Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

nadwrażliwość na thc - czy to możliwe?

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
3/4 Grama suszu konopii indyjskich (indica)
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Set: Dobre samopoczucie z nastawieniem na rozerwanie się na mieście, względny brak zmartwień na tamtą chwilę. Setting: park miejski, godzina 20:00 , ok. 10 stopni Celsjusza.
Wiek:
20 lat
Doświadczenie:
Bardzo sporadyczne palenie marihuany (tylko i wyłącznie). Tytoniu nie palę. Pierwsze palenie w styczniu 2014 od tamtego czasu średnio 2 razy w miesiącu po 1/3 lub 1/2 grama.

nadwrażliwość na thc - czy to możliwe?

Chce żebyście pomogli mi ustalić pewną rzecz, mianowicie mam obawy że jestem nadwrażliwy na THC. Jednak być może po prostu nie mam doświadczenia gdyż palę ekstramalnie rzadko, ilość paleń w moim życiu mogę policzyć na palcach obu rąk lub obu rąk i jednej nogi. Nie wkręcam sobie żadnej fazy, przeciwnie - zazwyczaj podchodziłem do tego z nastawieniem że "to mnie nie ruszy". Niestety za każdym razem rusza a ostatnim razem chyba było apogeum. W piątkowy wieczór wyszliśmy z kolegami rozerwać się na miasto. Przed udaniem się do pubu skoczyliśmy na skręta. Mieliśmy skręconego jednego blanta z calego grama marihuany i relatywnie małej ilości tytoniu a zatem skręt zdawał się dosyć pokaźny ponadto mieliśmy niedopaloną połówkę z poprzedniego razu (skręcana z pół grama, więc w momencie gdy ją paliliśmy było tam może 1/4 grama). Byliśmy we trzech, jeden z kolegów wziął tylko dwa zaciągnięcia natomiast ja z drugim kolegą skończylismy całą resztę. Sumując mogę przypuszczać że wypaliłem sam połówkę lub w porywach 3/4 grama w czasie ok 5 minut. Nastąpiła szybka reakcja organizmu.
Reakcje fizyczne:
- nieprzyjemne kręcenie w głowie
- trudności w utrzymaniu pozycji pionowej
- dreszcze (mimowolne telepanie, ruszanie do przodu i do tyłu o pół kroku)
- przyćmienie wzroku oraz przytępienie słuchu na kilka minut.
- zimny pot zalewający całe ciało, pocenie się zwłaszcza na głowie.
- ostatecznie wymioty, dosyć obfite pomimo że poprzedni posiłek był 10 godzin wcześniej. Po wymiotach wrażenie spokoju i relaksu, przyjemny powrót do domu oraz spokojny sen.

Reakcje psychiczne:
- poczucie niepokoju i dziwnego irracjonalnego strachu przed nakryciem przez osoby postronne
- wrażenie że każda napotkana osoba jest kimś znajomym
- wrażenie śledzenia przez kogoś ("ktoś za nami idzie")
- wrażenie zwiększonego natężenia policji na ulicach
- uczucie przesuwania się chodnika pod nogami (tak jakbym stał w miejscu a świat szedł do przodu), trochę w stylu chodzenia po bieżni na siłowni.
- gdy usiadłem na ok. 40 minut nastąpiło całkowite zamulenie, brak motywacji i siły do działania
- wrażenie że jeżeli wstanę to nie będe potrafił przejść prostego odcinka
- naprzemian obrzydzenie do jedzenia oraz gastrofaza, w końcu obrzydzenie wygrało
- poczucie zatrzymiania się czasu albo rozciągnięcia go w maksymalny sposób. Gdy w sklepie kupuję coś i płace przy kasie wydaje mi się że robię to pół godziny i że inni klienci oraz obsługa sklepu niepokoi się tym że tak długo mi wszystko idzie. 

