mixowy niedosyt. cipacz & alkohol & kodeina.
detale
2 piwa Tyskie.
150mg Kodeiny.
Lokacje-Centrum Handlowe Galaxy (byłem w kinie ;)), Centrum Handlowe Turzyn, Tramwaj nr. 8. Spacer po dzielnicy Gumieńce.
Kodeina-4x
DXM-6x
THC-duużo:)
Gałka-1x
Hash-1x
mixowy niedosyt. cipacz & alkohol & kodeina.
podobne
Witam! W sumie nie jestem nowy bo hyperreala i ng odwiedzam od kilku miesięcy ale dopiero dziś postanowiłem coś wyskrobać, tym bardziej że to mix:)
Dzisiejszy dzień był planowany od dłuższego czasu gdyż chciałbym go spędzić w szczecinie. Obecnie mieszkam w Berlinie i dla mnie jest to naprawdę za duże miasto do tripowania, te podróże metrem potem autobusem aby gdzieś dojechać źle wpływają na moją psychikę. Szczecin z kolei jest mniejszym miastem i wracając do domu szedłem z "kapcia". Poza tym te sentyment do miasta zawsze gdzieś w człowieku siedzą i po jakimś czasie brakuje czegoś. Nie dokońca wiemy czego ale moje rodzime miasto potrafi człowieka uszczęśliwić. Najśmieszniejsze jest to że co druga osoba w Berlinie mnie krytykuje bo chę wrócić do Polski. No cóż zdarza się. Wakacje się zaczęły a w głowie tylko jedna myśl -> Benzydamina. Zakupiłem ją kilka dni wcześniej, Pani która mi go podawała troszkę się śmiała. W sumie to dziwnie wygląda jak facet idzie do apteki po środek do irygacji cipki ale mi to zwisa co ktoś sobie o mnie myśli :) Tak naprawdę ten miks nie był planowany, miałem zjeść tylko benzę i coś poczuć ale zbieg okoliczności spowodował że zakupiłem kodę i piwko Tyskie.
Ekstrakcję 2 saszetek benzydaminy przeprowadziłem o godzinie ~15:05.
O godzinie ~15:12 spożyłem delikatnie mętny napój. Myślałem że będzie gorzej smakował. Dla mnie był o niebo lepszy niż gałka od której mam odruchy wymiotne na samą myśl.
15:15. Umyłem na czycia po ekstrakcji aby nie pozostawić babci syfu. Następnie ubrałem koszulę, postraszyłem pachy dezodorantem, wziąłem PSP z nową track listą i ruszyłem na miasto.
Od tej pory ciężko mi podać dokładny czas bo chronologia w mojej głowie została delikatnie zachwiana.
~16:00. Wyszedłem z autobusu i ruszyłem pieszo w kierunku galaxy. Po drodze wypiłem 1 Tyskie i z niecierpliwością czekałem na efekty których jeszcze nie było.
~16:15. Jadąc ruchomymi schodami na 2 piętro odczułem pierwsze efekty. Zacząłem się czegoś bać. Nie miałem krzywej fazy że wszyscy się na mnie patrzą czy coś w tym stylu, to było na zasadzie wewnętrznego strachu przed schodami które prowadzą do bram piekieł. Diabła nie widziałem ale to przeżycie było dosyć nieprzyjemne. Do tego strachu doszły rozkminy... Co by się stało gdybym spadł? Byłbym roślinką do końca życia? Umarłbym? Co by zrobiła moja matka? Jednym słowem nieciekawie bo nawet po dużych dawkach dexa nie miałem takiej schizy.
~16:25. Kupuję bilet na piraci z karaibów 3D. Odbyłem ciekawy dialog z kasjerem. Wtedy był ciekawy, teraz jest dla mnie bez sensu.
K: Witam serdzecznie.
Ja: Witam, poproszę bilet na Piraaci z Karaibów. Najlepiej normalny seans bez 3D.
K: Tak się nie da ponieważ mamy tylko możliwość zobaczenia filmu w 3D.
Ja: No dobra, nie będzie, wkońcu lepszy rydz jak nic.
K: Poproszę jeszcze legitymację.
Ja: Eeee, aaa,eeee. po co Panu? ( mam niemiecką legitkę i często są z tego problemy)
K: Takie przepisy.
Ja: Okey, proszę bardzo.
K: Dziękuję.
