Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

squashysunday - benzydamina trip (pierwszy)

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Apteka:
Dawkowanie:
3 saszetki tantum rosa po ekstrakcji (około 1,5g benzydaminy)

Deczko mniej, później zauważyłem drobne niedociągnięcia przy zbieraniu b., ale warto wspomnieć, iż połknąłem też niewielki kawałek samego filtra z ręcznika papierowego. Za gówniarza zdarzyło mi się jeść papier o_O - dont worry - it's perfectly safe, and should be called lifehack^^

Masa ciała: ~66kg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Spokojna, mało pogodna niedziela. Home alone, dużo czasu i pozytywne nastawienie.
Wiek:
24 lat
Doświadczenie:
Ogólnie: Tytoń (okazjonalnie), MJ (często)
Przed benzydaminą: CLEAN

squashysunday - benzydamina trip (pierwszy)

13:10  -  3 saszetki tantum rosa, po ekstrakcji około 1,5g benzydaminy (ekstrakcja przeprowadzona przy pomocy szklanek, zimnej wody, strzykawki do odmierzenia precyzyjnej objętości wody, oraz 2 ręczników papierowych jako filtr). Cały proces przebiegł sprawnie. Prawie to co przy antku, tylko zamiast przefiltrowanej cieczy zbieramy osad z filtra.

+0:20  -  poki co nic wyrazistego, ale jestem bardzo pozytywnie astawiony, czekam. W międzyczasie wychodzę na balkon i odpalam papierosa. 

+0:25 -  pierwwsze symptomy odbiegające od normy i udany test dmuchania przez zaciśnięte lekko usta. Test "wykrywa" wejście. Teoretycznie jednym z pierwszych objawów jest metaliczne zniekształcenie dźwięku. Wydmuchiwanie powietrza przz usta, pocieranie czegoś ręką, bądź nawet włączenie jakiejś piosenki (o muzyce troche dalej) powinno dać oczekiwany efekt.

+0:35  -  ściana w moim pokoju ujawnia oznaki życia. Gdy się jej przyglądam wydaje się falować, lekko zniekształcać. Podobny efekt z ekranem monitora.

Po zamknięciu oczu pierwszym obrazem, jaki pojawiał się w mojej wyobraźni było oko. Jedno oko i nic wiecej (sporadycznie lekki zarys twarzy). Zdarzyło się to kilka razy. Teraz już nie wiem czy to autosugestia, ale przez pierwsze klka razy byłem

zaskoczony względną wyrazistością i intensywnością tego powtarzającego się epizodu. Oko pojawia się blisko mojej twarzy, potem przybliża się do mojej głowy aż strace je z pola widzenia. Raz wpadłem w źrenice.

...przez jakiś czas nic nowego/super ciekawego - jest dobrze i stabilnie... odrobina nikotyny

+2:00  -  Urządziłem sobie w domu pseudciemnię. Jedynym miejscem, które się nadawało była łązienka. Zasłoniłem szklo w drzwiach wycierałką (ręcznikiem tudzież) i muszę przyznać, rzeczywiście było całkiem ciemno. Klimat był idealny. Po niedługim czasie okupowania pomieszczenia zacząłem widzieć i słyszeć różne rzeczy. Wszystko co dosrzegałem i wyróżniało się z ciemności było natychmiast interpretowane (ach, niech będzie to słowo) randomowo. Począwszy od niesprecyzowanych, dziwacznych kształtów i struktur, na dość wyraźnych twarzach (przy zamkniętych lub otwartych oczach) i głosach kończąc. Warto wspomnieć że mrugnięcie okiem lub nawet zmiana kierunku patrzenia powodowała natychmiastowy zanik obrazu.

Po wyjściu z ciemni i na bazie obserwacji odnotowano co następuje: mózg mój nie ogarnia składania bodźców rzeczywistość. Idzie mu to tak fantazjnie, że jedynym kryterium są resztki świadomości, które zaprotestują widząc lewitujący tapczan (ciemność jest dobra - nie widać tapczanów... nic nie widac full focus). Wystarczy, żeby odczucia były spójne - reszta to detale :) mózg spontanicznie wykorzystuje elementy otoczenia do stworzenia spójnego obrazu rzeczywistości (spójne w tym przypadku nie oznacza logiczne :D chodzi raczej o to, ze było by troche głupio w sytuacji gdy odkręcasz wode w kranie i w ogóle nie słyszysz odgłosów, które temu towarzyszą).