Wynikły dosyć zabawne sytuacje. Po spaleniu zaczęło mną telepać, chodziłem pół kroku do przodu oraz do tyłu. W końcu uznałem że muszę się położyć i runąłem na ziemię w parku. Leżałem kilka minut a koledzy zaniepokojeni zaczęli mnie ponaglać abym wstał. W końcu wstałem i pewną trudnością wyszliśmy z parku. Po drodze chciało się koledze sikać więc udał się za trzy kolorowe śmietniki do segregacji odpadów i tam oddał mocz. Dołączyłem do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Pomimo że dawno skończyliśmy to staliśmy tam pomiędzy tymi śmietnikami w centrum miasta, w dobrze oświetlonym miejscu i romawialiśmy zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego jak idiotycznie to musi wyglądać. Nastepnie udaliśmy się do pobliskiej knajpy ponieważ mieliśmy gastro (mi też się wydawało że mam, okazało się że jednak nie miałem). Zamówiłem kebaba i piwo jednak gdy już miałem je na stole, nagle odeszła mnie ochota na jedzenie i nie ruszyłem tego nawet palcem. Poczułem obrzydzenie do jedzenia i pół godziny siedziałem jak wbity w krzesło w zupełnym bezruchu jak figura woskowa, nie miałem siły na nic. Koledzy mieli apetyt, dobry humor i byli żywi, natomiast ja wszystko miałem na odwrót. W końcu udało się wstać i wyjść z knajpy gdzie za rogiem obficie zwymiotowałem (pomimo że nic wcześniej praktycznie nie zjadłem). Wówczas dopadło mnie zmęczenie i senność więc udałem się do domu. Cała akcja trwała od 20 do 23 więc ok. 3 godziny. Nie jestem pewien czy na obrót spraw miała miesce zbyt duża dawka lub bardzo mocna odmiana mariuhuany czy też może mój brak doświadczenia. Mam nadzieję że nie jestem uczulony na THC albo nie posiadam jakiejś nadwrażliwości na ten związek. 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Set and setting: 
Set: Dobre samopoczucie z nastawieniem na rozerwanie się na mieście, względny brak zmartwień na tamtą chwilę. Setting: park miejski, godzina 20:00 , ok. 10 stopni Celsjusza.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Bardzo sporadyczne palenie marihuany (tylko i wyłącznie). Tytoniu nie palę. Pierwsze palenie w styczniu 2014 od tamtego czasu średnio 2 razy w miesiącu po 1/3 lub 1/2 grama.
Dawkowanie: 
3/4 Grama suszu konopii indyjskich (indica)

Odpowiedzi

"Palę ekstramalnie rzadko, ilość paleń w moim życiu mogę policzyć na palcach obu rąk", "sumując mogę przypuszczać że wypaliłem sam połówkę lub w porywach 3/4 grama w czasie ok 5 minut" - sam sobie odpowiedziałeś, po prostu się przepaliłeś. Żadna nadwrażliwość, tylko wybacz - głupota. Na wyścigi paliliście, czy jak? Po co tyle wyjarałeś? Trzeba było ściągnąć dwa, trzy buchy i sobie darować, a nie dosysać się do skręta jakbyś pierwszy raz trawsko na oczy widział.

A ja, narażając się na lawinę sarkastycznych komentarzy napiszę to: nie jesteś nadwrażliwy. Rynek zalewa zielsko podkręcane syntetycznymi kannaboidami. Jeśli nie próbowałeś syntetycznych kanna, to pewnie nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Ale ja już ileś razy trafiłem na zioło, które po dwóch machach dawało efekt PRZEDAWKOWANIA. I z pewnością nie była to moc naturalnego zioła, bo paliłem dość regularnie najmocniejsze odmiany naturalne, takie jak White Widow albo Jack Herrer. Niestety, nastały czasy, w których naturalną magię marihuany podkręca się dość niemiło działającymi sztucznymi kanna. Testowana ostatnio dostawa wyglądała i pachniała naprawdę rasowo, wystarczyło jednak parę machów aby poczuć narastające mdłości (sic!) i naprawdę potężną paranoję (o której sam piszesz), przy tym praktycznie brak gastrofazy (też dość częste w syntetykach). W żadnym wypadku nie nazwałbym fazy po tym przyjemną (a nigdy dotąd nie mogłem na to narzekać). I ostatnie - parę objawów właściwych dla innych grup narkotyków - tężenie żuchwy, pobudzenie umysłowe (zamiast zmułki lub wzrostu kreatywności), problem z uśnięciem. Nie, nie, nie - nie tak działa marihuana.

