także ten...
detale
Średnie: dxm, szałwia, psylocybina.
Jednorazowe(i dobrze): zolpidem, metkat, benzydamina
raporty mrozek
także ten...
podobne
Latający hamak
Zaczeło się futurystycznym akcentem. Zamknięte oczy, spadam (niesamowicie szybko i głęboko w porównaniu do poprzednich tripów), znajduje się nad górami. Wszystko zaczyna falować, jakieś dwie barwy (jak dla mnie symbolizowały substancje- dwa psychodeliki) falując nakładają się na siebie. Co ciekawe trajektoria "lotu" zyskała dodatkowy wymiar - mój kokpit bujał się, tak jakbym leżał w hamaku. Zaraz, zaraz czy ja paliłem salvie? Efekty fizyczne łudząco podobne. W rytmie tego falowania zrzucam skórę, przyjemne.
T+~20min
Otwieram oczy.
W celu wyplucia śliny do przygotowanej wcześniej 'plujki' ;) Pokój nabrał futuryzmu.
<img src=" http://static.dezeen.com/uploads/2008/11/future-hotel-room-by-lava-1-fut..." alt="[klik]" />
Niczym star wars, prawie jak rok 2222. Czuje się kobietą. Chyba jestem kobietą. Chyba mnie przerasta. Straciłem punkt odniesienia, poczucie rzeczywistości. Która była tą moja? Kim ja byłem? Czym jestem?
Też się zgubiłeś?
Zamykam oczy, odwiedzam dziesiątki/setki płaszczyzn, każda z nich rządziła się innymi prawami. W każdej byłem kimś innym. Podróżowałem w czasie. Trip zaczął się w przyszłości, im więcej czasu mijało od peaka tym bliżej latami byłem do prawdziwego ja. Scenka z kopciuszka, schody z pantofelkiem, żadnej postaci. <img src="http://www.tapeta-kopciuszek-schody-pantofelek.na-pulpit.com/zdjecia/kop... " alt="[klik]" />
Spotykam tam samotnego świerszcza. Jego zakłopotany wyraz twarzy mówił mi wszystko, biedaczyna nie może wrócić do swojej płaszczyzny.
"-Też się zgubiłeś?
-Taaa"
Podbiega zmęczony życiem grubas przypominający jakiegoś polskiego kolejarza, wniósł ze sobą klimat rdzy i brudu PKP.
-Zagubieni? Chodźcie za mną.
T+~2,5h
Akt się urwał, otwieram oczy. Pokój wciąż nie przypomina realnego. Dziwność ścian i mebli silnie odbiegała od mojego pojmowania. Czułem, że to tylko jakiś niesamowity film, dramat o cząsteczce, która nie może się odnaleźć. Bez większego namysłu wyjąkałem "Ale koleś ma tripa!" Chwila. O kurwa. O ja pierdoleeee. Przypomniałem sobie siebie. Uświadomiłem sobie jak jestem daleko. -Jestem w matrixie. Sporo paniki, ale mimo wszystko nie nazwałbym tego bad tripem. Ogarniało mnie szaleństwo. Nie próbowałem już zamykać powiek, latać i szukać swojego pokoju. Przy takiej ilości napotkanych przeze mnie płaszczyzn byłoby to niemalże niemożliwe. Leżę w tym pojebanie dziwnym pokoju przez dłuższy czas. Gdy tylko wróciła mi pamięć i świadomość tego co robiłem przed tripem, jakim człowiekiem byłem, przypomniałem sobie jeden diabelski szczegół. Czosnek granulowany! Skurwysyn pewnie wszystko podbił do nieziemskich rozmiarów. Po 20-30 minutach przygotowywania się do wyjścia z pokoju, chwytam klamkę. Chwila napięcia. Czuje się jak Neo z matrixa, który otwierając drzwi rozstrzygał losy świata (tyle, że tu chodziło o moją głowę, nie świat). Wyglądam zza drzwi lekko wychylając głowę.
-Kurwa ale dziwnie, okrągłe drzwi? To na pewno nie mój dom. Wracam do pokoju. Ostatni raz zakładam słuchawki.
Świadomy już tego, że tripuję energicznym głosem w myślach podkręcam całą sytuację do olbrzymich rozmiarów.
-Mogę wyjść z ciała i rozprzeeeestrzenić się po całym świecie!
Mó... Myśląc te słowa przekształcam się w tubę mięsa i w rytm muzyki rozpryskuje się po całym otoczeniu, niesamowite.
Lecę, napotykam setki kokpitów-ciał, z których płynęła jakaś silna energia. Oni wymieniają się duszami, nie wiem czy do końca świadomie, ale obrzydziło mnie to. Istny akt wyzysku, chciwości, zła. Podnoszę powieki. Pokój równie dziwny, jednak tapety odzyskują swój pierwotny kolor. Dalej! Otwórz drzwi!
"Idę" tym chaotycznym krokiem, słyszę czyjąś obecność w okolicach łazienki - ucieszyło mnie to, sprowadziło na ziemię. Zmierzam więc do kuchni. Rzygirzygi - całkiem neutralna, zamierzona czynność. Inne pokoje podobnie jak mój wciąż utrzymywały niesamowitą dziwność. Czuję ulgę, schodzi. Po kilku minutach uświadamiam sobie, że udało mi się wrócić. Ciesze się jak niemowlę i zafascynowany tripem próbuję ułożyć chronologię wydarzeń z tej nocy. Zaczyna się zjazd, boli twarz. Piję 300mg kody i śmieje się z tandety blura (i kilku innych wtyczek niczym z prostych programów graficznych), który nałożył mi się na obraz po wypiciu roztworu.
___________________________________________________
Trip szczególnie z początku przypominał szałwię, z którą doświadczenia wielkiego nie mam (kilka razy extrakt x10) więc dysocjacja jak dla mnie silna.
Nie spodziewałem się tego po tej substancji, 600mg 3 tygodnie przed tym tripem nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Z pewnością nie planowałem przeżyć takiego doświadczenia, to spowodowało całe zagubienie. Wcześniej spożyty czosnek to tylko 2 łyżeczki granulek, które trafiły później do panierki, więc nie było tego dużo - nie myślałem, że taka ilość jakkolwiek wpłynie na jakość tripa.
Występowały zaburzenia mowy - powoli wszystko wracało do normy po ok 20h od tripa.
- 7992 odsłony