Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

spotkanie 3 stopnia z wszechświatem

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
Mj-0,7 na łeb
Kannabidoidy-0,3g
MDMA-po ćwierć piguły
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Pozytywny trip po pozytywnym dniu
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Mj-dużo za dużo
hasz-ok. 5x
fake hasz-kilkadziesiąt razy
LSD-25-5x
25C-NBOMe-1x
Kannabinoidy-też sporo
Alko-kto to liczy
Tytoń-codziennie

spotkanie 3 stopnia z wszechświatem

Uczestnicy tripu:

 

Szaman (ja)-18 lat 

 

K.-Najmłodszy z ekipy, a wyglądający najstarzej (bardzo bujna broda)

 

M-Dobry kumpel, niegustuje w psychodelikach

 

I-Najlepszy kumpel, uzależniony od Mj (o tym póżniej)

 

 

 

Początek

 

Dzień jak codzień, sobota, wolne, browarek, pizza, lufa. Pojechaleł z M do miasta coś załatwić i wracając autobusem w stronę rynku rzuciłem żartem typu: "Ziom, dawaj pojedziemy do I (I pojechał do inego miasta do ojca zjeść z nim kwas :)).". Po chwili uświadomiliśmy sobie, że to w sumie niezły plan, pieniążki się zgadzają, ilość substancji w Pudełku Szamana też, nie ma perspektywy żadnej imprezy, JEDZIEMY. Zadzwoniłem do K i przedstawiłem propozycje tripu, na co ze słuchawki aparatu telefonicznego usłyszałem: "Pojebało was?! Gdzie, o której i co wziąć?". Radość wypełniła mą duszę, że jedziemy w prawdopodobnie najbardziej hardcorowy trip naszego krótkiego życia. Zadzwoniłem do dobrego kumpla z tego miasta (nazwijmy go G), w którego stronę chcieliśmy się udać z propozycją przyjazdu i usłyszałem: "Zioooomeczku, nagrywam płytę ale dzwoń jak będziecie, przyjdę po was, macie jakieś piguły?" odpowiedziałęm, że owszem mam MDMA, które dostałem dosłownie kilka minut wcześniej jako sample. Po tej rozmowie udaliśmy się z K i M w stronę dworca po drodzę paląc lufę. Podróż przebiegła pomyślnie i dość tanio, okazało się, że pojechaliśmy tlk 3x drożej niż normalnie, ale konduktor się zlitował i wziął w łapę 3 dychy :>. Wysiedliśmy na pokażnym dworcu spotykając I i poszliśmy do knajpy.

 

Tu się zaczyna trip więc to miejsce nazwiemy T.

 

T: 0:00 (koło rzeczywistej północy +-15 min.)

 

Okazało się że G sie nie wyrobi i mieliśmy się odzywać w półdo drugiej. A o suchym pysku siedzieć nie będziem to, jako że byłem przy kasie to wypiliśmy whiskey z colą. I jak to młodzi ludzie stwierdziliśmy że to jest odpowiedni moment na MDMA. Nikt wcześniej dropsów nie jadł także byliśmy pełni obaw. Zjedliśmy po 0,25 i efekt oscylował przy granicy placebo przez pierwsze pół godziny.

 

T: 0:30

 

Dropsy zaczęły działać co objawiło się chęcią na kobietę (przepraszam teraz damską część czytelniczek), ale osobiście zrobiłbym wtedy każdą jaką bym napotkał. Ogólnie rzecz biorąc było przyjemnie ale słabo. I z M stwierdzili że to pora na jointa, my z K odmówiliśmy bo byliśmy pochłonięci rozmową. Wypiliśmy jeszcze po drinku i poszliśmy dalej w miasto.

 

Dygresja

 

Tu chciałem przerwać opowieść i przedstawić swój chytry plan. Ja z K jesteśmy fanami psychodelików, ale on często ma dużo wątpliwości co nakręca mu fazę. Stwierdziłem że dam mu 25C-NBOMe i powiem że to kwas. Działanie podobne więc się nie zorientuje. JA po 25C miałem samotny trip do wnętrza mojego umysłu i 3h medytacji co pomogło mi otworzyć 6 czakrę. Także byłem nastawiony dobrze do tej sobstancji.

 

 

 

T: 2:00

 

Siadamy w kolejnym barze gdzie jemy z K po kartonie, w tym czasie I oraz M smażą kolejnego jointa. Ja wkładam blottery zawsze pod górną wargę co spowalnia wchłanianie, a im wolniej się wchłania tym słabszy bodyload. I rzaem z M zamówili piwo, my nie chcieliśmy teraz mieszać psychodelików z alko. Zaczęliśmy rozmawiać z I o jego uzależnieniu i uświadomiliśmy mu, że sprawa jest poważna (codzienne jaranie i fakt, że nie wyobraża sobie już nawet dnia bez jointa). I stwierdził, że Mj jest jak toksyczna kobieta która cię zdradza ale i tak wracasz z podkulonym ogonem. Stwierdził że to ich ostatni taniec i koniec (poetycko, nieprawdaż?).

