Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

2c-p, czyli jednokomórkowy glut zawieszony w magmie fraktali

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
~12,5mg na twarz, roztwór alkoholowy
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Urodziny kumpla, jego dom a potem plenerek. Nastawienie jak najbardziej pozytywne.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Wiek i doświadczenie - niespełna 21 lat. Doświadczenie: alkohol, nikotyna, ketamina, metkatynon, dxm, mj, mieszanki "ziołowe", fentanyl, troszkę salvi, troszkę fety, 2c-e, 4-aco-dmt, eter, kodeina, gałka muszkatołowa bez skutku i LSA bez skutku.

2c-p, czyli jednokomórkowy glut zawieszony w magmie fraktali

Set & Setting - urodziny kumpla, jego dom a potem plenerek. Nastawienie jak najbardziej pozytywne.

Dawkowanie - ~12,5mg na twarz, roztwór alkoholowy.

Wiek i doświadczenie - niespełna 21 lat. Doświadczenie: alkohol, nikotyna, ketamina, metkatynon, dxm, mj, mieszanki "ziołowe", fentanyl, troszkę salvi, troszkę fety, 2c-e, 4-aco-dmt, eter, kodeina, gałka muszkatołowa bez skutku i LSA bez skutku.

15:30 - robię rundkę i podaję każdej z 4 osób które są ze mną po 1ml roztworu(12,5mg)(nazwijmy ich M ,Mi , Ma, J). J, moja partnerka, podaje mi. Jest z nami również trzeźwy D. Czekamy z dziwnymi nastrojami na bodyload. Każdy z nas miał już kiedyś doświadczenie z psychodelikami RC oprócz Ma.

T+40 - J ma pierwsze efekty, falowanie dywanu. Reszta bez zmian, nie wliczając mdłości i nieprzyjemnej chęci zrobienia kupy

T+1h30min - Ja, J i M mamy już wyraźnie widoczne pierwsze efekty, pulsowanie kolorów, mocne wyostrzenie dźwięków. Mi i Ma dopiero zaczynają odczuwać pierwsze efekty- jedli obiad i to pewnie dlatego. Bania wchodzi falami. W jednej chwili zachodzimy się ze śmiechu a w kolejnej siedzimy zamuleni. Postanawiamy wreszcie wyjść, jest ryzyko powrotu rodziców M. Na zewnątrz BL wydaje się bardziej znośny, może to przez świeże powiewy wiatru.

Po drodze w stronę pól/lasu Mi i Ma wstępują do sklepu- chyba było w nim wesoło bo wychodzą zachodząc się śmiechem. Droga po której idziemy wydaje się rosnąć i tworzyć pod naszymi stopami. Wszystkie bruzdy i kamyczki dosłownie wyrastają na naszych oczach. Trójka z nas (ja, J, M) widzi już kolorowe wzorki na płaskich powierzchniach. Kępy traw na polach zdają się pływać jak statki na wzburzonym morzu, napadom śmiechu nie ma końca. Wydaje się jakby nie mogło być szczęśliwszej chwili od tej obecnej, bo czy może być? Jest epicko - te słowa są powtarzane przez M jak mantra przez cały trip. Gdy patrzę w oczy J te wydają się być nienaturalnie wybałuszone, jakby olbrzymie ciśnienie naciskało na jej gałki oczne gdzieś od wewnątrz. Nie wspominam o tym co by nie zasugerować nikomu niefajnych wkrętów.

