Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

latanie, policzki bolące ze śmiechu i kolega o smaku pierogów serowo-jagodowych z biedry

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
Około 0,5g + kilka buchów naturalnej od (nie)znajomych
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
lekkie podekscytowanie (takie bardziej uczucie szczęścia, ulgi, chyba każdy kto kiedyś się uzależnił wie o co chodzi), trochę skwaszony humor, bo miałam jarać z ziomkami, czekałem na nich jebane półtora godziny, a się już nastawiłam, długo nie jarałam, czułam, ze po prostu dzisiaj MUSZĘ. Nikt ze znajomych nie mógł/nie był aktywny itd, poszłam z moja dziewczyną i przyjaciółmi na mostek nad Wisłę, przyjaciele trochę zniesmaczeni (są przeciwni temu bym było stonerzem), ja to wyczuwam i trochę poczucie winy mi przez to wjechało, bo jestem empatycznu, powiedzieli mi bym poszłu jarać gdzie indziej i wróciłu, bo nie chcą pachnieć ziołem
Wiek:
15 lat
Doświadczenie:
Alkohol, Marihuana, Jakiś-kurwa-syntetyk-albo-maczanka-nwm-ale-natural-to-to-nie-był, Metylofenidatu chlorowodorek, różne psychotropy

raporty farbyplakatowe

Użytkownik nie dodał jeszcze żadnego raportu

latanie, policzki bolące ze śmiechu i kolega o smaku pierogów serowo-jagodowych z biedry

Nieopublikowany

Już praktycznie zacząłem trip report w set&setting, więc tu będę kontynuować
(wcześniej jeszcze odpalilem kilka buchów na mostku o którym napisałum)

Szedłem długo przed siebie (jakieś 15 minut drogi) by dotrzeć na trochę bardziej odludną część przy wiśle. Po drodze musiałem przejść przez kilka płotów kończących się za końcem chodnika, więc musiałem przechodzić nad Wisłą, ktoś mi powiedzał, że ,,mam jaja", poprawiło mi to humor. Po drodze w pewnym momencie przy jakiejś opalającej sie parze koło 40 wypadło mi zioło z portfela xDD, zabawnie.
Dotarłem w miejsce docelowe, trochę się schowałem, wyjąłem lufkę i zacząłem jarać. Co jakiś czas rozglądałem się czy nie idze nikt podejrzany. Kończył sie gaz w zapalniczce, więc wypaliwszy już jedną-dwie lufki poszedłem pytać ludzi czy mają zapalarę.  Jakieś typy chciały bym im oddałx marychę i oni by to wrzucili do Wisły xDD oczywiście nie przystałem na tę propozycję i poszedłem szukać ludzi z zapalniczkami dalej. Podszedłem do jakiś typów z pytaniem czy mają zapalarę, gdy mi ją podali wziąłem i sobie poszedłem ku ich zaskoczeniu i dezorientacji. Mieli troche WTF bo myśleli, ze chcę zapalić fajkę i im oddać, powiedziałem, ze mogę im za tę zapalare zapłacić, po prostu potrzebna mi jest. Machnęli ręką, poszedłem dalej, nie cąłkiem daleko usiadłem i kontunuowałem jaranie. Po chwili podszedł do mnie typ którego to była zapalara i spytał co pale, bo tak wsm to chyba to co oni i może się dołączę. Spaliłem z nimi cały towar jaki miałem i wziąlem jeszcze od nich kilka buchów fullnaturala (ja miałem jakiegoś skuna maczanego w dopie ew. syntetyka, ale na pewno nie była to natura). Poczułęm jak to wchodzi, pierwszy efekt to było śmianie się jak pojebany, pokładałem się na ziemi. Wypiłem trochę, ale niedużo piwa niskoprocentowego i pożegnałem towarzystwo, bo minęło jakieś pół godziny albo godzina, więc poszedłem spowrotem na mostek do przyjaciół i dziewczyny (miałum rozładowany telefon i bałxm się że oni pójda beze mnie/będą mnie szukać a ja ich nie znajdę).
Miałem kłopoty z koordynacją ruchów i cały czas zataczałem się ze śmiechu, słabiej czułęm swoje ciało. Znalazłem jakiś nieodpalony papieros na drodze (fart), ale prze problem z koordynacją ruchów bardzo go zgniotłem i całego podarłem. Było po mnie  w chuj widać ze jestem zrobiony, a było tam dużo osób + często tam sa psy, wiec cały czas rozglądałem się na boki. Kątem oka widziałem ludzi, gdy spojrzałem okazywało się, zę tam nikogo nie ma, za to jest jakiś przedmiot, gdy znowu odwracałam wzrok znowu te przedmioty wyglądały dla mnie jak ludzie. Znacznie trudniej było pokonać tę trasę niż w pierwszą stronę. Po drodze czułam szczęście, prawie błogość, czulam jakbym z każdym krokiem wznosiła się coraz bardziej, aż zaczęłam skakać z radości i ogólnego szczęścia. Uczucie snu, odrealnienia. W pierwsza strone przechodzenie nad Wisłą poza chodnikiem mając nogi w powietrzu wymagało skupienia, silnego trzymania się itd, teraz  było to znacznie trudniejsze, ale udało mi się bezpiecznie dotrzeć na miejsce.
Aaaa jak teraz myślę o tym co było później to wstyd mi za siebie, bo to było naprawdę żenujące. Ale dobra, jedziemy z tym.