+3:00     Pomyślałem, że teraz chce sam zadecydować co zobacze. Wpadł mi do głowy czarny kot (tak wiem świetny pomysł w pomieszczeniu bez światła:D). Pospiesznie pozbierałem już zakorzenione informacje i dopisalem im historyjkę o czarnym kocie. Po pierwzej próbie nic. Po drugiej też nic. Ale nagle, wpatrzony w ciemność, dostrzegam błysk zielonych oczu. Gyd powtórzyłem tę operację później oprócz oczu zauważyłem też lekki zarys grzbietu kota i głowy. Nie udało mi się go nauczyć miauczeć.

Małe przemyślenie z ciemni: w pomieszczeniu, które niemal całkowicie jest czarne, lecz niewielka łuna światła pada łukiem na przeciwległą drzwiom ścianę i podłogę pod nimi, dostarczając w rezultacie na tyle światła abym po jakimś czasie dostrzegał już nieco więcej otoczenia. Doświadczyłem czegoś, co mógłbym określić jako wachania w adaptacji oka. Przez chwilę pomieszczenie zdawało się całkiem nieźle widoczne. Po chwili, po mrugnięciu lub bez, powoli, łagodnym kształtem przede mną zostawała niemal sama czerń. Nie podejrzewam chwilowych całkowitych blackoutów, ponieważ zwrócenie wzroku w strokę drzwi i źródła światła pozwalało mi dostrzec to, co powinno być dostrzeżone. Obserwując jednak anyway bacznie przestrzeń przede mną, śledząc, kreując, podziwiając nieokiełznane, różnorodne przywidzenia, omamy słuchowe, stan w którym co poniekąd czas nie istniał, było tylko to, co wokół i moja słodko rozbujana (nie)świadomość. I te myśli - takie wyraźne, lecz nieskładne, zajmujące ale zupełnie nieistotne.

+3:15  -  Kiedy odpaliłem pierwszy kawałek już na tripie nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Prawdopodobnie zła wersja, yt nie działa, whatever. Nie - to jednak ja ;) Instrumenty, które normalnie tworzą spóją całość odzielają się od siebie i idą każdy w swoją stronę. Cały kawałek zwalnia lub przyspiesza oscylując między tymi dwoma stanami. Nie mogłem się doszukać rytmu. W pewnym momencie spróbowałem wydobyć z siebie jakiś dźwięk i okazało się że nie tylko nie umiem słyszeć, to nie umiem też trafić w żaden ton. Bywały momenty kiedy muzyka zlewała się w jedną bezkształtną, chaotyczną papkę. Nie słyszałem już niczego co mógłbym nazwać muzyką. Z całego tego szumu, dla rozrywki - bo czemu nie, umysł mój wydobywa pojedyncze znane słowa i dźwięki, niekoniecznie w języku polskim.

          Gubię już wątek bardzo prawilnie - miewam na końcu języka odpowiedź dla drugiej osoby i w jednym momencie nagle uswiadamiam sobie ze stoje z tym zdaniem w glowie jak gosc w kąpielówkach w pustym basenie - sooo pointless, i co teraz :D Takie akcje potrafiły się zdarzyć podczas kilkunastu minut rozmowy nawet kilka razy. Po przypomnieniu sobie tematu (o ile mi się to udało) albo kiedy ktoś mi go przypomni) nagle wszystko wraca, czucie dezorientacji znika - basen znów pełen.

+3:30  -  Spoglądając na dłonie i poruszając rękoma zauważam, że są lekko oplecione cieniutkimi białymi niteczkami, które podążają za mną w rytm ruchu. Czasami zwisają z luźnej dłoni, czasem na ramieniu wyglądają jak cześć hi-tech blessed seta.

Ogólne odczucia towazyszące mniej lub bardziej całej przygodnie: lekkie drgawki, dreszcze od czasu do czasu, bywało, że łapałem się na lekkim szczękościsku, suchość w ustach (umiarkowanie intensywna). Poza tym CAŁKOWITY brak apetytu. Nawet nie pomyślałem o jedzeniu przez 14 godzin. Nadal nie czuję głodu - zagryzam snickersa bardziej z rozsądku.

 

Gdy piszę te słowa jest godzina 22:00 tego samego dnia. Efekty wzrokowe i słuchowe ustąpiły niemal całkowicie. W międzyczasie zdarzała się duża suchość w ustach. Body high nadal trzyma na przyjemnym chillu. 

PS. Kilka razy działanie benzy było słabło odczuwalnie, aby za jakiś czas znów przybrać na sile (już po peaku, wcześniej stan tylko narastał). Ktoś ma pomysł czym to mogło być spowodowane? Moja teoria to czas, w jakim krew z zawartościa specyfiku spenetruje naszą głowę. 

