wszechzachwyt. po drugiej stronie lustra
detale
obecnie — fenazepam, DPT, 4-ACO-DMT, 4-HO-MET, 4-HO-MIPT, 5-MEO-DIPT, 5-MEO-MET, 4-HO-DET, 2C-E, metoksetamina, LSD, 2C-P, DOC, MDMA, 4-ACO-DIPT
raporty tanata
wszechzachwyt. po drugiej stronie lustra
podobne
+30min Pierwsze delikatne efekty, a po kolejnych 5min byłam już całkiem po drugiej stronie. Ho-met jest dość delikatny dla umysłu, dlatego też przez całą podróż bardziej świadomie musiałam ukierunkowywać się na psychodeliczne doświadczenie.
Zatem, Alicjo...witaj w tajemnicy. Płakałam ze szczęścia i nagłego zrozumienia, wyobrażałam sobie jak umieram, rozpadam się i nie pozostaje nic, co mogłabym nazwać sobą czy śladem po sobie. Widziałam tysiące transformacji istnień na sekundę — wszystkie formy życia nieustannie przekształcające się w kolejne, bez końca, bez początku, oddające swe życie Życiu.
Patrzyłam na swoje dłonie oplatane subtelną fraktalną siecią, wszystko tak żywe, moje ciało w jedności z całą materią. Muzyka brzmiała niesamowicie intensywnie, szeptałam — święto każdego dnia, święto każdej nocy — wieczne tu i teraz. Czułam jak moje ciało rozrasta się, aż w końcu staje się całym wszechświatem...Byłam ziemią i oceanem, pięknem, harmonią, czystą energią i powietrzem, przestrzenią, w której rozgrywa się całe widowisko świata, przestrzenią poddaną każdemu aktowi woli. Rozkładałam ramiona przyjmując każde wrażenie. Oddawałam się Życiu.
Nagle fraktale znów zaczęły przybierać śmiercionośne kształty. Kły, czaszki, w końcu masa wijących się robaków, dla których rozkład jest ekstazą. W tym momencie muzyka zmieniła się na 1200misc-Salvia Divinorum i czułam jak robactwo wgryza się we mnie. Zaczęło się przemieniać w jakieś inne istoty, wwiercać w moją głowę. Nie mam pojęcia skąd przyszły mi myśli o obcych formach bytu, o jakiejś ponadludzkiej rozproszonej na monady inteligencji i eksperymencie pod nazwą człowiek. W tym stanie nic nie jest niemożliwe.
Później poczułam się wyjątkowo dobrze, zielonozłociste kształty i światła ogarniały mnie całą. Znów płakałam. Wszystko ku czci każdej chwili istnienia. „Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, śmierć jest przeciwieństwem narodzin. Życie jest wieczne.” Śmierć jest zbawieniem — nasz organizm jest bardzo mądry, jesteśmy połączeni z całym wszechświatem, jesteśmy jego częścią i jednocześnie nim samym, doskonałą całością. Jeśli nie potrafimy uwolnić się od umysłu i jego snów, to śmierć właśnie to obiecuje. Każdego uwalnia od cierpienia i od każdych innych wrażeń. Oczywiście idealnie jest doświadczać „tego wszystkiego” i samego procesu śmierci w pełni świadomie.
Moje ego znów odrobinę zetlało...Życie jest Potęgą...energią/materią...nieskończonym światłem i nieskończoną ciemnością. To wszystko tak straszne i piękne i święte. Doskonałe, tak...Widziałam różnych bogów różnych cywilizacji. Uczestniczyłam w rytuale przyjęcia do kręgu jednych z nich — wszystko w starożytnym Egipcie, świątynie, pylony, zwierzęce maski, włączenie dłońmi do kręgu-uczty-święta. Choć nie wiem dokładnie...
Gdy pomyślałam o planetach w naszym Układzie Słonecznym, zobaczyłam rozkwitające indyjskie ogrody. Rozkwitały bogami czy istotami ludzkimi, a wszystko w takiej niezwykłej harmonii i spokoju, bez pośpiechu, w swoim czasie. Dominowały barwy pomarańczy i kształty mandali, płatki lotosu.
