Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

demoniczny misza i jego niecne podstępy

demoniczny misza i jego niecne podstępy

Na wstępie pragnę poinformować, że jest to mój pierwszy TR, który napisałem wspólnymi siłami z 'jak napisać trip raport' także proszę o wyrozumiałość

Do rzeczy:

...

SET & SETTING: Dobrze znany park, pobliskie osiedle, towarzyszem był kolega

(w dalszym tekście oznaczany jako K.) na końcówce tripu, czerwcowe popołudnie, całość wynikła na spontanie, w planach miałem po prostu spotkanie ze starym kolegą, nastrój raczej dobry,

DAWKOWANIE: 1 korek sztywnego miszy parę minut po dopiciu drugiego piwa (dzień wcześniej MJ po kilkumiesięcznej abstynencji)

WIEK 17 lat, ~180cm wzrostu przy wadze ~78kg,

DOŚWIADCZENIE: MJ, alkohol, kofeina, tytoń,

...

GWOLI WSTĘPU

Około godziny 16 wyruszyłem z domu na spotkanie z kolegą,

udaliśmy się do pobliskiego sklepu w celu zakupienia paru piw, kolega po drodze w dopalaczach kupił specyfik zwany 'Sztywnym Miszą' głównym bohaterze tego raportu.

Początkowo nie miałem zamiaru palić, po kupieniu alkoholu udaliśmy się do pobliskiego parku, żeby na spokojnie napić się i porozmawiać,

W międzyczasie kolega zdążył zaadaptować sobie nadbitkę wspominanej wcześniej

substancji, gdy największa faza mu zeszła w końcu zdecydowałem się zapalić,

ten trip czasami mimowolnie wraca do mojej głowy w postaci wspomnień (o czym w podsumowaniu), a jakie to wspomnienia macie okazje przekonać się niżej.

...

HISTORIA WŁAŚCIWA

Po zapaleniu (złapałem ze 3-4 konkretne kłęby) wzięło mnie prawie natychmiast.

*T+0-1* Przed oczami migały mi pstrokate jaskrawe kropki, miałem odczucie jakbym cały czas mrugał, momentalnie straciłem poczucie czasu dlatego czas tripu jest tylko w przybliżeniu,

*T+3-5* Początkowo odczuwałem euforie, na moją twarz wpełzł gigantyczny uśmiech, któremu towarzyszyły myśli typu 'no nieee znów się skułem' raczej w nastroju rozrzewnienia niż wyrzutów, stwierdziłem K. ,że nic mnie nie wzieło (wtedy tak mi sie wydawało) i w tym momencie pan Misza wziął mnie w swoje (sztywne i raczej niewygodne) ramiona,

*T+zerwałem kontakt z rzeczywistością* Z relacji K.: zawiesiłem się na jakieś pięć minut, siedziałem cały czas w jednej pozie i bezmyślnie gapiłem się w punkt przede mną,

To co pamiętam: straciłem jakikolwiek kontakt z tym co mnie otacza na czas nieokreślony, później zaczęły przez moją głowę przelatywać setki myśli z prędkością której zazdroszczą nawet pociski z karabinu maszynowego, nie pamiętam czego dotyczyły, chyba sytuacji, powoli zaczynałem dostawać ataku paniki/paranoi(?),

znowu

.urwanie.

*T+??* atak paniki potraktował mój tok myślenia jak swój dom i zagościł w nim na dobre, demoniczna postać opanowała moją głowę, nie mogłem się poruszyć, zamrugać, utraciłem kontrole nad swoim ciałem, które walnęło focha i postanowiło nigdzie się nie ruszać, jedyne nad czym w pewnym stopniu panowałem to napędzane przez panikę myśli, bałem się, że zostanę już tak na zawsze, zmarnuje swoje życie,

*T+??* powoli zaczynałem odnajdywać drogę do wyjścia z tego paskudnego stanu, nie wiedziałem jak długa i kręta ona będzie,

moje myśli kręciły wokół bezsensownych rzeczy, sposobem było prawidłowe odgadnięcie co bym w danej czysto hipotetycznej sytuacji zrobił bądź jak się zachował przed pierwszym kontakcie z MJ (jakimkolwiek, jakieś dwa, trzy lata temu),

*T+??* po przejściu, nie wiem jak to nazwać, minigry? epizodu?,

a więc po przejściu tego epizodu odzyskałem bardzo ograniczoną kontrole nad moim ciałem, teraz musiałem usiąść w pozycji, która najbardziej mi odpowiada gdy jestem trzeźwy, (K. myślał że dostałem ataku padaczki),

*T+??* przez gorączkowo snute myśli i heroiczne zmagania ze złym Miszą zaczynał się przebijać do mnie jakiś przytłumiony, dziwnie brzmiący głos,

