2c- b- nie wiem, po prostu nie wiem.

Moje nastawienie do tej substancji było raczej neutralne i nie miałem względem niej większych oczekiwań. L, który wyszedł do mnie z propzycją na wyjście na łono natury oraz spróbowanie danej substancji, miał z nią już wczęsniej doczynienia i określił ją jako coś pomiędzy ciepłem "emki" a "wizualami grzybowymi".

Około godziny 13 spotkliśmy się przed sklepem aby kupić wodę, ponieważ przy 2cb zaleca się odpowiednie nawodnienie, tak więc zaopatrzyliśmy się w wodę oraz inne potrzebne rzeczy. Nastęnie udaliśmy się do M, który czakał na nas u siebie w domu. Czekaliśmy tam około pół h ponieważ miał do nas dołączyć jeszcze W, jednak po pewnym czasie skontaktował się z M dając mu znać, że dołączy do nas później- już wcześniej miał okazje zwiedzić miejscówkę razem z M więc znał drogę). Po chwili namysłu L stwierdził, że nie ma co czekać i można wychodzić.

Na prawo od domu znajdowała się asfaltowa droga dojazdowa ciągnąca się w górę, a po około 300 m. zamieniała się w dróżkę leśną. Po drodze jako, że jest to okolica, w której mieszka M opowiadał nam o przynależności danych działek oraz opisywał ukształtowanie naszego docelowego miejsca wędrówki. Pomimo, że L skarżył się na stromiznę trasy to ja nie miałem, z nią większych problemów, gdyż jestem miłośnikiem bieszczad i często zdarza mi się przemierzać tamtejsze przełęcze oraz góry. Trasa miała może około 1,5 kilometra pod górę i prowadziła najpierw przez podmokłe bajorzaste gleby okalane z boków gęstymi zaroślami, a następnie wychodziła na równy pokryty łąką teren po czym trzeby było przejść jeszcze około 200 metrów w górę aby znaleźć się na dogodnym ocienionym miejscy na polance. Frontalnie od miejsca, do którego zaprowadził nas M w ścieżka idąc dalej w góre wchodziła daleko w głąb ściany lasu. Na północ od nas