy, i o to co powiedział D, mnie przy tym nie było, oczywiscie na parkiecie smigałem, a nie wiem dlaczego nagle na pewniaka wyskoczyłem "Jak
przeciez chłopie ty powiedziałeś! i tutaj urwałem i po 2 sekundach dodalem - Kurwa przecież mnie tam nie było" M słysząc to zaczyna sie niesamowicie smiac, D zaczyna coś nawiązywać do takiego Bartka co był na baleciorkach i mówi
"Mi sie wydaje że Bartek znał tą czarnulke" a M z powazna mina i głosem mówi "Przecież to jego dziewczyna"
M prze ogromnie przeżywa to jak dużo na raz D zjadł Mefedryny, nie wiedział nawet że to jest coś innego niż amfa, zaczyna robić bombki, wrzuca do kazdej tak syto od 1,5 do 3g ! po przerzuceniu matexu z worka palcami na chusteczki
i oblizaniu tego co zostalo na palcu juz było widać efekt pocenia, D powiedział "ktoś tu w chuj soli dosypał" myślac ze to białe, M stoi zszokowany i mówi że za dużo tego tam jest, ale D w ogole nie przyjmował tego do wiadomości i 3g
wrzucił na raz, po 5 minutach lało się z niego jak z wodospadu, chodził tak szybko że prawie sie unosił nad ziemia (hehe, moja wkrętka na czapie) później razem ze mna wkretka na taniec, jak ludzie którzy mieli styczność z Mefa
usłyszeli ile on zjadł byli w szoku że jeszcze nie dostał zapaści. Tej nocy grupka 8 osób w klubie miała prze konkretne spojrzenie na świat, wydawało się że jest to narkotyk idealny. A teraz siedząc już w domu nie moge przestać
o tym żeby znów sobie zarzucić linke Meffy, linke zrobiłem i tak zastanaawiałem się koło godziny w koncu się skusiłem, pragnienie było niesamowicie ogromne, nie spodziewałem sie. Tym razem w domu bez muzyki az tak mnie nie roznosiło
z pozoru jednak w głębi siebie była jakaś totalna masakra.
11:00-13:00 Znów zalewają mnie poty, jest niesamowicie gorąco, ja z L się gotujemy po Meffie a M z D odpoczywaja bo nocna bania ogromnie ich zniszczyła. M siedzi i patrzy na te linki które L robił tuż po powrocie, wszystkie stoją tak
jak stały, M zaczyna krzyczeć do L "Zabierz to ku**wa!! To Paruje!! Dlatego tak nas zgniata bo od tylu godzin oddychamy feta!" i wkrecił sobie to tak mocno że nie przestał marudzić dopuki nie znikneła najmniejsza grudka (matex
rzeczywiście był już suchutki) M otworzył okno, balkon z drugiej strony mieszkania zeby zrobić przeciąg, stoi myśli myśli i woła do D OTWIERAJ KREDENS! NIECH SIE WIETRZY! a wszystko mówione z taka powaga, co jakiś czas jebniecie smiechem
ale zastanawiamy sie co z nasza bania, przesłyszenia, przewidzenia, problem z wypowiadaniem sie, oczy jak 5zł, posiniałe stawy, nie można się tak pokazać, porobiony meffka która zajebawszy koło 10 rano przezywam jak bardzo
zniszczyło to nam głowy, ale z drugiej strony to sie podoba wszystkim. Nadal rozmawiając siedzimy i czekamy aż chodz troche przejdzie, ja nieustannie pije wode, w 7 godzin ktore bylem w domu wypilem ponad 3 litry i wciąż mało,
jak sie później okazało odwodniłem sie.
14:00-wychodzimy z domu pomajstrować przy aucie M bo nie działało a on mieszkał dość daleko i nie miałby jak wrócic, wciaz w głowie potezna głupawka, brak checi do rozmowy z kim kolwiek po za nasza paczka która miała odlot bo tutaj
rozumieliśmy na wzajem te śmieci które gadaliśmy.
16:30-20:00-znów przychodzimy do mieszkania D, jestem bardzo zmęczony, wręcz wykończony a jednak nie da się zasnąć oczy są wystrzelone i w środku wszystko buzuje, jestem niesamowicie zdenerwowany tylko sam nie wiem na co, na wszystko
co ktos mowil w moim kierunku odpowiadałem ze złościa i nerwami, L namówił mnie żebym sobie jeszcze zapodał po lince fetki i sie lepiej poczuje ale byłem tak bardzo zważony że 4 linki poszły i nie odczułem nic. Zdenerwowanie, rosło a do tego
dołączało uczucie, że jestem obserwowany, leżąc sobie i słysząc że L rozmawia z D od razu darłem się zeby mnie nie obgadywali mimo że nawet nie słyszałem co mówia, oczy zaczynaja juz odmawiać posłuszeństwa,
pojawiaja sie jasne błyski przed oczami, niektóre przedmioty wydają sie falować, czuje się podobnie jakbym miał depresje, W głowie walcze nieustannie z niesamowitą chęcią, wręcz pragnieniem kolejnej dawki, ale zauwazylem że kolejne zejscie było
gorsze więc wole nie zaczynać, trzeba sie zmusić i zapomnieć, to sobie wbijałem do głowy, ale z drugiej strony jak zapomnieć o najdziwniejszej i jednocześnie najpiekniejszej bani w zyciu. M czując sie juz lepiej stwierdził ze drugiej nocy
nie podoła i wraca, pozegnalismy sie i odjechał.