*T+??* ten głos coraz bardziej bezczelnie przerywał mi myślenie, zaczynałem mu być wdzięczny, skupiłem na nim całą swoją uwagę

*T+??* zaczynałem rozróżniać słowa, które K. do mnie mówił, układały sie w zdania, zdania brzmiały w tym stylu: "wszystko w porządku?/dobrze sie czujesz?" "co Ci jest?/możesz mówić?",

*T+??* Z relacji K.: w pewnym momencie wtuliłem sie w niego i drżałem na całym ciele,

To co pamiętam: z całej siły starałem skupić się na głosie K., teraz informacje, a częściej pytania bądź napomnienia przekazywane coraz to bardziej przestraszonym tonem przybierały formę: "Spokojnie, (moim zdaniem długa przerwa), wszystko jest w porządku, (znowu przerwa [sic!]), nie masz się czego bać,

*T+??* Nie dostrzegając żadnej reakcji na to co mówi, ani zmiany w moim zachowaniu K. jednak się nie poddał (za co mu chwała!), znowu usłyszałem jego głos, tym razem jakby bardziej wyraźny, na chwile obraz zwolnił, śmigła helikoptera zaczęły sie coraz to wolniej kręcić [coś jak jesteś pijany/a kładziesz się i zamykasz oczy i cały świat zaczyna wirować], obraz na chwile przestał być upstrzony kolorowymi plamkami, zastąpił go rozmazany widok K.,

Udało mi się przemówić: "Chodźmy stąd"

*T+??* Najbardziej przejebany moment tripa, czułem się jakby zaciął mi się obraz, cały czas powtarzałem tą samą sekwencje,

wstawałem, łapałem za ramie K., mówiłem "Chodźmy stąd"

*przeraźliwe parę prób, które kończą się fiaskiem*

*T+??* Wreszcie się udało! zrobiłem parę kroków, zatoczyłem się, gdyby nie K. upadłbym, zawiesił moją rękę na swoim ramieniu pomagając mi iść, idziemy,

!teraz zamiast T czyli czasu od wzięcia substancji będzie P czas po "przebudzeniu"

*P+1-5* Zaczynam do niego mówić, przepraszam go, zaczynam bełkotać coś o demonicznej postaci, milknę, ale K. zaczyna mnie zagadywać, prowadzimy coś co można nazwać dialogiem

*P+6-7* OŚWIECENIE! Diaboliczny[psychodeliczny!] Misza zostanie wygnany gdy się napije, zakomunikowałem to K. i ze względu na problemy z artykulacją, po dłuższej chwili obieramy kurs na sklep,

*P+11* siadam na murku obok sklepu, K. idzie po picie, pije,

po wypiciu 1,5L wody niegazowanej jednym ciągiem korzystając z przerw między panicznymi haustami powietrza udaje mi się wycharczeć 'mało', K. idzie po więcej

*P+20*

Faza mi zeszła, co za ulga!, czuje tak ogromną ulgę, że mam wyśmienity humor, czuję wielką wdzięczność do K., mówię mu że bez niego nie dałbym rady,

...

PODSUMOWANIE

|straciłem poczucie czasu, myślę że trip trwał około pół godziny, bardzo liczę na Wasze komentarze, mieliście coś podobnego?, po tym epizodzie czasami miewam ataki paniki (trwają minutę, dwie), taki niewypowiedziany lęk, który przychodzi równie niespodziewanie i szybko jak odchodzi, zwłaszcza gdy jestem niewyspany, co dziwniejsze, po tym zdarzeniu zdarzyło mi się dwa razy spotkać z MJ, jakoś w lipcu, i trip miał podobny przebieg do tego przed chwilą opisanego, Wam też wydaje się to dziwne?|

+ Nie trwało to ani minuty więcej!

+ Niesamowita ulga, dobry humor z powodu końca tego koszmaru

- Baaaaaaaaaaaaaaaaaaad TRIP!

- Wszystko opisane wcześniej

- Dziwne jazdy kilka dni po zdarzeniu

- Ból głowy, otępienie, zła koordynacja, opóźnione reakcje oko-ręka itd. do końca dnia, [czyli od godziny 17 tak sądze]

- NIGDY WIĘCEJ!

To był mój pierwszy i ostatni raz z dopalaczami, Wam też ich nie polecam, zdecydowanie nie warto, liczę na komentarze,

Dziękuję za przeczytanie, Tripack

Ocena: 

Odpowiedzi

No ten misza to prawdziwy kozak hehe tez tak mialem kiedyś xD Myślę , że na pierwszy raz powinieneś sprubować czegoś słabszego. Pozdro !

London5

cóż, Misza mną pozamiatał szczerze mówiąc, ale może to i dobrze, bo mam uraz do wszelkich dopalaczy :) a i do MJ mnie nie ciągnie po kilku mniej lub bardziej podobnych tripach do miszy,

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media