Śmiałem się, ale zamiast mieć fazę w srodku, widać ja było mocno na zewnątrz, mocno zwracałem na siebie uwagę i na to jaki jest skuty swoim zachowaniem. Bardzo chciałem sie zapaść w trip, nie zwracając uwagi na to jak moje zachowanie wygląda dla trzeźwych ludzi (automatycznie zwykle robię na odwrót i to mi psuje trip trochę, wiec zdecydowałem się zrobić inaczej). Chciałem bardzo się odkleić, nie wiedzieć co się dzieje, uciec od problemów. Moja dziewczyna się zawinęła, widziałam ze jeden chłopak źle sobie radzi psychicznie z tym, że jestem zjarany, ale z drugiej strony n był pijany, a on praktycznie zawsze jak jest pijany ma załamanie nerwowe i płacze. Niedługo później poszedł, nawet nie zauwazyłum keidy a poszły inne osoby i zostałam sama z dwoma przyjaciółmi. Miałam wrażenie że wszystkich kocham i zaczęłam ich przytulać, też bez ich zgody, źle mi z tym bardzo, ze przytulałem i pokładałem się na ludzi którzy mnie ogarniali ze swojej własnej nieprzymuszonej woli bym nie wpadł do Wisły.
Mówiłum jakieś odklejone rzeczy, bo starałem się nie zwracać uwagoi na to jak to odbierają inni, i po prostu mieć tyle przyjemności z tego tripu ile potrafie z niego wyciagnąć, choćby ktos miał przez to mieć przykrość. Położyłem się na przyjacielu i czułem jakby był on zapiekanym makaronem z  twarogiem  (tak fakturą), a smakiem przypominał pierogi z serem i jagodami z biedry. Oczywiście go nie lizałem ani nic, po prostu zmysły mi się tak połączyły, ze czułam jakby on taki no był o takim smaku no nwm jak to wytłumaczyć.
Ale ja nieskładnie piszę aaaaaaaaa. Pewnie nie będzie mi siec hcciąło robic korekty, wiec współczuję wszystkim czytającym ten TR, pewnie macie ze mnie bekę troche xDD
Ale wracając. Drugi przyjaciel zaczął mi mówić o tym, że prawdopodobnie bedę na czarnej liscie mojego ulubionego miejsca (któym on zarządza), bo razem z innymi zarządzajacymi boja się trochę o to, ze ja diluję, ze jestem dostepem do dragów, a kłiry łatwo sie uzależniają, wiec proponujac innym dragi stwarzam potencjalne niebezpieczeństwo (nawet jeśli dodaję ,,ja do niczego nie namawiam, ale..."). Zjebało  mi to humor trochę, trochę nie zauważyłum tego, a dopiero nastęnego dnia, meczyło mnie to kilka dni aż nie załatwiłam w miarę sprawy, ale nadal mnei to martwi, bo nie chcę być imposterem/ninewpuszczonym do tego miejsca. Wtedy pewnie urwał by mi się kontakt z większością przyjaciół itd, a na pewno osłabił.
Zadzwoniłem do matki starając się brzmieć najbardziej trzeźwo jak to mozliwe, że wrócę rano albo w nocy i  by się nie martwiła. Ton miałem w chuj trzeźwy, za to treśc mojej wypowiedzi brzmiała w chuj zjaranie, nie mogłem wgl złapać wątku, nie bardzo ogarniałem.
Kilka razy próbowałum wpierdolić się do wody i utopić, ale przyjaciel mnei trzymał i wyszliśmy z mostku. Myślę, zę naprawdę bym nie wskoczyl do Wisły, po prostu mi odbijało. Nie pamiętam nic z przystanku, z jechania autobusem pod mój dom pamietam tylko, ze nie byłam w stanie kupić sobie biletu w automacie i zajęło mi to mnóstwo czasu, a bez pomocy przyjaciela nie zrobiłxbym tego nigdy xD
Weszło mi gastro, byłem baaardzo głodny,a było juz znacznie po czasie w którym powinieniem być w domu. Poszedłem do żabki, wpierdoliłem dwa veggery i kupiłem jeszcze bochenek chleba. Usiedliśmy na ławeczce obok mojego bloku. Nawet jedzenie dawało inne odczucia, było dużo przyjemniejsze i nie chodzi mi nawet o smak tylko o tempo (bardzo szybkie), cały czas czułam jakby mi trzepało mózg, a kazdy kes to jeszcze podbijał. Napisała moja dziewczyna, zebym przyszedł, rozmawialiśmy z nią przez telfon,nie chce mi się opidywać uciekającego autobusu itd, ważne ze w końcu dotarłem, odłączyłęm się od przyjaciół, końcówkę trasy pokonałem sam, była noc, ciemno, a ja jestem afab i miałem na sobie sukienkę, bałem się idac.
Dobrze wiem gdzie mieszka moja dziewczyna, ale w nocy prawi pomyliłem blok, a przez zjaranie pomyliłem klatki i najpierw zadzwoniłem do innej, później się wracałem. Gdy juz byłem u niej akurat brała kąpiel w duzej wannie pełnej gorącej wody, świeczki, drink, jej rodziców nie ma w domu - rozumiecie atmosferę. Ogl czułem się zajebiście, woda też mni wychillowała, piłem tam z nią drinka, później wyszliśmy. Normalnie pewnie byłoby duzo seks, ale wyszło na to, ze niewiele, bo ja nawet nie zauważyłum kiedy zasnęłum, tak płynnie to było i spało mi się bardzo dobrze. Ogl czułęm się zajebiscie, miałem jeszcze fazę gdzies do półowy dnia następnego, aaaaa kocham ten stan jak bardzo ja chcę się teraz zjaraać.
To wsm tyle z tego tripu. Ogółem oceniam pozytywnie, nie licząc tego, ze chyba zmolestowałum kolegę (?). Mam nadzieję,  ze następnym razem będę zjarany samemu.