20:00-22:00 - zdecydowałem że musze się albo upić albo bardzo mocno ukopcić żeby zmusić się do snu bo czułem bardzo silne pubudzenie, które samo otwieralo oczy, w uszach glosne piski, nie pośpie, kumple wkrecili sobie ze zaprosza
jakieś dziewczyny na flache posiedzimy poprawi sie chumor, zawieszeni w komputer 1,5h szukali zapraszali dzwonili nie wypaliło, ja byłem już wykończony, czułem silne wewnętrzene drgania, skóra na dłoniach cały czas była wilgotna
w jakieś jasne plamy, przestałem sie juz odzywac, nie chciało mi sie, po co, wszystko jest do dupy, czuje sie jak potrącony przez tira z choroba umysłowa, ciezko mi sie myśli o najprostszych rzeczach bo sie w tym gubie.
przed 22 zaczynam zbierać się do wyjścia do domu, błyski, przesłyszenia, w ciemniejszych miejscach wyobraźnia sama stwarzała rzeczy które nie istniały ale niesamowicie niszczyły głowe. W domu miałem nadzieje że w końcu zasne,
nadzieja matka głupich. Zaczeły łapać mnie naprawde bardzo silne skórcze które trzymały po wiele minut, nie mogłem ich rozmasować, w oczach już miałem łzy, ciezko sie na czyms skupic bo ciagle mam wrazenie ze cos stoi obok, albo ktos mnie woła,
teraz jest godzina 4:42 a ja wciaz nie śpie i zdaje mi sie że dziś też nie zasne, stwierdziłem że musze opisać tą jak dla mnie niesamowita bańke z dwóch stron, pieknych wrazen, odczuc itd ale tez prze potezne wycienczenie organizmu, jak dla mnie
zejście jest wielokrotnie bardziej męczące od Amfy a zawsze Amfa mnie wyczerpywała, próbuje nadrobić stracone płyny, na przemian masując nie odpuszczające okrutne skórcze, wciąż jest mi strasznie gorąco, zalewa mnie pot. Myślenie zdaje się już
być normalne jak zawsze, bez dziwnych rozkminek, jednak patrzec na wszystko do okoła wydaje mi sie to jakeś inne, miekkie... tak to dziwne ale caly czas czuje ze wszystko delikatnie faluje i jest miekkie. Jestem totalnie wykończony fizycznie
jak i psychicznie, ciagle setki mysli na temat meffowej fazy mieszanej a bielinka i alko co w efekcie dało coś pieknego, jednak po drugim sprobowaniu rano juz powiedziałem NIE, bo zbyt mocno sie to podobało, a teraz zejście jest tragiczne
Oceniając swój obecny stan stwierdzam że zasne dopiero koło 15 najwcześniej... Dramat
Podsumowanie:
Mefedron w sporej dawce jak na pierwszy raz i to na jeden raz w mieszance z alkoholem, białym i zmęczeniem otworzył mi inny piekny swiat gdzie chciałem kochać wszystko, radość nie do opisania i nie konczaca sie siła... po paru godzinach
fajnego odlotu już od chyba 16 godzin mam bardzo ciezkie chwile. Przez kiepskie dogadanie miedzy mna a kolega na nieświadomce zjadłem duża dawke czegoś bardzo mocnego, niektórzy twierdzą że mocniejsze od Cocainy, Sama ciezka banie
udało mi sie ogarnąć bez problemu zaś zejście w moim przypadku jest dramatem, z jednej strony wykończony a z drugiej nie da sie zasnąć. Sam po sobie jeszcze nie wiem, ale inni ktorzy mieli z tym kontakt kolejny raz mowią że Mefka
lubi zostawiać duże rysy na głowie, oczywiscie wiekszosc ludzi powie ze nic zlego sie nie dzieje, bedzie wpierdalac to badziewie dzien w dzien twierdzac ze nie jest uzalezniony, a są tacy którzy w zyciu brali np 3 razy a potrafia sie
przyznać że po każdym razie zostało coś co juz nigdy nie mineło i nie wróciło do normalności. Mefedron u niektórych ludzi ma bardzo delikatne zejscia, zas u innych jak u mnie jest to bardzo męczące i wycieńczające.. na dłuższa mete
psychika siada na 100%, po jednej mocniejszej Bani wydaje mi sie że jestem jakimś debilem który nagle nie umie się odnaleźć i funkcjonować. Przy dłuższym "mitingu" mogą już pozostać
stany lękowe, obsesje róznego rodzaju pojawiające sie w głowie na zejściach, mania prześladowcza. Powiem tak, jeśli masz naprawde mocna psychike i bedziesz umiał przestać to koniecznie musisz spróbować bo uczucie neisamowite,
jeśli zaś ciężko Ci jest z takimi rzeczami nigdy nie próbuj, uwierzcie na słowo, po pierwszym razie chęć i potrzeba kolejnej dawki była tak potezna że nie dało sie normalnie funkcjonować bo ciagle o tym się myślało.
Mefedron-Piękna prze przyjemna faza sciągająca całkowicie na dno. Trzeba na to uważać
- 59068 odsłon
Odpowiedzi
Dobra kapa nie jest złą
Zjazdy są też zależne od dawki, ja po 1g na raz nie mam jakiegoś super extra zjazdu ani deprechy, mianowice 6g na dwie osoby mnie tak porobiły że na drugi dzień nie chciało mi się żyć, mówiłam o czymś a zaraz nie wiedziałam co dalej chcę powiedzieć, czułam się po prostu głupia. Więc zjazd zależny od dawki też jest moim zdanie, nie jadam Meffa dużo a skutki widzę i staram się nie jeść tego tym bardziej że ciężko o dobrego mefa w tych czasach, przynajmniej u mnie w mieście. Raz dostane takiego że 1g mi styknie i mam banie życia a raz tak że 1g muszę zjeść na raz żeby mieć kapę , dobrą kapę .