Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

mój pierwszy mix czyli alkoholowo-marihuanowa przygoda

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
około 0,7l alkoholu + 0,3-0,4g marihuany
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
impreza ze znajomymi, dużo alkoholu, dobra zabawa (jeszcze lepszy nastrój)
Wiek:
16 lat
Doświadczenie:
alkohol, marihuana, kodeina

mój pierwszy mix czyli alkoholowo-marihuanowa przygoda

Zaczynając od początku: było to dla mnie na tyle silne przeżycie, że niewiele pamiętam do dziś. (mimo że nie wydarzyło się to jakoś bardzo dawno temu)

Zaczęło się od wizyty w biedronce, gdzie zakupiłem pół litra cytrynówki. (o dziwo bezproblemów na kasie udało mi się ją kupić) Zaraz po wyjściu ze sklepu, spotkałem grupkę kolegów, z którymi miałem spędzić wieczór. Impreza na którą szliśmy to była domówka u jednego z kolegów, który oprócz pozostałego alkoholu, (jak się potem okazało) miał ze sobą grama naszej ulubionej substancji. Po przyjsciu do niego zaczekaliśmy na resztę gości, i wspólnie przystąpiliśmy do picia. Minęła z godzinka, wciąż siedzieliśmy w domu. Już wtedy sporo wypiłem bo pamiętam że czułem wyraźne działanie alkoholu. Kiedy wpadliśmy na pomysł by zaspokoić czymś głód, zrobiliśmy sobie pizze w piekarniku, a po zjedzeniu jej dalej piłem. Wypiłem już tyle, że nie byłem w stanie więcej. Alkohol już działał, czułem że jest fajnie, dobrze sie bawiłem w tamtym stanie.
Potem część gości musiała wracać do domu, (była okolica północy) więc wraz z paroma kolegami odprowadziłem ich na przystanek, wpierdalając się po drodze na żywopłoty, skacząc po skrzynkach i przewracając się specjalnie. Pisząc to chce wam uzmysłowić w jakim stanie upojenia alkoholowego byłem. Potem koledzy zaproponowali że wrócimy do domu inną, dłuższą drogą, zaczęliśmy iść. W pewnym momencie jeden z nich wyciągnął nasze cudo. To był chyba gramowy skręt, żadne lepsze zioło typu lemon haze czy coś, po prostu gram który kupił u nas w mieście. W drodze do domu, a raczej (jak się później okazało) na jakieś pola, wypaliliśmy go chyba w 3 osoby. Od razu poczułem efekty zioła, wiadomo: kapeć w mordzie i charakterystyczny wachlarz odczuć i emocji. Nie było badtripa. Ale THC w połączeniu z niemałą dawką alkoholu zaczęły mi płatać figle. Pamiętam wszystko do momentu zjarania się, później widziałem już tylko nakręcone przeze mnie nagrania. Jedyne strzępy jakie pamiętam, to jak wposzliśmy na stacje benzynowa koło 1-2 w nocy i kupowaliśmy picie. Do teraz nie wiem jakim cudem udało mi się tam wejść, wziąć butelkę z piciem, zapłacić i wyjść XD Potem jedyne co pamiętam to jak z kolegami tańczyliśmy za tą samą stacją do piosenki 1 moment od Buki, i jeedliśmy czekolade (dla tych co zjarani nie jedli nigdy czekolady to polecam bo ma zupełnie inną, lepszą konsystencję). potem nagle ktoś zauwałył radiowóz, który zwyczajnie przyjechał zatankować, ale grupa zjaranych i najebanych jak stodoła dzieciaków pomyślała że to do nich, więc zaczeliśmy uciekać, przez pola jakieś kurwa dziwne miejsca, sam nie wiem ile ta ucieczka trwała, alee kolejne nagranie jakie mam to jak skończyliśmy biec i zatrzymaliśmy się przy jakimś budynku. Potem łażenia po osiedlu ciąg dalszy; zapuszczanie się w dziwne uliczki itp. ale sam tego nie pamiętam. Kompletnie urwalo mi film. Później jakoś wróciła mi świadomość, jak poszliśmy do domu i czekaliśmy sam nie wiem na co. Ukoronowaniem całego wieczoru jak i nocy było zmierzenie się alkomatem kolegi. Każdemu wyszło koło 2-2,5 promila a mi po jakiejś godzinie lub dwóch bez picia wyszło lekko ponad 5 promili XD Jakieś 40 minut po alkoholowym pomiarze, kiedy chyba wreszcie zdałem sobie sprawę z tego, ile wypiłem kolo godziny 4 z hakiem wyrzygałem się w kiblu kolegi (na tyle głośno żeby obudzić wszystkich w domu xD)

Następnego dnia, a raczej pare godzin później wstałem i wyszedłem z domu, bo spieszyłem się do znajomych rodziców. I potem na spokojnie, choć na mega kacu, przy akompaniamencie powiadomień w telefonie, które były wiadomościami na nagrania, z minionej nocy które widziało z 40 moich znajomych, wróciłem spokojnie do domu. 

 

To koniec tej wspaniałej, choć sądząc po tym, co ludzie tu zamieszczają to całkiem nudnej przygody. W sumie było całkiem fajnie mimo że niemal nic nie kleiłem to dobrze wspominam tą imprezę. 

P.S. Jeśliby wierzyć portalowi medme.pl, to o godzinie 4:14 w mojej krwi znajdowało się 5,4 promila alkoholu (był to moment kiedy poszedłem rzygać wiec to calkiem prawdopodobne)

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
16 lat
Set and setting: 
impreza ze znajomymi, dużo alkoholu, dobra zabawa (jeszcze lepszy nastrój)
Ocena: 
Doświadczenie: 
alkohol, marihuana, kodeina
natura: 
Dawkowanie: 
około 0,7l alkoholu + 0,3-0,4g marihuany
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media