kilkadziesiąt lat w kilkanaście minut
detale
mdma - 150mg
Szałwia Wieszcza - niesprecyzowane
Setting: Domówka z dekoracjami uv, muzyka w klimatach psytrance.
LSD - Dużo
Changa - Dużo
MDMA - Dużo
Wszystkie substancje stosowane raz na jakiś czas. Bez okresów stałego zażywania.
raporty hideshiseyes
kilkadziesiąt lat w kilkanaście minut
podobne
1.
Razem ze znajomymi postanowiliśmy zrobić domówkę, mamy coroczną nazwijmy to tradycję która polega na spozyciu lsd i pójściu gdzieś w
plener. Niestety, lato minęlo, wraz z nim pogoda i wysokie temperatury, uznałem że przenosimy to do mnie do mieszkania. Dzień wcześniej w
pocie czoła przygotowywaliśmy dekoracje, ozdoby, wszystko żeby mieszkanie ładnie wyglądało, razem z oświetleniem uv i resztą świateł
klimat robił się coraz lepszy. Ludzie się schodzili, robiło się weselej. Kilka osób w tym ja zjedliśmy kwasy, kolory zaczynały powoli
wariować. Muzyka zaczęła brzmieć lepiej, ludzie weselsi, po jakimś czasie postanowiliśmy dorzucić mdma, zaczynało się robić coraz lepiej,
candyflip narastał, ludzie się bawili, muzyka grała. Kolega zaproponował mojemu bratu szałwię. Poszliśmy do cichego pokoju, zapalił to,
staliśmy w kręgu, przygrywało nam Carbon Based Lifeforms, klimat zrobił się wręcz ceremonialny, w momencie gdy brat to zapalił, on
odleciał, a my wraz z nim. Po kilku minutach postanowiłem że sam też spróbuję. Usiadłem w kuchni gdzie był tylko mój kolega który podał mi
lufkę i mój brat który patrzył na mnie gdy odpalałem.
- Jesteś gotowy? Ok, to masz.
Przyłożyłem dziwną fajkę do ust wziąłem mocnego bucha
Za ścianą usłyszałem głosy - "Ej cisza on pali Szałwię, cicho on szałwię zapalił, co? szałwię zapalił, cicho bądcie" - głosy zaczęły mnie
dobiegać z kilku stron. Muzyka ucichła.
2.
Wizuale wywołane candyflipem znikneły. Byłem absolutnie trzeźwy.
Odłożyłem fajkę, Brat spojrzał na mnie.
- Już? - Zapytał
- Tak - odpowiedziałem
- Dobrze - przytaknął po czym wstał, wyszedł z pokoju, czułem jak rozmawia ze scenarzystą odnośnie kolejnej sceny. Ekipa od
udźwiękowienia zaczeła składać mikrofony, inna ekipa przestawiała scenografie. Ściany mojego pokoju zaczęły się rozsuwać i zaczęto
przygotowania do kolejnej sceny.
Wstałem, zrobiłem kilka kroków, ludzie wokół mnie też. Zatrzymałem się, oni razem ze mną, czas płynął tylko gdy ja się poruszałem.
Byłem na planie filmu, skończyliśmy właśnie odgrywanie kolejnej sceny jaką było moje dotychczasowe życie. Całe moje prawie 27 letnie życie
było tylko pojedyńczą sceną którą odgrywałem, byłem aktorem, zaraz miałem puścić to co się działo w niepamięć. Przygotować się do
kolejnej.
3.
Czas się zatrzymał. Powoli zaczął się cofać. Szedłem do tyłu. Ludzie wokół mnie zaczęli iść do tyłu. Usiadłem. Brat wszedł tyłem do
pokoju. Po chwili również cofając sie z niego wyszedł. Usiadł na przeciwko mnie.
- Dobrze - Przytaknął
- Tak - Odpowiedziałem
- Już? - zapytał
Wziałem fajkę do ręki. A więc to o to chodziło. Tak naprawdę nie jestem osobą za którą zawsze się uważałem, tak naprawdę to...
Zamknąłem oczy, błysk.
4.