T+2h50min - przysiadamy na drodze obok pól zboża. W głowie jest już dość ciężko, ego zaczyna powoli rozpływać się razem z otaczającym światem. Wątków które poruszamy i śmiesznych uwag jest tak niesamowicie wiele że nie da się ich spamiętać, ciągłe spazmy śmiechu nie opuszczają nas ani na krok. M postanawia nabić lufę mieszanki Shiva+Black Widow co niestety mu się nie udaje. Okazuje się że mamy jedną zapałkę w dodatku bez tarka. Po bliżej nieokreślonym czasie udaje mi się znaleźć zapalniczkę w kieszeni co oczywiście skutkuje niepohamowanym napadem śmiechu. Ostatecznie D odpala wspomnianą lufę M, co raczej nie daje widocznych skutków, raczej radość z samego palenia :D Kładę się na plecach, patrzę w chmury, szaleją jakby ktoś nad chmurami włożył w nie mikser. Na chmurach jest miliony wzorków, jedna wielka geometryczna papka. Wzorki zaczynają przybierać formę jakby kalejdoskopów, tworzą się fraktale. W każdej chwili wychodzi jeden z drugiego, w końcu cała ta masa spływa na mnie dając niesamowite ciepło i odprężenie. To jedyne momenty kiedy jestem bardzo spokojny, nie śmieję się. Czuję niesamowitą jedność z otoczeniem. J musi się wysikać, wchodzi w przepiękne prawie baśniowe kłosy zboża po same pachy- wygląda niesamowicie. Rude włosy falują na wietrze komponując się idealnie z kolorami zbóż, jak i dalszej części krajobrazu. Nimfa? Jest przepiękna.

T+4h - Całe otoczenie jest już jedną wielką magmą z geometrycznych wzorków i fraktali. Czuję się jak jednokomórkowy,prymitywny glut w zawiesinie z fraktali. Stwierdzam że wszyscy jesteśmy jak klocki TETRIS. Każdy inny jednak i tak jesteśmy zmuszeni dostosować się do reszty by tworzyć względnie spójną całość, która i tak potem dąży do autodestrukcji. Współtowarzysze wyglądają jak niezdarnie namalowane w przestrzeni postaci. Odbieram ich również jako takie prymitywne formy. W pewnych momentach mam wrażenie jakbyśmy tworzyli taką malutką społeczność fraktalowych glutów. Każdy ze swoim zadaniem. Zdobycie jedzenia, wygłoszenie rozkminy. Zrobienie dobrej miny do złej gry.

Chciałbym pomedytować jednak nie mogę bo J łapie jakieś niefajne wkręty i muszę ją czilować, co by nie było gorzej. Reszta wspaniale się 'bawi'. Co ciekawe dźwięki i zmysł dotyku nie są tak bardzo wyostrzone jak przy 2c-e. Wizuale za to są na bardzo dobrym poziomie, znacznie przewyższającym 40mg 4-aco-dmt oralnie czy 10-15mg 2c-e w nos. Gdy patrzę na J mam wrażenie jakbym widział inną kobietę. starszą? na pewno. Mam wrażenie jakby była z 10 lat starsza. WIEM że muszę od nowa nawiązać z nią bliski kontakt, bo ja to już nie ja, a ona to nie ona. Mam w sobie tylko cząstkę pamięci która mówi mi że jesteśmy sobie bliscy. Jej głos jest niesamowicie ciepły, stonowany. Chyba mogę nawet stwierdzić, że nigdy nie jest tak spokojna. Dziwną rzeczą jest mieć wrażenie, że rozmawia się z inną osobą niż się widzi.

T+5h20min - J bardzo często powtarza że potrzebuje D. Co mnie bardzo ale to bardzo drażni bo w końcu to ja jestem jej facetem. Tłumaczy się, że potrzebuje jakieś trzeźwego łącznika ze światem zewnętrznym.ok. Niestety nie mam czasu na jakieś ciekawsze przemyślenia, to przez początkowe imprezowe nastawienie do tripu. Jednak potencjał 2c-p jest olbrzymi i spróbuję go jeszcze raz na pewno, ale tym razem w innych okolicznościach. Zrobienie siku wydaje mi się bardzo nienaturalne, tak samo jak jedzenie. Czuję się jakby ten prymitywny jednokomórkowy twór którym się stałem ewoluował i oprócz samego bytowania we fraktalowej magmie zaczynał mieć inne potrzeby, rozwijał się.
Wieje wiatr a my nie jesteśmy w stanie określić czy latające kropki nad głowami to komary czy nie, czy to co się dzieje na asfalcie to deszcz czy tylko wizuale.