z tymi podlewanymi roślinkami to masz rację - przypomniałeś mi teraz że kolega z którym paliłem alarmował o czymś w stylu "chemicznego posmaku". Jako bardziej doświadczony w tych sprawunkach opowiadał o nasycaniu MJ roztworami THC aby skun miał większego kopa. Szczerze mówiąc wtedy nie obeszło mnie to zbytnio ale teraz po przeczytaniu twojego komentarza uświadomiłem sobie ciekawą sprawę: pierwsze kilka paleń załatwiałem sobie od gościa który sam hoduje roślinki i towar od niego jest powszechnie uważany za naturalny. Po jego temacie miałem śmiechawkę i mega gastro oraz żadnych efektów ubocznych. Od jakiegoś czasu zaopatruję się u pewnego obszczymura który jest podejrzany i to właśnie u niego kumpel wykrył chemiczny posmak. Siet... może być że ten kretyn załatwia MJ z jakiegoś lewarskiego źródła, co za gówno (sic!)

Odnośnie 'nasycania' MJ, nie robi się tego "roztworami THC" tylko właśnie syntetycznymi kannabinoidami, które są mocniejsze w działaniu i wiele wiele gorsze w skutkach ubocznych. Poczytaj dział Kannabinoidy na forum H. 

Zresztą wyjaranie 0,7 zwykłej średnio mocnej MJ przy zerowej tolerancji i tak jest idiotyzmem. Jak masz dojście do tego rolnika, to trzymaj się go jak najdłużej ;p

 

Nie mam pojecia czy nadal obserwujesz temat ale mam nadzieje ze pomoge z moim doswiadczeniem.
Paliles Indi wiec faza natuarnie bardziej wpływa na umysl niz ciało a to jak wpłynie na ciebie kontrolujesz w duzym stopniu Ty...autorzy poprzednich komentarzy tez mają cześć racji ziolo mogło byc z jakims syfem...lecz sam przezylem pare razy wymioty po róznych rodzajach MJ ale nigdy nie stwierdzilem ze to z MJ jest cos nie tak bo to samo paląc kilkanascie razy później miało juz normalne efekty...I nauczylem sie juz paru rzeczy które sprawily ze nie wymiotowałem juz od ponad roku.

Jesli chcesz uniknąć takich sytuacji nie zaczynaj paranoji i ogarnij to co dzieje sie w twojej głowie tak jak szczególnie strach i uczucie ze wszystko i wszyscy cie obserwują...jak wspomnialem wczesniej sam wymiotowałem po MJ parenascie razy i zawsze to ja a nie ona zawiniła...

Moje rady dla ciebie to: 
-Zjedz przed zapaleniem, palenie na pusty żołądek jest najgorsze
-Ogarnij głowe...nikt cie nie obserwuje a myslenie ze tak jest nigdy ci nie pomoze. Duza czesc fazy rodzi sie w twojej głowie jesli źle sie czujesz powiedz to sobie i postaraj sie mysleć pozytywnie. Usiądź pomyśl chwile o sytuacji w jakiej sie znajdujesz u postaraj sie to ogarnąć jesli bedziesz nawet źle sie czując myslał pozytywnie i starał sie przezwycięzyć złą część haju to minie.
-Sam wiesz ze często nie palisz, wiec nie pal za duzo na jeden raz sciągaj po 3-6 buchów obczaj sytuacje w swojej głowie i wtedy pal wiecej.
-Jesli po spaleniu po jakims czasie czujesz sie paskudnie, poprostu  usiąź i przypomnij sobie punkt 2.

Some of Them laugh at me because of some reasons, I laugh at them because I'm high as fuck.