Odłożyłem fajkę. Brat spojrzał na mnie
- Już teraz rozumiesz? - Zapytał
- Ale to wszystko, całe nasze życie - Powiedziałem, zaczynałem rozumieć co siedzieje.
Brat uśmiechnął się, spojrzał na kolegę
- Zrozumiał
- Miałem tak samo, obudził się
Wtedy do mnie dotarło. A więc to o to chodziło. Tak naprawdę nie jestem osobą za którą się zawsze uważałem, tak naprawdę to...
Zamknąłem oczy, błysk.
5.
Odłozyłem fajkę. Brat spojrzał na mnie.
Już wtedy wiedziałem co się wydarzy, życie które zawsze traktowałem jako stały punkt zaczepienia, jako miejsce względem którego mogę
określić wszystkie inne dziedziny, wszystkie inne bodźce, nie było podstawową strukturą świata rzeczywistego. Wyszedłem z siebie, stanąłem
obok, cofnąłem się i zobaczyłem pokój w którym siedzę jako klatkę na linii czasu. Mogłem ją przesuwać w czasie, do przodu albo do tyłu.
Cofnąłem się do początku imprezy, widziałem jak ludzie się schodzili, witałem ich, chodziłem po mieszkaniu i wieszałem dekoracje,
widziałem siebie jak się z nimi witam, śmieję się rozmawiam. Przesunałem oś czasu dalej w tył, widziałem ukończenie liceum, moje
dzieciństwo. Postanowiłem przesunąć oś do przodu. Wróciłem do imprezy, zobaczyłem jak zaciągam się szałwią, wszystko zaczęło jasnieć,
miałem coraz większą kontrolę nad obecną sytuacją. Przesunałem czas do przodu. Zobaczyłem jak do pokoju wchodzą ludzie
- Hej, wszystko ok? Wyglądasz jakbyś zobaczył coś strasznego
- Zostawcie, go, dajcie mu to poczuć - powiedział im mój brat
Zamknąłem oczy, błysk.
6.
Siedziałem w pokoju.
Wiedziałem co się zaraz stanie.
Do pokoju weszli ludzie
- Hej, wszystko ok? Wyglądasz jakbyś zobaczył coś strasznego
- Zostawcie, go, dajcie mu to poczuć - powiedział im mój brat
Miałem pełną kontrolę nad wszystkim. Świat rzeczywisty.. był już niczym, mogłem go zostawić. Wyszedłem z siebie. Zobaczyłem pomieszczenie
w którym siedziałem, ludzie patrzyli się na mnie, widziałem linię czasu mogłem przenieść się w czasie, do przodu, albo do tyłu. Jednak
zauważyłem że mogę też wznieść się, nie ograniczały mnie żadne prawa fizyki. A więc to o to chodziło, moje obecne życie było prostą linią,
gdybym się cofnął, w obecnej chwili byłbym kimś innym, zadającym sobie inne pytania. Ale jeśli spojrzeć na to inaczej, nie jako
reprezentację naszego zycia jako prostą linię, jeśli jestem w stanie ułożyć to sobie w zupełnie inny sposób...
Zamknąłem oczy, błysk.
7.
Byłem niematerialnym bytem, istotą stworzoną z czystej energii, bez ciała, byłem zawieszony w ogromnej strukturze przypominajacej układ
nerwowy. Ogromne nerwacje otaczały mnie pulsując w rytm muzyki. Zacząłem lecieć w każdą stronę, mijałem rozgałęzienia, ogromne konstrukcje
w kolorach od niebieskiego do fioletowego niczym dendryty był rozpięte wszędzie. Jaśniały czystą energią, podleciałem do jednego z nich,
okazało się że jestem w stanie wniknąć, w każdą przeszłą i przyszłą. Miałem dostęp do całego wszechświata w każdym mozliwym okresleniu
jego ułożenia w wysokośc, szerokości, głębi i czasie. Cofałem się do lat przeszłych, zmieniałem bieg zdarzeń, przeżywałem życie na nowo.
Przesuwałem się w czasie do przodu. Widziałem siebie w przyszłości, w milionach wariantów, wyglądałem inaczej, byłem inną osoba,
mieszkałem w innym miejscu, spotykałem się z innymi ludźmi. Nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Zatraciłem się w sile którą czułem.
dałem się ponieść
Byłem w przyszłości, pracowałem na stacji badawczej w kosmosie, za oknem miałem widok na powierzchnię Marsa.