Ja: To już? Kiedyś miałem problemy z powodu niemieckiej legitki.
K: No widzi Pan, tak naprawdę zależy na kogo się trafi... ja osobiście sprawdzam czy jest poza tym na Pańskiej jest napisane po angielsku żę jest to Legitymacja szkolna. Są ludzie i ludzie.
Ja: Jestem bardzo miło zaskoczony.Dobrze wiedzieć że są ludzie którzy nie muszą komuś dojebać czegoś droższego/gorszego przez złośliwość.
K: Hehe, miłego oglądania.
Ja: Dziękuję i miłego dnia życzę!
~16:35. Stoję w kolejce w KFC po longera, pepsi i frytki(zielone).
Po dobrych 10minutach stania dostałem zestaw z kubkiem do którego mogę nalać tyle picia ile będę chciał. Z bananem na twarzy(przez kasjerkę, była bardzo ładna i zapomniałem w ogóle że stałem w kolejce) usiadłem i zacząłem konsumować a raczej wpierdalać bo byłem strasznie głodny. Longer bardzo mi smakował, powiedziałbym że daaawno tak dobrego nie jadłem. Pewnie to przez benzę bo wyostrza zmysły. Po krótkiej chwili wziąłem się za frytki, zjadłem jedną, drugą trzecią i nagle wkręt albo i nie wkręt. Frytki były zielone i spowodowały odruch wymiotny. Rozkminy były bardzo dziwne, jak człowiek wymyślił frytki? Takie smaczne a to tylko ziemniak. Zachwycałem się zielonymi frytkami... Oprócz frytek towarzyszyły mi co chwila przesunięcia obrazu. Działało to na zasadzie braku synchronizacji gałek ocznych, jak byłem zapatrzony w jeden punkt i nagle przesuwałem oczami w np. prawą stronę to prawe oko widziało "normalnie" a lewe potrzebowało sekundy aby się dostosować do prawego. Efekt ten spowodował banana na twarzy :)
~16:50. Wchodzę do sali, biorę okluary i siadam na moim miejscu. Z mojej lewej strony,2 miejsca odemnie siedziały dwie dziewczynki. Miałem wrażenie że się ze mnie nabijają i obgadują jaki to jestem ćpun itd. Chore wkręty. Mimo takich wkręt byłem świadomy. No jak po 3piwach :)
~17:10. Reklamy,reklamy i jeszcze raz reklamy. Myślałem żę jajko zniosę do tego mania prześladowcza że dziewczynki mnie obgadują a inni też się na mnie gapią.
~17:12. no wkońcu, światła zgasły i..... Dupa, reklama papieru do dupy. Pod koniec reklamy papieru Regina Pani spikerka powiedziała iż specjalnie dla nas papier został nawilżony aby zapewnić komfort. Po czym jakiś typ z tyłu: Do tego 3warstwowy, bez obaw że palec wejdzie w kakao. Wtedy myślałem że pierdolnę. Śmiałem się jak dziecko hehe:) Na szczęscie zapomniałem o dziewczynkach i w spokoju skupiłem się na filmie.
~17:15 do ~19:45 Ehh co tu opisywać. Halucynacji na żywo nie miałem aż do momentu wyświetlenia napisu Multikino. Literka "o" zaczęła wirować w kółko jak szlifierka. Był to jedyny haloon na jawie, tak to tylko ciągle zaburzenia wzrokowe i słuchowe. W kilku momentach filmu był jakiś dźwiek ale mój mózg nie potrafił dopasować dźwięku do sytuacji w filmie i wysyłał mi sygnały że to nie film tylko "coś" z zewnątrz. W strachu zdejmowałem okulary i rozglądałem się do okoła sibie w poszukiwaniu "czegoś"-sam do tej pory nie wiem czego. Szczerze mówiąc bardzo wczułem się w film, jak bym był twórcą tego filmu. Do tego przez momenty efekty 3D dawały kopa jaźni. Ogólnie bardzo pozytywnie się oglądało film, tylko na początku ciężko było się skupić. Nie mam pojęcia kiedy było apogeum benzydaminowej fazy. Przypuszczam że to z powodu małej dawki, raptem 2 saszetki.
~19:50. Toaleta, siusianie, mycie rąk i gapienie się w lustro ale niczego ciekawego nie zobaczyłem. Liczyłem choć troszkę na efekty dexa.