 

[UPDATE]

Przez całą noc nie zmrużyłem oka (albo i tak, ale nie odnotowałem, budzilem/powracalem do pelniejszej swiadomosci dosc czesto) często leżałem, było mi wygodnie w prawie każdej pozycji, myśli lekko plątały się same bez mojej ingerencji. Oczy jednak bardzo chciały pozostawac otwarte. Pocieranie ręką o kanape, otwarcie oczu i moja ręka, która tam ułożyłem gdy były zamknięte - wszystko co wymaga intergacji kilku zmysłów, aby utworzyć spójną całość wydaje się jakby rozstrojone. Pierwsze odruchy i myśli mówią, że coś jest lekko nie tak. Później świadomość odpowiada - nieeee man, u still a bit haaaai ;)

Oficjalny wake up godzina 7. Kanapka, kawa (pierwszy posiłem od wczorajszeo śniadania i batona od niechcenia późnym wieczorem). Od tego czasu do teraz włącznie (aktualnie godzina 12) nadal odczuam lekkie halo wszystkich efektów. Muzyka jest troche dziwna - już nie tak pogmatwana ale coś jeszcze jest nie tak :D czasem troszkę zwalnia. Wzrok też sie delikatnie opiera czasamia drgając jakimś fragmentem obrazu, przelatując jakąś plamką lub punktem.

 

 

[LATE UPDATE aka zamiatanie głowy]

Około granicy 24 godzin od startu nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kontakty z ludźmi, płynność dialogów wydawają się conajmniej bardzo przyzwoite, a zarazem przychodzące bez wysiłku. Być może jestem jeszcze jedną... palcą od stopy nie tu.

BONUS TRACK

Od czasu, kiedy uznałem, że benzydamina nie wpływa już niemalże wcale na moje zdolności percepcyjno-behawioralne postanowiłem skosztować mj, która akurat ukrywała się w zasięgu ręki (how convenient). Skręciłem joya i oddałem się przyjemnej, spokojnej relaksacji. W między czasie rozmawiałem z bratem na czacie o wczorajszych wrażeniach (towarzyszył mi [brat] także wczoraj - zdalnie, jako punkt zaczepienia, so to speak). Zacząłem opisywać jaką różnicę dostrzegam między dzialaniem obu wspomnianych itemów. Nieco zabrnąłem w subtelne niuanse obnażające stosunek do otoczenia, sposób, w jaki reagujemy i dekodujemy codzienne zdarzenia. Rozmyślania zabrnęły dośc daleko... Na moment odłączyłem się od rozmowy przypomniawszy sobie, że pewna dziewczyna prosiła mnie o radę (w sprawie tajemniczej - skrzynki pod biurkiem [IT yey]). Zacząłem poszukiwac informacji pomocnych w rozwiązaniu problemu, podczas to której czynności natrafiłem na artykuł omawiający rozwiązanie w języku angielskim. Zaciekawiony zacząłem go dokładnie studiować - nie tylko treść ale także słowa, gramatykę, wymowę, zacząłem czytać na głos. Przeczytałem tak cały dość spory wątek (pomimo dośc odczuwalnej suchości w ustach nie chciałem przestać). Odkryłem że słowa, które wypowiadam i sposób w jaki to robie są na poziomie o wiele wyższym niż zazwyczaj. Zdolność formułowania zdań zdecydowanie poprawiona, procesy dotyczące mowy i ufizyczniania myśli za pomocą słów - oby na tyle pisanych, co mówionych - wysoce zadowalająca. Stan ten trwa (prawdopodobnie) od niecałych 2 godzin. W tym momencie pisząc ten tekst... zatrzymałem się na chwile dosłownie teraz spontanicznie, albowiem przyszedł mi do głowy pewien pomysł: przstane pisać i będę kontynuował wypowiadając słowa. W ten sposób będzie szybciej (choc pacajka nie idzie mi najgorzej). Po krótkiej analizie zauważyłem poprawę płynności, zagłębiając się zapoznawczo w kilka pokrewnych wątków.

Oszczędzę Wam, prawdopodobnie nieekstazyjnych, doznań estetycznych, których moglibyście doświadczyć w związku z moim.. rysunkiem (warto spróbować ^^). (Kto zgadnie ręka w górę xD) przedstawia on kota. W kwestii krótkiej noty artysty? Jest w nim coś urzekającego... Patrzy prosto w me oczy, a jego... twarz, że tak powiem, rzecze "u sirius@.%"

 

                                                                                                             PLEASE NOTE THE FOLLOWING ...

