marihuana pierwsza przygoda
detale
marihuana pierwsza przygoda
podobne
Od kiedy kolega wspomniał że posiada dojście do MJ to nie wahałem się i chciałem spróbować. Aura czegoś zabronionego i trudno dostępnego dodatkowo mnie przyciągała. Pierwsza próba była wraz z nim niestety nieudana miał tylko jedną lufkę zioła i postanowił zrobić wodospad, on jako pierwszy wciągał i niefortunnie prawie wszystko wciągnął (niewiele dla mnie zostało), nie umiałem też wtedy się zaciągać wiec efekty były bardzo słabe na pograniczu placebo.
Kolejna próba: Zakupiona sztuka zielska, najpierw sam próbowałem zrobić wodospad, okazało się że to nie takie proste samemu wszystko zgrać, dodatkowo nie wiedziałem że gazowanej wody się nie stosuje :( Następny dzień to palenie z lufy i znowu brak prawidłowej techniki zaciągania się więc efektów brak a zielsko zmarnowane. Po tym jak kolega usłyszał o moich niepowodzeniach, uznał że koniecznie musi mi pokazać magie MJ, dopiero za trzecią próbą to się udało. Przenosimy się do marcowej Niedzieli roku 2022.
T + 0: Niedziela godzina 14 obrzeża miasta, skład: ja, mój kolega oraz dwóch jego znajomych. Palić będę tylko ja. Kupujemy litrową butelkę do wodospadu, po wpadce wiem że musi być ona niegazowana. Szybkie przebijanie zakrętki, lufka już w zakrętce i zaczyna się, żarowa żarówka umożliwia szybkie i bezproblemowe zapalenie. Powoli butelka napełnia się białym dymem, czuje dużą satysfakcję widząc to, wiem że za paręnaście sekund będę już w innym wymiarze. Powoli buch w lufce się wypala i pada komenda od kolegi "już, bierz" odkręcam najszybciej jak mogę butelkę i "połykam" wielką chmurę czekam pare sekund i biorę głęboki wdech aby "dopchać" bucha powietrzem. Po chwili czuje potężne pieczenie w płucach i część kaszlu. Mimowolnie wypuszczam to co jeszcze chwilę temu znajdowało się w moich płucach. Dopada mnie okropny kaszel, przez najbliższe sekundy klęczę na ziemi i jedyne co robię to kaszlę, mam wrażenie że zaraz wypluję moje płuca. W trakcie mojej niedyspozycji mój kolega głośno krzyczy: udało się, jest kaszel, napewno będzie faza. Myśle sobie że najgorsze za mną i powoli wstaje, wspólnie z grupą zmierzamy do sklepu po chipsy.
T + 10 min: Widać już sklep za chwilę do niego dotrzemy, tymczasem patrzę na bloki położone naokoło mnie, wydają się być jak z kreskówki. Mam wrażenie jakoby były one stworzone w programie graficznym oraz wydrukowane, kolory nabierają intensywniejszych niż zazwyczaj barw, zaczyna się "klatkowanie" - patrzę na nadjeżdżający samochód i zamiast standardowego jednostajnego poruszania się pojazdu wiedzę auto w paru klatkach, mam wrażenie że się ono teleportuje i przenosi co sekundę o paręnaście metrów.