+2h Księga Thota wyglądała cudownie. Zażyłam kryształy. Wizualizowałam sobie tańczące, medytujące postacie. Było to piękne, każdy ruch aktem magicznym, totalną afirmacją życia. Postanowiłam we własnym życiu wrócić do tańca i z większą dyscypliną praktykować medytację i inne formy uświęcania rzeczywistości dnia codziennego. To co przeżywałam ostatnio było nie tylko nowym doświadczeniem, ale zupełnie nową jakością samego doświadczenia.
To wszystko jest połączone...to co czuję wpływa nie tylko na mnie, ale i na Ciebie. Pragnę właśnie tak kreatywnego życia dla Nas, pragnę byśmy nawzajem wyzwalali swój potencjał, byśmy stawali się parą doskonałych boskich kochanków. Tak, wiem że zintegrowanie tak silnych doświadczeń nie jest łatwe, ale naprawdę warto, tak czuję. Chodzi o uzdrowienie...mnie...Ciebie...Zobaczysz że można jeszcze bardziej, jeszcze...chyba nie istnieje granica rozkoszy.
+2h30min Zaczęłam coraz bardziej się pocić, zupełnie mokre dłonie, bardzo lekki szczękościsk, przez chwilę lekkie zgrzytanie zębami, piję wodę, i nagle...ląduję w innym wymiarze. Wejście kryształów na tryptaminie to coś tak rozkosznego, nieporównywalnego chyba z niczym...
Dotykam swoich włosów — niezwykłe elektryzujące wrażenie...Wyciągam ręce w przestrzeń, by poczuć jak niesamowicie subtelny każdy najmniejszy ruch, jak doskonale swobodny. Znowu gorące łzy tych wszystkich wrażeń i emocji. Staję się wszechogarniającą miłością i nie mogę uwierzyć w to, co i jak czuję. Ile świętej energii wyzwolonej w rozkwicie świadomości...Szepczę „dziękuję”...
To jest tak potężne...piszę do A., że zwariuję z rozkoszy...Moje ciało staje się bardzo miękkie. Dotykam swoich warg i czuję pocałunki. Czuję jak każdym oddechem uczestniczę w „tym wszystkim”. Kryształy działały bardzo falowo, ekstatyczne przypływy i katarktyczne odpływy. To pierwsze wrażenie na wejściu było tak silne, że niestety przez chwilę potem żałowałam, że to już minęło. Ale pozornie, przecież to wszystko zawsze trwa. Dzwoniłam do A., śnił, a ja tak pragnęłam przekazać całą tą obezwładniającą miłość. Płaczę...czuję jakbym dotykała absolutnej rzeczywistości albo ona przenikała mnie i zakrywam usta dłonią, nie wiem, w przerażeniu tajemnicą?, potęgą?, życiem? Niewypowiedziane. Zabrakło mi nawet łez. Nie wiem czy można cokolwiek powiedzieć o naturze tego stanu świadomości. To było tak przejrzyste, czyste, doskonałe.
Gdybym była tej nocy z A. z pewnością pożarlibyśmy się miłośnie nawzajem. Egzystencja jest czystą radością. Każdy ruch nieskończenie subtelny, każdy ruch pewnością, każdy ruch porozumieniem z całym życiem. Jedność człowieka i kosmosu, mnie i Ciebie. W nieskończonym tańcu, przyzwoleniu, nasze komplementarne wole, wszystko tak dopełniające się, idealne w nieograniczonej potencji.
Wszechzachwyt...wspaniałe...wspaniałe...wspaniałe... Każdy dotyk przenikający całość istnienia. Moje usta tak spragnione i spełnione. Mój zapach...po raz pierwszy w życiu czułam własny intymny zapach...moje dłonie, mój oddech i pot pachniały moją kobiecością...to było tak intensywne, tak totalne, tak złożony, różnorodny i prosty jednocześnie mój własny zapach. Kochałam się sama z sobą bez pośrednictwa zmysłów...? Byłam niesamowicie rozerotyzowana, nie musiałam dotykać swego ciała by czuć bardziej niż zmysłową hedone. Wszechogarniający orgazm...moje zetlałe ja i cały wszechświat miłości. Wyobrażałam sobie A. i zupełnie realnie czułam nasze pocałunki, ostateczną Bliskość. Gdyby A. wziął mnie wtedy, wziąłby cały wszechświat. Opowiedział mi później swoje sny, tak jak czułam..., byliśmy bardzo blisko.