 

 

 

T: 2:30

 

K zaczynają się wizuale więc opuszczamy lokal bo robił wieś, bujając sie w przód i w tył i gadając o oddychającej ścianie :>. 

 

 

 

T: 2:45

 

Gdy doszliśmy do ratusza powiedziałem K o tym że nie dostał ode mnie LSD, tylko 25C-NBOMe i kazałem wyłączyć mu myzykę, żeby nie nakręcał nią fazy. 

 

 

 

T: 3:00

 

K zaczął mówić, ale nawiązaliśmy taką duchową więż, że wystarczyło spojrzenie i już znał odpowiedż. Jako że jestem szamanem, znam swoją podświadomość i potrafię nad nią panować, 25C doskonale mi pasuje bo jeszcze to ułatwia. Ja byłem wszechświatem, ja byłem wszechmogący, ja byłem kreatorem. K tylko dryfował w tym wszechświecie zwiedzając go po raz pierwszy, a ja go dla niego kreowałem. Doświadczenie było tak mocne że obydwoje nawet nie zwracaliśmy uwagi na wizuale. M i I szli sobie swoim tempem i byli dla nas tylko statystami w filmie zwanym życie, tak jak wszyscy mijający nas ludzie. Spacer po mieście był długi i niesamowity. Razem z K przegadaliśmy całą ludzką egzystencje, to że po tym doświadczeniu będzie innym człowiekiem, że psychicznie wyżej wyniesie nas tylko dmt i szałwia. Pregadanie owo wyglądało tak, że K mówił a ja mu odpowiadałem spojrzeniem. Rozumieliśmy się bezbłędnie niezależnie od sytuacji. K nawet czasem komentował nasze przekazy upewniając się czy odczuwam tak samo i tak było zawsze. Przekazywaliśmy energię, a jako że miałem już wcześńiej otwartę 3 oko byłem w stanie jej doświadczyć mocno i wyrażnie. To dla K, który nigdy nie miał tak silnych doświadczeń z czakrami w pewnym momencie było przerażające. <on pewnie się wypowie w komentarzu pod tym:>>. Stanęliśmy pod wyznaczonym miejscu spotkania z G gdzie wdaliśmy się w rozmowę z M oraz I. M popatrzył w moje oczy i stwierdził, że "Coś w nich jest i wiele można w nich zobaczyć" po czym się dziwnie przestraszył i przestał się patrzeć. Definitywnie coś w nich było. Gdy przyszedł G poszliśmy w miasto po jego kumpla. 

 

T: 5:00

 

G zjadł razem z kumplem po dropsie i udaliśmy się do jego mieszkania. Kumpel G wydawał się na początku mega chamskim i nieprszyjemnym gościem, co póżniej się diametralnie zmieniło (chyba że to po MDMA:)). Dotarliśmy do lokum gdzie zaczęliśmy rozmawiać, kumpel G był mega pozytywnym i inteligentnym gościem (chociaż widać, że ma duszę socjopaty), a G jak zwykle naspeedowany i wymachujący rękoma, co miało duży wpływ na to co widzieliśmy z K. Kolejna dygresja. Po substancjach typu LSD, czy większość z rodziny NBOMe występuje rozmywanie obrazu co świetnie pokazuje to zdjęcie  http://tinyurl.com/oqsonho. Koniec dygresji. G biegał po całym pokoju wymachując rękoma, przez co widziałem zamiast niego jedną ruszającą się smugę. Pewnie w dropsach była feta :>. 

 

T: 5:30

 

To jest czas na bongo! Ale nie z zioła. TAK! Mam swój magiczy mix <o tym też napiszę :>>, są to 3 rodzaje Kanna (niestety niedostępnych w Polsce) i tytoń. Odmierzyłem odpowiednią dla mnie ilość i zapaliłem. BOOM świat zwolnił, ale G jeszcze bardziej przyśpieszył, przez co w pewnym momencie myślałem, że puszczę pawia bez którego na szczęście się obyło. 

 

 

 

T: 6:00-11:00

 

Cały poranek spędziliśmy na grze na gitarze, freestylu, gadaniu i dopalaniu kolejnych bong. 

 

Wizuale zeszły dopiero koło 14.