~20:00. Wyszedłem z centrum handowego i pognałem przed siebie. Idąc odwiedziłem Społem i nabyłem drogą kupna butelkę 0.33l piwa Tyskie oraz opakowanie Thiocodinu w aptece która była obok sklepu. Po wyjściu, zauważyłem małą uliczkę i ławkę na której spożyłem medykament aby nie robić sobie przypału. Wszystko zapiłem piwem. Przez chwilę miałęm odruch wymiotny bo wziąłem za dużo piguł i nie mogłem ich przełknąć na raz i poczułem smak tych tabsów. Fuj, ohydne to jest. Moim celem podrózy był dom babci ale wykonałem go z opoźnieniem.
~20:30Postanowiłem odwiedzić centrum Turzyn co było totalnym idiotyzmem gdyż nic tam nie robiłem. Przyszedłem, wjechałem schodami do góry, poszedłem znowu do toalety. Nie zrobiłem w tym centrum handlowego nic, kompletnie nic, zero, nul! Tylko narz przysiadłem na ławce na przeciwko sklepu z perfumami Sephora. Znajdowała się tam masa różnych flakoników, buteleczek i wszystkie w innych kolorach. To było piękne, ta głębia kolorów. Cud, miód! Już wiedziałem ze koda delikatnie mizia. Do tej pory ludzie byli mi obojętni, ale po wyjściu z turzyna zaczęli mnie drażnić. Ruszyłem przed siebie. Równolegle do chodnika były tory tramwajowe "8" dlatego poszedłem na przystanek i zobaczyłem kiedy będę miał tramwaj. Za 13minut. Hmm iść czy nie iść? A chuj, raz się zyje, najwyżej ucieknie i będę miał 2kilometry więcej.
~20:40. Stojąc na następnym przystanku Brama Centralna (Cmentarz Centralny) czekałem na zejście benzy. Smutno mi się zrobiło siedząc samemu na przystanku i myśląc o ludziach którzy już nie żyją. Pomyślałem trochę o życiu i śmierci, jak powstał wszechświat itd. W każdym bądź razie to nie była faza poprostu w miarę trzeźwe rozkminy. A koda i alkohol tylko pogłębiły uczucia.
~20:55. Przystanek końcowy Gumieńce. Wkońcu swoje rewiry. Z kapcia zajebany poszedłem do domu! Czułem się psychicznie wykończony. Mój ózg nie chce myśleć.Spać! Ale nie ma chuja nie będzie spania po benzie! Muzyka zaczęła mnie irytować i zdjąłem słuchawki. arzę o ciszy i spokoju.
~21:30. Witam babcię, krótko powiadam na jakim byłem filmie, czy mi się podobał i najważniejsze czy nie jestem głodny. Czy Wy też tak macie że babcia zawsze myśli że jesteście głodni? Straszne tym bardziej po takim mixie.agadałem trochę babci i odpuściła mi obiad. Dziadka nie było bo poszedł do pracy i była cisza... Taka piękna cisza bez telewizora, muzyki nic! Tylko tykanie zegara który mnie dosłownie wkurwia jak mam zasnąć ale tym razem działał kojąco na wyprany mózg.
~22:20. Po zjedzeniu 3 kromek z jajkiem, pomidorem, szynką, cebulką i szczypiorkiem wziąłęm się za pisanie tego TR-a. Miałem pewne obawy co do "kanapeczki a'la babcia" bo na żołądek po kodzie piwie i benzie było ciężkim wyzwaniem.
23:20. Koczé pisać i chyba przesadziłem z długościa hehe. Kanapki się przyjeły i nawet dobrze się czuję.
PODSUMOWANIE:
Ogólnie był to ciekawy trip i napewno powtórzę benzę tylko że wezmę większą dawkę. Myśle nad 4 saszetami.
Pozytywnie zadziałała też kodeina, która zasłoniła zjazd.
Polecam oglądanie filmów na niskich dawkach benzy. Ciekawie bybyło oglądać horror po 5 saszetkach cipacza hehe. Chyba bym się zapłakał na śmierć. Byłem cały czas świadomy pomijając kilka wkrętów. Czuję pewien niedosyt bo myślałem że benza mocniej na mnie podziała. Może wpływ na efekt miał DXM który brałem tydzień wcześniej ale z drugiej strony tylko 450mg.
- 19426 reads