Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

4-ho-met - synestezyjne doznania

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Chemia:
Dawkowanie:
30mg hometu wtartego w dziąsła, po 3 godzinach wypalenie około 0,5g marihuany.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Ogromna ciekawość, dobry humor, miła atmosfera, towarzystwo współlokatorki, ogółem wszystko normalnie:)
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Marihuana (regularnie), LSD-25, gałka muszkatołowa, amfetamina (4 razy), alkohol - sporadycznie, tytoń - rzadko

4-ho-met - synestezyjne doznania

Słowem wstępu, zdecydowałyśmy się z D.  na metocynę, bo lubimy próbować nowych rzeczy. A LSD nie było, więc z braku laku homecik zawitał w domciu. W tym raporcie opiszę właściwie tylko swoją przygodę, bo D. za bardzo nie miała fazy (a przynajmniej żadnych fizycznych objawów - po prostu siedziała i wkręcała się w muzykę, nie wiem co jej po głowie chodziło).

W wolny marcowy dzień o godzinie 14 (około),  30mg metocyny zostało grzecznie wtarte w dziąsła :) Komputer uruchomiony, muzyczka zapuszczona i czekamy na rozwijanie bani.  Według relacji innych potrzeba około godziny, więc jest czas na relaks. Mija 55 minut, na razie nic się nie dzieje.  Po półtorej godzinie zaczynają się pierwsze objawy. Narasta moje poczucie euforii, staję się taka jakby płynna, wypełniona płynną radością. Zaczynam poszukiwać muzyki, która najbardziej wpadnie w ucho. Razem z D. kręcimy ze zniechęcenia głowami, nic nam nie odpowiada. W końcu - po 20 minutach przełączania - jest - padło na Psychedelic Dubstep, haha. Idealnie się wpasowało.

Muzyka leci. Zaczynam się w nią wsłuchiwać, czuję rytm w całym ciele. Mam ochotę tańczyć. Wpadamy na pomysł skręcenia blantów, raz i dwa i już. Bierzemy po pierwszym buchu, THC idealnie wkomponowuje się w działanie hometa. Postanawiam zamknąć oczy i znów raczę się MJ. Muzyka jest we mnie, ja jestem nią, ona jest mną. Widzę na ścianie przed sobą dźwięki, wijące się do rytmu pętle w kolorach tęczy, niższe tony  są ciemniejsze, zimniejsze, a wyższe odwrotnie - ciepłe i jasne. Migają, świecą, błyszą jak drobinki szkła, jak krople deszczy w słońcu. Kręcą się dokładnie w takt piosenek, są tak płynne i piękne, widzę je wyraźnie i z otwartymi i zamkniętymi oczyma.

Czuję wibracje, basy w całym ciele. Siedząc, zaczynam poruszać się w takt muzyki. Czuję w ustach słodki smak dźwięków i ich kojące działanie na mą duszę. Znów ciągnę kilka buchów. Jest bosko. Moja świadomość jest ponad wszystkim, jestem w błogim, euforycznym nastroju. Postanawiam, że muszę coś zrobić z ciałem. Czuję seksualne podniecenie muzyką. Ogrom ekscytacji i wręcz wewnętrznego rozrywania z nadmiaru tak pozytywnych emocji. Wstaję. Zaczynam wirować wokół własnej osi, jestem jakby rzucona na głęboką wodę, ale mogę spokojnie oddychać. Oddycham, znajdując się w energetycznym ucisku powietrza. Kręcę się nadal, mimo że normalnie już dawno mój błędnik odmówiłby posłuszeństwa i mimo że powinnam się dosłownie zerzygać, kręcę się nadal. Unoszę ramiona, rozkładam palce, czuję przepływ ciężkiego powietrza między nimi. Obracając się i obracając mam wrażenie, że wchodzę w swoją podświadomość.  

 PAGE   
\* MERGEFORMAT 1

Zagłębiam się w swojej duszy. Jestem taka szczęśliwa i zachwycona. Chwila przerwy na buszka  i kręce się dalej. Wnikam w siebie samą. Płynę nadal  strumieniem powietrza, po chwili się zatrzymuję, ale mimo tego nadal czuję, że się obracam! D. stwierdza, że wyglądam, jakbym wciąż wirowała. Zaczynam się śmiać, ze szczęścia, postanawiam usiąść koło D. Muzyka staje się teraz dymem z kadzidła. Wyraźnie wije się on w rytmie dubstepu, odtwarzanego już chyba po raz czwarty.  Tworzy szaro-brązowe kształty, wzory podobne do kolorowych pętli na ścianie. Siedzimy, rozmawiamy sobie i jesteśmy zachwycone tym całym, otaczającym szczęściem. Przeglądamy psychodeliczne obrazki na google-grafika. Rozmyślamy nad intencjami autorów tych zaczarowanych obrazków. W mojej duszy dosłowny spokój, wyciszenie, ukojenie. Cały dzień wygląda właśnie tak, palimy, uśmiechamy się, słuchamy muzyki. Około 20 metocyna powoli przestaje działać, marihuana uruchamia gastro. Zjadamy po jogurcie, napawamy się jego smakiem.  Jest wybornie. To bardzo udana przygoda, wspaniały dzień.

 

Jestem przekonana, że 4-HO-MET zawita u mnie po raz kolejny.  Tym razem skuszę się na 45-50mg, bo mam wrażenie, że to całe przeżycie i tak było płytkie. O wiele płytsze od LSD, mimo tego piękne, naprawdę miłe i piękne. Doświadczenia synestezyjne tylko dodają uroku, sprawiają, że chcę raz jeszcze tego spróbować.  Taki rozkwit duszy, emocji, ciała i umysłu. Mogłabym być codziennie w takim stanie. Czekam na kolejny raz ze zniecierpliwieniem.  Kocham psychodeliki.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Ogromna ciekawość, dobry humor, miła atmosfera, towarzystwo współlokatorki, ogółem wszystko normalnie:)
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana (regularnie), LSD-25, gałka muszkatołowa, amfetamina (4 razy), alkohol - sporadycznie, tytoń - rzadko
natura: 
chemia: 
Dawkowanie: 
30mg hometu wtartego w dziąsła, po 3 godzinach wypalenie około 0,5g marihuany.
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media