Cały temat należało by oczywiście przepuścić przez filtr 'obiektywizm i opinie', ale nawet gdyby efekt miał ustąpić wkrótce, był subtelną fuzją okoliczności, bądź w ogóle nie miał miejsca, być może jest warty uwagi. Było haotycznie, być może wręcz przeciwnie. W każdym razie to treść która opisuje jak się czuję.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
24 lat
Set and setting: 
Spokojna, mało pogodna niedziela. Home alone, dużo czasu i pozytywne nastawienie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Ogólnie: Tytoń (okazjonalnie), MJ (często) Przed benzydaminą: CLEAN
natura: 
apteka: 
Dawkowanie: 
3 saszetki tantum rosa po ekstrakcji (około 1,5g benzydaminy) Deczko mniej, później zauważyłem drobne niedociągnięcia przy zbieraniu b., ale warto wspomnieć, iż połknąłem też niewielki kawałek samego filtra z ręcznika papierowego. Za gówniarza zdarzyło mi się jeść papier o_O - dont worry - it's perfectly safe, and should be called lifehack^^ Masa ciała: ~66kg

Odpowiedzi

Dobry trip raport, widzę że na ogarze podszedłeś do tego tripu i to ty kontrolowałeś substancję  i nie dawałeś się jej bardzo zwodzić. Po benzydaminie miałem bardzo podobne odczucia i  podobne rzeczy robiłem

To była moja pierwsza przygoda z tego typu substancją, ale założenie o którym wspomniałeś towarzyszyło mi już od samego początku teoretycznych rozważań. Czy twoje zejście także trwało tak długo ? Ja nadal chyba odczuwam jakies echo tego wszystkiego a to już 25 godzin ;) choć może ty tylko skutek niedożywienia i drobnego odwodnienia z dnia wczorajszego. Rozważałem momentami jak bardzo dostane w dupe na drugi dzień, a okazało się że jest tak samo przyjemnie tylko coraz ciszej i ciszej...

...the quieter you become, the more you are able to hear...

Tak podobnie to długo trwało, znaczy po tripie przespałem się jakoś od 4 rano do 12, do wieczora cholerne zejście, dziwnie się czułem, zmęczony, zmordowany i czasem jakieś powidoki poleciały, jakoś o 18 wyszedłem z kumplami i znowu jebło(flashbacka dostałem prawdopodobnie), albo się naćpałem przez pot kumpla(co by było dziwne) i cały wieczór znów na bani, później dopiero usnąłem i na nastepny dzień było już prawie normalnie.
Generalnie dopóki się porządnie nie wyspisz, nie nawodnisz i nie najesz to cięzko żeby zejście dobrze przeszło. 

Nareszcie normalny dający pewne refleksje trip na tej stronie. Gdzie wręcz jest siedlisko kinder ćpunów którzy łazą po parkach i mieszają 50 innych substancji razem a później dziwią sie, że mają popierdolone w głowach. Panie który to pisał trzymaj tak dalej[ nie zebym zachecal ]. A napewno swiatlosc tej strony razem z innymi porzadnymi ludzmi zostanie przywrocona.

jeszcze raz trip w mojej ocenie 10/10. a już wiele tripów mialem za soba mocniejszych rzeczy ale nigdy tak spokojnie i opanowanie nie podszedlem do tematu jak autor. polecam :)

Met0ri Electric Thunder

Szkoda, że nie sprawdziłeś sobie tekstu na monitorze lub jakiejś gry (najlepiej typu FPS). Na peaku potrafią się dziać na monitorze niestworzone rzeczy! 
Uspokoiło mnie nieco opis zniekształceń słuchowycn (muzyka), gdyż miałem to samo i obawiałem się conieco uszkodzenia ośrodka słuchu ;) 

Mój szok przez pierwsze kilka minut... ah, za każdym razem właściwie, był pewnie nie mniejszy niż Twój. To ciekawe, że wspomniałeś o obawach dotyczących potencjalnych obrażeń fizycznych. Nie jestem żadnym autorytetem w tej kwestii, ale byc może pomocna okaże się sugestia wykreowania u siebie solidnego postanowienia i przekonania: jako, że benzydamina z pewnościa wywoła halucynacje i omamy słuchowe i wzrokowe, najlepiej nie brać pod uwagę takich scenariuszy. Ważne jest zachowanie spokoju i opanowania. Nie twierdzę, że nie liczy się po prostu dobra zabawa, if u only wish, ale będzie Ci wygodniej wiedząc, że nie do końca możesz zaufać teraz... czemukolwiek (włączając w to swo najwłaśniejszy najosobistszy osąd i prawie każdy zmysł, którym dysponujesz) ;)

...the quieter you become, the more you are able to hear...

Najwyraźniej nie mogę edytować odpowiedzi powyżej, umknęło mi, dodam zatem

@3rs: wyobrażam sobie, że faktycznie może być kosmicznie - na pewno spróbuję w przyszłości. 

...the quieter you become, the more you are able to hear...

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media