T + 15 min: Dochodzimy do sklepu, z trudem jestem w stanie otworzyć portfel i dać banknot dziesięciozłotowy koledze aby mi kupił chipsy paprykowe, sam decyduję się nie wchodzić do sklepu, boję się zawiechy albo problemów przy kasie przy płaceniu. W trakcie jego zakupów czuję że faza jeszcze się ładuje, doświadczam pierwszego epizodu odrealnienia, nie wiem gdzie się znajduję i co tutaj robię, muszę sobie tłumaczyć dlaczego znajduję się pod sklepem "umówiłem się kolegą w celu degustacji przeze mnie wodospadu, aktualnie jestem na fazie". Po chwili kolega wraca i zaczynamy konsumpcję, smak jest iście epicki, czuję jego głębię we wszystkich możliwych płaszczyznach. Zmysł smaku jest potężnie wyostrzony, podoba mi się to. Po chwili narady postanawiamy pojechać do galerii handlowej w celu odwiedzenia restauracji "pod złotymi łukami". Do przystanku tramwajowego mamy około półtora kilometra
T + 30 min: Idziemy już od dłuższego czasu i dostrzegam szyld w oddali sklepu sportowego, mam wrażenie że go kiedyś już widziałem, wydaje mi się on niezwykły,unikatowy dopiero po chwili przypominam sobie że codziennie idąc do szkoły mijam go i widziałem go już setki razy.. ahh taki urok zioła wszystko urasta do rangi niezwykłego przeżycia. Idąc czuję się jakbym był postacią w grze, awatarem na wirtualnej planszy, nie mam ochoty nigdzie iść najchętniej usiadłbym i posiedział. W trakcie drogi zadaje kolegom głośno pytanie "Ejj panowie a ta marihuana jest szkodliwa ?" tymczasem parę metrów przed nami spaceruje kobieta i jej prawdopodobnie maż, potem wszyscy mamy ubaw z tej sytuacji ale wtedy trochę się wystraszyłem, samarę dla bezpieczeństwa trzyma mój kolega. Po drodze mijamy jeszcze policję a raczej ich jadący radiowóz pamiętam go teraz jak przez mgłę, wydawał mi się on być jakby namalowany pędzlem, fantastyczne doświadczenie, jak w bajce
T + 40 min: Dochodzimy do przystanku tramwajowego, wsiadam do tramwaju czuję się jakbym jechał nim pierwszy raz, ekscytacja jak u dziecka, nie jest to może poziom lotu promem kosmicznym ale podróż 10 razy przyjemniejsza niż jakbym jechał na trzeźwo. Po parunastu minutach dojeżdżamy do celu. Zaraz wysiadamy a ja przypominam sobie że nie skasowałem biletu... marihuana zaburza pamięć krótkotrwała będąc na przystanku pamiętałem że mam to zrobić, miałem nawet przygotowane monety w kieszeni.
T + 1h: Największa bomba już za mną trochę już zaczynam ogarniać, kupuję sobie ostatecznie w galerii zestaw z KFC. Po chwili oczekiwania siadam do stolika, zapach ma nieziemską aurę mam ochotę zjeść z 10 standardowych porcji, nigdy potem nie udało mi się już powtórzyć tego doświadczenia. Po zjedzeniu siedzimy przez jakiś czas jeszcze przy stoliku
T + 2h: Po konsumpcji i drobnym odpoczynku oraz ogrzaniu się (to był zimny dzień) jeden ze znajomych mojego kolegi również chciał walnąć sobie wodospad, wybraliśmy się więc na poszukiwanie otwartego sklepu (niewiele ze tego okresu pamiętam nie wiem dlaczego) , przez najbliższą godzinę odwiedzamy parę marketów, niestety każdy z nich był zamknięty więc plan walenia wodospadu przez znajomego legł w gruzach.
T + 3h: Słońce już prawie zaszło całkowicie, jest praktycznie ciemno na ulicach. Zmęczeni i nieco wymarźnięci postawiamy się rozstać i zakończyć spotkanie, kolega dla bezpieczeństwa (aby starzy nic nie wyczuli) bierze moją samarę do siebie) Faza praktycznie cała już zeszła, ogarnia mnie zmęczenie oraz senność na paręnaście minut przysypiam w autobusie ale szczęśliwie w porę się budzę, wysiadam na przystanku i zmierzam do domu.
T + 4h: Nic już nie czuję, siedzę w domu i mam wrażenie że zaraz zasnę, jednocześnie jestem bardzo zadowolony z całej przygody, fantastyczne doświadczenie oraz chwila odcięcia się od szarej rzeczywistości, zaczynam rozumieć co ludzi skłania do brania twardych narkotyków. Jestem przekonany o wielkiej mocy MJ oraz jestem pewien że to dopiero początek mojej drogi z nią, jestem pewien że nie raz będę jeszcze ją palił (w późniejszym okresie wszystkie moje przypuszczenia co do wciągnięcia się przez mnie w jaranie potwierdziły, (jedynie cudowna roślina utraciła swoją moc) Prawdopobnie na skutek przepalenia, epizody bad tripów zaczęły zdarzać się coraz częściej (na tle nerwicy serca, puls i ciśnienie jak najbardziej prawidłowe a ja odczuwam niestety pomimo tego niepokój i wrażenia jak bym miał dostać zawału, mózg płata mi figle) dopiero po tym poznałem możliwe skutki palenia.
Aktualnie od pół roku nie paliłem ani razu, czasami nachodzi mnie wielka ochota aby powrócić do czasów kiedy jarałem pare razy w tygodniu i delektować się magią zioła. Na dniach będę miał dostęp do benzo (xanax lub lorafen) więc prawdopobnie zrobię próbę testową w połączeniu z MJ. Mam nadzieję że stare czasy powrócą
- 2872 odsłony