Byłem pustelnikiem żyjącym w samotni gdzieś w głębi równikowej dżungli
Bylem alpinista przemysłowym, wisiałem na ogromnym kominie montowałem nadajniki setki metrów nad ziemią
Byłem nauczycielem w szkole, programistą w korporacji, malarzem, muzykiem.
Wnikałem do momentu w moim życiu, zostawałem tam, na kilkanaście minut, godzin, lat. Założyłem rodzinę, zbudowałem dom, zwiedzałem świat,
brałem udział w festiwalach, konkursach zawodach.
W pewnym momencie zacząłem dostrzegać rozpad świata, przedmioty zaczynały spadać do góry, woda nie poddawała się prawom grawitacji,
ludzkie twarze zaczęły się zamazywać. Poczułem jak spadam do tyłu. Coraz szybciej bo na powrót wystrzelić do góry, balansowałem pomiędzy
wszechświatem a światem który zostawiłem. Nie dawałem już rady, tej mocy było zbyt wiele, za dużo, miałem już dość. Popatrzyłem raz
jeszcze na nieskończone pajęczyny, być może kiedyś tam wrócę, ale pora to skończyć...
Zamknąłem oczy.. błysk
8.
Odłożyłem fajkę której nie miałem w ręce,
Brat siedział przede mną, wiedziałem co sie zaraz wydarzy, musiałem przerwać pętle. Poprosiłem żeby pokazał mi wodę, grawitacja działała
prawidłowo, jego twarz była wyraźna, zapytałem ile czasu minęło, kilkanaście minut. Przeżyłem kilkadziesiąt lat w kilkanaście minut.
Potrzebowałem punktu zaczepienia, informacji która by mnie upewniła że istnieje jakaś oś wokół której mogę się określić. Właczyłem stoper
w telefonie. MOja percepcja mogła dowolnie obracać przedmiotami wokół mnie, mogłem wpadać w nieskończone tunele w ścianach, w szafkach, w
ubraniach. Ale nie miałem wpływu na czas który nieustannie był odliczany przede mną. Zakotwiczyłem się w świecie w którym spędziłem
najwięcej czasu, który znałem najlepiej.
Zamknąłem oczy... otworzyłem je... byłem u siebie w mieszkaniu. To koniec
9.
Dochodziłem do siebie przez kolejne kilkanaście minut. Podobno wyglądałem na kompletnie wycieńczonego, przerażonego. Po kilkunastu minutach doszedłem do siebie, musiałem się napić żeby stłumić myśli których było zbyt wiele. To co widziałem będzie za mną chodzić jeszcze przez wiele dni, tygodni, miesięcy.
- 25942 odsłony
Odpowiedzi
Co za przeżycie 0_o
Czytam TRy od bardzo dawna. Jednak nie przypominam sobie, bym widział opis bardziej intensywnego przeżycia niż Twój.
To powinno być na głównej.
To powinno być na głównej.
Cholera
Jeśli to wszystko prawda, gratuluję potężnego tripa. Latałem na niskich dawkach Salvi, a i tak zawsze było dość strasznie i zbyt dziwnie, nie wyobrażam sobie, jak to jest zostać tak potężnie zaoranym. Schiza konkretna :D Pozdro.
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.
5/5
No, i to dopiero jest trip!
Wow
Czytam ten trip i jestem przerażony. Takie coś jest w ogóle możliwe? :O Czy jak wezmę kwasa to jest możliwość, że takiego czegoś doświadczę?
co
Hehe jest możliwe:-) Ale nie
Hehe jest możliwe:-) Ale nie po samym LSD. Szałwia palona na kwasie to jeden z najgrubszych miksów - gigant wystrzał poza kosmos z prędkością ponad świetlną. Tutaj była palona na candy, także tego...
To tylko sen samoświadomości.
A może jesteśmy taką energią,
A może jesteśmy taką energią, i świadomie przeżywamy sobie to aktualne życie, a po śmierci będziemy znowu bezosobowymi którzy mogą się w coś wcielić?
co