przygody z metafedronem
detale
raporty odsiedzialem25
Użytkownik nie dodał jeszcze żadnego raportu
przygody z metafedronem
Było to chyba jakoś przed Świętami Wielkanocnymi. Jak zwykle za część zarobionych ciężko pieniędzy zamówiłem sobie swoją ulubioną uzywke, czyli metafedron. Przesyłka doszła z darknetu dosyć szybko, po kilku dniach.
Otworzyłem specjalnie zalakowana paczkę (rozcialem górę nozyczkami) i powolutku zaczalem wysypywać zawartość paczuszki, czyli jak zwykle swoje kilka gram używanej substancji. Uzywka, proszek, dopalacz bądź narkotyk - nazywajcie sobie to jak chcecie może być "paliwo" zawierało niewielkiej wielkości trójkątne przezroczyste oraz również niewielkiej wielkości (oba kilkuminimetrowe) białe kryształki. Delikatnie kartą bankomatowa odsunalem biale na prawa strone przezroczyste na lewą. Wybrałem pierw te białe kryształki. Skruszylem je kartą z dosyć głośnym odglosem nieprzejmowalem sie sasiadami z bloku, kazdy cos łyka. Odmierzylem na oko 400mg zwinalem dwusetke (oczywiście odradzam snifcowanie przez banknot można zarazic sie HCV) i zaciagnalem się dosyć mocno donosowo raz to w jedna raz to w druga dziurkę.
Stary, dobry metafedron. Odlot jakbym był jakimś kosmicznym Meksykaninem, Żołnierzem Armii Światła czy coś w tym stylu (nie muszę zaznaczać iż proszek czuć było swoistym odmiennym od wszystkich zapachem na kilometr). Po około 15 minutach czułem się jakbym miał paranormalny kontakt z kosmitami ach ta deszczowa pogoda, postanowilem wyjść na balkon. Haj, ni to szum zawiniety w przeogromna boską medytacje polaczona z miliobem energii do dzialania siedziałem tak przez pewien czas i w glowie ukladalem sobie plan co będę za chwilę robić.
W kilka chwil (upłynęło zapewne z kolejne 45 minut) przy swojej ulubionej muzyce głośno puszczonej z subwoferem wysprzatalem cale mieszkanie wymylem gary podlogi kurze wszystko po czym wskoczylem do wanny, gdyż spust lekkiego zapocenia zaczal dawac o sobie znać.
Wszystko dzialo się jak we śnie, nieraz przezywalem podobne loty, lecz ciężko było mi dojść do odlotu, sytuacji lotniczej w której jak żołnierz w Amerykańskim Śnie walczę z czystością i porządkiem.
Innym razem wciagalem u rodziców, ojciec gdzieś wyszedł doszła przesyłka przebudziłem się było lato zwinalem czterysetke i znowu odlot. Nie wiedzialem za bardzo co sobie pomysla sasiedzi rozrywalo mi mózg od środka o Jezusa Ukrytego gdybym mial przy sobie pistolet. Żołnierz Armii Zbawienia trzasnal drzwiami i ruszył po schodach w dół i pedem przed siebie. Bania haj jak zwał tak zwał pieknie wspominam tę używę.
Pewnego roku w grudniu zamówiłem na darknecie kostkę metafedronu a chyba z 10 gram. Wyglądała podobnie jak na tym filmiku na tego człowieka telefonie na youtube. Palaszowalem, bawilem sie jak król życia, kumple piwa balanga i wieczór tylko ja i moja kostka. Bylem już tym troszeczkę zmeczony, odkroilem jakies dwa trzy gramy zawinalem w chusteczke i schowalem do laziennej szufladki duża reszte jakieś 6 gram splukalem bez wachania w kiblu. Dzisiaj mysle innymi kategoriami i uważam, że dobrze zrobiłem. O reszcie przypomnialem sobie po kilku dniach rozwinalem malutkie zawiniatko zrobilem kolejna czterusetke i od razu odlot kosmiczny haj.
Ogólnie substancja za która dałbym sobie rękę uciąć, to nie to co mefedron, choć obraz również lekko kolorowial i sie rozmywal. To nie to co amfa, koka czy opium. Mile wspominam i nigdy nie mów nigdy, kto próbował ten wie, niepozdrawiam, ave!
- 2406 odsłon