 

 

 

EPILOG

 

25C-NBOMe jest niewątpliwie jedną z moich ulubionych substancji i od tej pamiętnej nocy równiesz jedną z lubianych przez K. Polecam wszystkim do medytacji i łączenia się ze wszechświatem, 

 

 

 

BLESS Szaman

 

 

 

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Pozytywny trip po pozytywnym dniu
Ocena: 
Doświadczenie: 
Mj-dużo za dużo hasz-ok. 5x fake hasz-kilkadziesiąt razy LSD-25-5x 25C-NBOMe-1x Kannabinoidy-też sporo Alko-kto to liczy Tytoń-codziennie
Dawkowanie: 
Mj-0,7 na łeb Kannabidoidy-0,3g MDMA-po ćwierć piguły

Odpowiedzi

18 gość który zjadł kilka psychodelików, otwiera sobie czakry, zna swoją podświadomość, daje koledze inne substancje niż mówi i nazywa siebie -uwaga- SZAMANEM. Nie wiem czy TR jest w mojej ocenie tak słaby ze względu na kiepski opis czy na twoją osobę.

...Gościu, który nie dodał żadnego TRa, zwracający ostatnio uwagę adminowi strony że (cytuję): "Rydzyk ty odczuwasz jakąś silną potrzebę komentowania każdego pojawiającego się tripraportu ?", sam nie wnoszący niczego ciekawego na tą stronę oprócz swoich jakże kąśliwych uwag. Życie mocno Ci dopierdala? Idź być sfrustrowany gdzie indziej...

Arriving somewhere but not here

Nie podaje się jednej substancji wmawiając, że jest to zupełnie inna substancja! Może i Twojemu koledze to nie przeszkadzało, ale u mnie miałbyś za coś takiego dużego minusa! Mnie też kiedyś ktoś tak potraktował i się zoriętowałem, że nie tripuję na LSD tylko na innej substancji. Może, dla Ciebie to jest obojętne co bierzesz, ale nie każdy ma takie podejście co Ty.

bardzo powierzchowny i niedojrzały trip, ale trudno wymagać od 18-latkgłębi doznań i przekazu satysfakcjonującej kogoś bardziej rozwiniętego duchowo, więc to nie jest zarzut. ufam, iż z upływem czasu to się będzie zmieniać. fragmenty o otwieraniu szóśtej czakry, znaniu swojej podświadomości i byciu szamanem ubawiły mnie po same pachy. 25nbome potrafi zabić, więc bądźcie ostrożni. pozdrawiam

"psychicznie wyżej wyniesie nas tylko dmt i szałwia" Haha :D w "doświadczeniu" nie widzę Szałwii Wieszcza więc jeśli nigdy jej nie paliłeś to najpierw radzę spróbować, a potem wypisywać tego typu tezy i stawiać ją obok DMT. Szałwia wyniesie Cię tam gdzie jej sie spodoba; może na samą górę, może na samo dno. Wszystko co wiesz o swojej (pod-/)świadomości i cała nad nią kontrola mogą w sekundzie rozpłaszczyć się do 0 pozstawiając Cię durnym jak but od lewej nogi. Zwłaszcza jeśli masz o sobie zbyt wygórowane mniemanie... Temat czakr i trzeciego oka przemilczę, ale z własnego doświadczenia podpowiem, że jeśli zależy Ci na rozwoju duchowym to odstaw chemikalia, bo wkrótce wrócisz do punktu wyjścia.

A co do pigułek; nie wiem dlaczego wszyscy się zawsze boją za pierwszym razem i biorą po pół albo nawet ćwierć (haha). 1 cała to minimum na start, liczy się generalne pierwsze wejście, potem już bania nie wzrośnie, a jedynie się podtrzyma. Jak jest dobra piguła to nigdy po niej nie będzie źle. Nie bać sie tylko dobrze się bawić ;)

Walenie psychodelików nie czyni Cię szamanem, to przede wszystkim.

A co do "duchowej więzi" z K - doskonale wiem o co Ci chodzi, to przepiękny moment! Chcesz coś powiedzieć, ale nie możesz znaleźć słów - nie są wystarczające by przekazać tą myśl. Wtedy kumpel patrzy się na Ciebie, i kiwa głową - "Tak, stary, dokładnie. Słowa tego nie wyrażą". Za każdym razem. Poezja.

I co do szałwi, to jak wyżej już ktoś napisał - nie szarżuj, im szybciej pojedziesz tym bardziej będzie bolało przy wypadku.

:)

Tutaj K - tr zabawny. A nawet bardzo :D Jak tam Szaman Twoja 6 czakra, puścisz mi oczko? :D Wspomnienia jak najbardziej piękne, ale jeśli chodzi o substancje - szatan wcielony, demon z samego dna piekła. Pozdrawiam serdecznie mordeczko, kocham Cię! Dbaj o swoją podświadomość i trzecie oko, z fartem! :D

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media