PS być moze ktosia zauważyła, ze używam tutaj naprzemiennie różnych form gramatycznych. Moje zaimki to onu/jenu, on/jego, ono/jego, onx/jex i cokolwiek innego niż ona + wszystkie końcówki czasowników (zrobiłx, zrobił, zrobiła, zrobiło, cokolwiek)

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
15 lat
Set and setting: 
lekkie podekscytowanie (takie bardziej uczucie szczęścia, ulgi, chyba każdy kto kiedyś się uzależnił wie o co chodzi), trochę skwaszony humor, bo miałam jarać z ziomkami, czekałem na nich jebane półtora godziny, a się już nastawiłam, długo nie jarałam, czułam, ze po prostu dzisiaj MUSZĘ. Nikt ze znajomych nie mógł/nie był aktywny itd, poszłam z moja dziewczyną i przyjaciółmi na mostek nad Wisłę, przyjaciele trochę zniesmaczeni (są przeciwni temu bym było stonerzem), ja to wyczuwam i trochę poczucie winy mi przez to wjechało, bo jestem empatycznu, powiedzieli mi bym poszłu jarać gdzie indziej i wróciłu, bo nie chcą pachnieć ziołem
Ocena: 
Doświadczenie: 
Alkohol, Marihuana, Jakiś-kurwa-syntetyk-albo-maczanka-nwm-ale-natural-to-to-nie-był, Metylofenidatu chlorowodorek, różne psychotropy
Dawkowanie: 
Około 0,5g + kilka buchów naturalnej od (nie)znajomych
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media