T+6h30min - Wyruszamy do cywilizacji. Oczywiście nie obyło się bez oporów, każdy czuł się niesamowicie odrealniony i wyobcowany. Ludzie i cywilizacja zdawali się być jakąś niesamowitą abstrakcją. Kiedy zaczyna robić się ciemno wszystkie jaśniejsze punkty świecą jakby fosforyzowały. Po jakiś 1,5-2km drogi dochodzimy w planowane miejsce. Po 30minutach przychodzą znajomi, próbujemy im chociaż częściowo opisać nasze wcześniejsze przeżycia. Ponoć wyglądam jak aniołek kiedy macham rękoma, zostawiam spore ślady w powietrzu.

T+7h30min - Mi, Ma i D idą do domów. Ja z M odprowadzamy J (jakieś 1,5km w jedną stronę) Po powrocie zatrzymujemy się chwile u mnie pod wejściem i czilujemy się jeszcze chwilę przy ostatkach wizuali i muzyce (projekt Shiva).

Kładę się do łóżka. Zamykam oczy i słyszę głosy osób z którymi przebywałem w ciągu ostatnich kilku godzin. Co ciekawsze myślami generuję sobie kogo chcę słyszeć. Zatapiam się łóżku, jakbym unosił się w jakimś niematerialnym puchu. przez całą noc śpię pewnie max z 2,5 godziny co chwila się budząc. Wstaję o 7 rano w pół godziny zbieram się i na mega serotoninowym kacu, z ciśnieniem 100 na 45 jadę na praktyczną część egzaminu zawodowego.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Urodziny kumpla, jego dom a potem plenerek. Nastawienie jak najbardziej pozytywne.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Wiek i doświadczenie - niespełna 21 lat. Doświadczenie: alkohol, nikotyna, ketamina, metkatynon, dxm, mj, mieszanki "ziołowe", fentanyl, troszkę salvi, troszkę fety, 2c-e, 4-aco-dmt, eter, kodeina, gałka muszkatołowa bez skutku i LSA bez skutku.
chemia: 
Dawkowanie: 
~12,5mg na twarz, roztwór alkoholowy

Comments

co nic nie komentujecie? taki kiepski raport? ;p

Ten TR jest za dobry..  zbyt idealny.. zbyt świetlisty.. lepiej żeby nikt go więcej nie poznał i nie poczuł oświecenia :)

 

Poważnie, pierwszy raz dziś go przeczytałem, właśnie pod 2C-P, wielki szacun za to, co udało się ująć w tym wszystkim... rewelacjyjny TR, wielki szacun i pokłony za tak wspaniale napisany TR!!!!

Na NG nie ma za dużo komentarzy. Ale ja Ci skomciam jak tak bardzo chcesz ^^ TR dobry. Osobie która chce zażyć 2C-P, czy jakikolwiek inny psychodelik może przybliżyć choć pobieżnie jego działanie. Ująłeś w nim sporo typowych, powtarzających się u wielu osób efektów. A mi narobiłeś smaku na psychofenki... :d

Rzecz podobnież dzieje się w szyszynce tzw. stargate, tak napomkne  jakby tam komuś zostało., bo to może powodowac objawy podobne do psychozy, ludziowstętu czy innych spowodowanych niewiedza co się dzieje szajbek. Jakby ktos miał z tym problem to niech sie odezwie a postaram mu się wytłumaczyc o co chodzi żeby nie wariowal  jak ja, albo niech poczyta o kundalini.

Zarejestrowałem się specjalnie, żeby to skomentować

Sam się czuje teraz jak glut. Niesamowite HD, wizuale tworza sie ze wszystkiego co mozliwe i ukladaja jakies śmieszne historyjki. Szkoda mi czasu by Ci pisać :D to trzeba przeżyć !

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media