Nobody67, ale pieprzysz. Gość miał bad tripa, Ty piszesz tak jakby ten stan umysłu można było ot tak sobie przerwać zwykłym stwierdzeniem "hej to tylko wkręta" i natychmiastowo bad trip przechodzi. Fajnie by było jakby to tak rzeczywiście działało. Wiem też ze ganda nie na wszystkich działa dobrze, są ludzie którzy nie powinni palić ponieważ mają tendencje do shizowania się. Takie rady jak "weź się ogarnij to tylko zwykłe shizy" gówno pomagają. Co do wymiotów po MJ, to jak piszesz ze wymiotowałeś kilkanaście razy to jak dla mnie coś nie halo. Wymiotować po srodku który znany jest z tego ze działa przeciw wymiotnie, to troszkę bez sensu. Jak dla mnie jedyne co to tłumaczy to to ze zrobiłeś mieszankę wybuchową dla żołądka z którą nawet ganda sobie nie poradziła, np. Piłeś dużo alkoholu i jadłeś coś ciężko strawnego, ale wymiotować po samej gandzie? 

Dokladnie mial bad tripa przez ktore sam tez przechodzilem i nic innego oprocz ogarniecia sie ci nie pomoze ganja nie na wszystkich dziala dobrze to prawda ale negatywne efekty mozna zredukowac.Oswiece cie tym ze jest mnostwo roznych rodzajow mj i bardzo duza czesc powoduje mdlosci tak samo jak inne rodzaje powoduja paranoie sumując to mozesz sie domyslic ze lepiej wiedziec czego oczekiwac i co palisz bo to nie zawsze wina mj wszystko zalezy od rodzaju. Chcialem tylko dolozyc sie do tematu i podzielic czym wiem. 

Some of Them laugh at me because of some reasons, I laugh at them because I'm high as fuck.

Ja również kilka razy miałem bad tripa i jakoś siłą woli nie mogłem go zniwelować. Nie znam się za bardzo na rodzajach marihuany, nie palę też jakoś często (ostatnimi czasy to raz na kilka miechów), ale obracam się w środowisku palaczy już od wielu lat i nigdy nie słyszałem o wymiotach spowodowanych marihuaną. Jedyne co to spotkałem się z omdleniem po gandzi, ale to jak palacz był osłabiony, albo jak osobie nie palącej papierosów wymieszano gadnę z tytoniem.

Bad tripa można ogarnąć prawie zawsze jak się ma doświadczenie. To tak jak np z medytacją, to, że jak usiądziesz na dupie i zamkniesz oczy będziesz po prostu siedział z zamkniętymi oczami, nie znaczy, że inni nie potrafią wprowadzić się w ten sposób wprowadzić w odmienne stany świadomości.

A co do wymiotów to się zdarza. Rzadko, ale przy dużych dawkach mogą być. Nie wiem czy wiesz, ale jak wejdziesz w statystyki zgonów po dragach możesz znaleźć przypadki śmierci przypisywane mj. Ludzie nie umierają w wyniku  przedawkowania per se, ale upalają się do nieprzytomności i dławią właśnie wymiocinami. Egzotyczne przypadki, ale jednak. I to że gandzia w ludzkich dawkach działa przeciwwymiotnie to nie znaczy, że w wyższych nie można pawiować. Przeczytaj np. ulotkę aviomarinu, notabene leku przeciwwymiotnego, w efektach ubocznych na 100% są nudności i wymioty.

Jak zaczynałam palić to zdarzały mi się podobne objawy fizyczne, bardzo nieprzyjemne. Nagle robiło mi się słabo, zimno, bladłam, bolał mnie brzuch, miałam natłok myśli i ogólnie myślałam, że zaraz zemdleję, albo w ogóle umrę i to kwestia sekund jak będą mnie zbierać z podłogi. Nawet obecnie, chociaż palę często, jak zapalę za dużo to może się tak zdarzyć. Wszystkie osoby palące ktore znam przynajmniej raz też tego doświadczyły. Kwestia tematu, ilości i ewentualnie predyspozycji osobistych :)

Usiąść, uspokoić się, oddychać głęboko i przejdzie. A w sytuacjach ekstremalnych w miarę możliwości łóżeczko, ciepła herbata i spać. Do rana będziesz jak nowy, a na przyszłość będziesz wiedział, żeby znać swoje granice :)

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media