kodeina - najlepsza przyjaciółka
detale
raporty drbelezebub
Użytkownik nie dodał jeszcze żadnego raportu
kodeina - najlepsza przyjaciółka
Nie zapomne tego dnia do końca życia...
To było pare dobrych lat temu. Dla zainteresowanych zajmuję się przez większośc swojego życia muzyką ( szkoła muzyczna, potem zajmowałem się produkcją min. robiłem podkłady pod reklamy w TV oraz dla vlogerów)
Pamiętam, że deadline mnie gonił i musiałem do poniedziałku stworzyć muzykę właśnie pod reklamę (niewolno mi powiedzieć jakiej dokładnie). Jeszcze w piątek cały wkurzony myślałem o tym jak to dopiąć w głowie zero pomysłów a każda próba kończyła się tym, że : "Za słabe, za chujowe, jezu co ja robię?". Odpuściłem w tamten piątek i zacząłem czytać o tym jak sobie z takimi rzeczami radzą artyści za którego oczywiście się nie uważam, ale no potrzebuje weny i to jak najszybciej..
Tym o to sposobem trafiłem na kodeinę a dokładniej LEAN, to pewnie wszystkim wiadome ale wyjaśnie. Syrop w naszym narodowym przypadku Thiocodin plus sprite. Mam koło siebię aptekę 24/h mówie dobra pójdę, o MJ nie mam mowy na ten deadline. Trawka dobrze się sprawdzą do improwizacji czy słuchania/odnajdywania brzmień. W aptecę tylko pani spytała - Jeden czy dwa ?. Szybko odpowiedziałem dwa. Poszło na dwa różne rachunki i problem z głowy. Był środek nocy czytając o właściwościach kodeiny stwierdziłem nie ma mowy, że wezmę to teraz, poczekam do jutra.
No i właśnie nastała TA sobota, wstałem rano, zjadłem jogurt danio, kawa i szykuje swój napój. Wymieszałem jeden syrop, wziąłem łyka, mówie- "Kurwa dobre!!". Więc w moment to przechyliłem i siadam przed laptopa. Czekam 10 minut nic, 15 i nagle i nagle tak jakoś miło. Myslałem jezu jak mi dobrze, od tak po prostu. Nie miałem jakiś omamów w oczach czy coś po prostu zrobiłem się najbardziej jak potrafię szczęśliwy. Pamiętam tylko, że od tej całej eurofii spociły mi się aż dłonie. Szybko wyszedłem na papieroska, smakował jak nigdy. Wracam przedemną klawiatura midi i tyle. Nie pamiętam dokładnie procesu robienia muzyki wszystko tak wyjątkowo gładko poszło, muzyka była prosta i wpadająca w ucho a mastering robiłem zaraz po każdym dźwieku. Nie pamiętam czy kiedykolwiek miałem tak intensywną sesję, czy kiedykolwiek byłem tak produktywny. Po jakiś 3h zaczęło schodzić, więc dorzuciłem kolejny syropek, też długo nie poczekałem a poczułem znów uderzenie mojej koleżanki kodeiny, nie było już tak intensywne ale jednak odczuwalne. Całą resztę dnia spędziłem na leżeniu oraz ciągłym cieszeniu się z tego co właśnie udało mi się utworzyć. Plik z muzyką wysłałem tego samego wieczora do agencji. Dostałem sporo komplementów, co tylko coraz bardziej mnie uszcześliwiało. I tak mi minał dzień gdy tylko drugi syropek przestał działać to coś podjadłem, byłem fest głodny i resztę dnia zamulałem przy filmach bo senność po całej takiej grubej fazie mam ogromną po kodeinie. No i tak wyglądał mój pierwszy raz. Niby nic specjalnego ale jakoś utkwił mi w pamięci i to chyba na całe życie.
- 3185 odsłon