Muzyka była cudowna...Teraz Steve Roach - Ochua - i byłam tam, byłam szamanką która nawołuje, zaklina rzeczywistość. Wszystkie fragmenty scalone, każda rana uleczona, zasłona iluzji coraz to rwie się. Och tak...dokładnie. Kim Jesteś? — Kim jestem? Idę do łazienki, chwieję się, patrzę w lustro. Moje piękne długie włosy, moje wargi zaczerwienione od pocałunków z Życiem. Wspaniałe źrenice w rozkwicie. Odpowiada mi uśmiech buddy, każda chwila na zawsze, świadomość świadoma samej siebie, wewnętrzny śmiech „skąd przyszliśmy, dlaczego, dokąd zmierzamy”. Kim jesteśmy dla siebie. Czym jest to odnajdywanie bez końca, ta bezimienność i to rozgorączkowanie. Wiedza radosna w równowadze. Alicjo, odnalazłaś siebie?
+ 5h Zaczyna się hometowy natłok myśli, potem ból głowy. Biorę 1,5mg fenazepamu na sen. Nigdy już nie spróbuję tego boskiego połączenia substancji w samotności.
+ 7h Zasypiam.
- 26039 odsłon
Odpowiedzi
Wspaniałe doświadczenie i
Wspaniałe doświadczenie i wspaniały tripraport. Przeżywasz psychodeliki podobnie jak ja i do podobnych wniosków o świecie dochodzisz. Wierzę, że to dlatego, bo rzeczywiście tak jest.
W cudownym, przepełnionym miłością wszechświecie żyjemy, i to wspaniale, że trafiliśmy na te substancje, które pomagają nam to zrozumieć.
Sam jeszcze candyflippingu nie próbowałem, ale przymierzam się do tego. Myślałem o tym, żeby pierwszy raz spróbować właśnie w samotności, gdyż wyobrażam sobie że doświadczenie może być tak intensywne, że interakcje międzyludzkie i tak będą niemożliwe. Myślisz, że jednak lepiej z kimś bliskim? Bo jeśli chodzi o samo MDMA, to nie wyobrażam sobie w samotności.
candyflipping
Dziękuję. Tak, "To Wszystko" jest doskonałe, trzeba tylko oczyścić naszą percepcję, by tego doświadczyć..I masz rację, psychodeliki mogą bardzo pomóc. Wszystko we wszechświecie ma swoją funkcję, być może właśnie psychodeliki są tym idealnym, bo potężnym i egalitarnym narzędziem komunikacji między wszystkimi istnieniami, być może uczą uniwersalnego języka...
Co do candyflippingu z bliską osobą, myślę że interakcje będą możliwe..a zatem wręcz konieczne. Pierwszy raz próbowałam mdma w samotności, było bardzo terapeutycznie, ale gdy spróbowałam z towarzyszem mojego życia...przekroczyliśmy wszelkie granice dzielące 'ja' od 'ty', błogosławiliśmy każdy fragment naszego ciała, nie pragnęliśmy już niczego. Tak, też nie wyobrażam już sobie mdma w samotności. Bardzo możliwe, że wspólny candyflipping przyniesie jeszcze bardziej intensywne przeżycia, między innymi jedności, totalności istnienia i wiele innych cudów świadomości tu i teraz..
Tak powinien wyglądać TR z
Tak powinien wyglądać TR z psychodelika.
;-)
super raport...cudowne przeżycia...
pozdrawiam
Ananda
yeshe.bloog.pl
ps.czy możesz dać do siebie jakiś kontakt na GG 7057512..
Ananda