szałwia wieszcza (salvia divinorum) - jakie to uczucie?
detale
raporty 2137
- Pajac
- Uważaj, jak rzygasz
- Szałwia Wieszcza (Salvia Divinorum) - jakie to uczucie?
- Koks, czyli dopamina donosowo
- Świat to marmolada moich myśli i odczuć.
- Schizofrenia? Czy hipochondria?
- Być albo nie być?
- Już koniec ze strachem. Jest sympatycznie!
- Potężny uścisk kostuchy
- "Byliśmy w chlewie... były świnki... dużo świnek..."
szałwia wieszcza (salvia divinorum) - jakie to uczucie?
podobne
Nagranie z tripa:
Biorę bucha szałwi meksykańskiej (ekstrakt x 10) z fajnej, dużej fajki. Łoops. Momentalnie robi się inaczej. Biorę drugiego. Gigantycznego. Mówię tylko:
- O kurwa, ooo, Domino, ratuj mnie. O chuj. O kurwa. - do kolegi, który mi towarzyszy przez internet.
Domino pyta "Co? aż tyle się zaciągnąłeś?", a ja nie odpowiadam. Patrzę się na swoje nogi i nagle (relacja zgodnie z nagranym filmikiem) mówię:
- O o! O o! U u!
Patrzę na swoje dłonie, dotykam się po ciele i robię różne rzeczy z dłońmi.
Szałwiowatość wchodzi. Boję się, bo poprzednim razem było w chuj nieprzyjemnie.
Czuję, jakbym miał tylko przednią połowę ciała, czaicie? I najdziwniejsze, że... tak jakby świat się łączy z tą przednią połową mojego ciała. Tak jakby moje ręce były szwami, które jakoś mnie łączą ze światem i wszystko, co jest z przodu moich rąk, jest też... mną? Kurwaaa ;D Jakby moje ciało wytworzyło przed sobą taki... pas energii, który sprawia, że czuję w jego obrębie przedmioty. Np patrzę na laptopa, którego mam przed sobą i nie mogę uwierzyć, że on jest w tym moim pasie energii i tak jakbym go czuł.
Nagle jednak szałwia przeszła samą siebie. Świat się otworzył. Poczułem, KURWA JEGO MAĆ, jak się świat otwiera. Tak jakby ten mój pasek (i moje ciało) rozdarło się na pół i by się otworzyła taka szpara we wszechświecie, taka jakby pozioma (biegnąca prostopadle do moich rąk, wypuszczonych przed siebie) i zarazem pionowaa i zarazem taka dziwnie zakrzywiona... do środka. Nooo kurwa xD Co to było za uczucie, jasny chuj!
Ruszam rękoma, odchylam głowę do tyłu i mówię:
- O żesz kurwa!
Początkowo to uczucie było nieprzyjemne, bo mówię wam, jakby moje ciało się rozdzielało na pół. I świat z nim. Ale potem, jak już dziura była otworzona, uczucie było, kurwa, tak niemożliwe, że aż śmieszne. A, no i zapomniałem. Ta dziura była żywa. Jak Boga, czyli siebie, kocham! No, nie wiem, jak to powiedzieć, ale... ta dziura miała coś takiego w sobie, że myślałem... że ta dziura to szałwia? Czy coś...
Macham jedną ręką, patrzę gdzieś i mówię ucieszony:
- Łuuuuuu! (Coś jak podczas łagodnego startu na rollercoasterze).
- Y hy hy (nerwowy śmiech i dużo przekleństw).
Przytulam się.
- Yhy hy! (Nieco mniej nerwowy, ale dalej dziwny śmiech).
Patrzę w dół, dotykam sobie nóg rękoma.
- Oooo. Kurwa. Ja, chuj, pierdolę. O ku... Łaah!
Poziom mojej ekspresji uczuć na szałwi jest wręcz wybitny, jak widzicie :D
- O żesz kurwa, muuhhhh się napić wody!
Wstaję i idę po wodę. Chyba miałem niewielkie problemy z równowagą, ale niezbyt spore.
W tle: masa przekleństw. Na końcu:
- Kurwa mać, chuj mi w dupę, cały świat się robi taki... Oo kurwa! Łuuu! (Rollercoaster).
Piję wodę, siadam na kanapie i znowu macham prawą ręką w bok, jak na początku.
- Ty... a ha ha! - już dużo bardziej wesoły śmiech.
Potem masa przekleństw. Łapanie się za głowę, machanie rękoma. Odchylanie głowy do tyłu i patrzenie w sufit. Uśmiech na twarzy, szok w oczach.
Potem:
- Co jest kurwa? Jaa pierdolę! Jak?! Kurwa! O chuj!
- Coo jest kurwa?! Jaa pierdolę!! (Dużo cieńszy, prawie piskliwy głos). Łyyyhahaha (śmiech przypominający wycie).
Wstaję, idę gdzieś i wracam na kanapę. Wstaję. Patrzę gdzieś przez okno.
- Ha! No kurwa mać! To... t... jasny chuj!
- Hahahahaha! (Piskliwy, wyjący śmiech) No nie wierzę w to!
- Przecież to jest niemożliwe! Chłopie! Kurwa... jakby się świat otworzył! (Głosem meeeeeega podjaranego dziecka).
- O skurwysyn, ja pierdolę! Hahahahhaa! (Mega piskliwy śmiech).
Potem chodzenie w kółko i powtarzam, że to niemożliwe; plus dziesiątki przekleństw. Jak już się w miarę uspokoiłem, usiadłem na kanapie i całkowicie podjaranym, mega ucieszonym głosem, powiedziałem:
- Tego nawet się powiedzieć nie da! - Bo czułem, jakby coś mi nie pozwalało powiedzieć o tym, co się właśnie dzieje. A jak się śmiałem, to nie był to tak do końca mój śmiech, bo to coś mi się kazało śmiać:D Dziwne.
Uniosłem proste ręce przed siebie, po czym zatoczyłem nimi półkole do tylu (żeby były wyciągnięte na boki) i powiedziałem:
- Tak jakby się świat otworzył, nooooooo kuuuuuuuuuuurwaaaa mać, jak to jest możliwe? Ale tak... aj, ja pierdoolę! Ale tak naprawdę! CO SIĘ TU ODPIERDOLIŁO, chłopie, nosz kurwa mać!
Od tego momentu faza była już w miarę spokojna i już nie czułem tej dziury w świecie, tylko takie połączenie mojego ciała z rzeczami. Starałem się wytłumaczyć koledze, jakie to uczucie, ale stwierdził, że ni chuja mnie nie rozumie.
Fazka trzymała jakieś 7-10 min, z czego te pierwsze 4 były w kurwę mocne, a potem to już lajcik.
Dzięki za uwagę i miłego dnia ;)
- 12386 reads